11. Dlaczego nie mam prawdziwego domu?

280 22 16
                                    

Amelia siedziała nerwowo na brązowej kanapie w domu Collenn i rozglądała się dookoła. Salon w jakim się znajdowała był bardzo przytulnym miejscem, w którym na prawie każdej ścianie wisiały obrazy.

- Moja mama powinna wrócić za trzy godziny. Do której możesz u mnie zostać? - zapytała Collie, wchodząc do pokoju z dzbankiem herbaty w ręce.

Gdy tylko Syriusz zaproponował, by blondynka pomogła Amelii, ta bez większych przeszkód się zgodziła.

- O trzeciej powinien przyjść Fabian albo Gideon - mruknęła Black, obserwując, jak Collenn nalewa do filiżanek herbaty.

- Mleka, cukru?

- Nie, dziękuję.

- No to, co u ciebie, Amy? Jak ci się podoba u Molly i Artura? - zapytała przyjaźnie Collenn, wywołując na twarzy Amelii uśmiech.

- Jest inaczej niż w domu mojej mamy, zdecydowanie lepiej. Całymi dniami bawię z dzieciakami, pomagam Molly i czas jakoś płynie - powiedziała niepewnie Black. - A co u ciebie, Collenn?

- Możesz mówić do mnie Collie, Amy. To, że się słabo znamy, nie oznacza, że nie możemy się lepiej poznać. Larisa, bliźniacy i ja polubiliśmy cię. Aelin trochę grymasi, ale musisz ją zrozumieć. Syriusz dużo wycierpiał przez swoją rodzinę i ona chce go chronić. Prędzej czy później przekona się do ciebie, zobaczysz - oznajmiła blondynka. - Nie musisz się nas bać, nikt nie zrobi ci krzywdy jeśli zbijesz filiżankę czy źle poskładasz pranie.

Amelia pokiwała słabo głową, zapamiętując w głowie, by jeszcze raz podziękować Syriuszowi za zorganizowanie tego spotkania. Collie okazała się miłą dziewczyną, która nie miała do niej jakiś większych uprzedzeń.

- Byłaś Krukonką, prawda? - zapytała Farwell, uśmiechając się przyjaźnie.

- Tak, a ty Puchonką? - powiedziała Amelia, uprzednio biorąc łyka herbaty.

- Tak - odpowiedziała Collenn. - Ethan trochę mi o tobie opowiadał. Też był Krukonem w Hogwarcie.

- Shey?

- Tak, mówił, że głównie trzymałaś się z dwoma Ślizgonkami, Rachel i Marie. To są twoje przyjaciółki?

- Tak, pochodzą z takich rodzin jak ja. Znamy się odkąd pamiętam - wyjaśniła Amelia, natychmiastowo pochmurniejąc. Uczucia jakie ogarnęły ją kilka dni temu, po przeczytaniu listu, od razu wróciły ze zdwojoną siłą.

- Musi ci ich bardzo brakować - mruknęła Collenn, dotykając ręki Black w pocieszającym geście. - Ja też tęsknię za swoimi przyjaciółmi.

- Dlaczego? Przecież są obok ciebie.

- Tak, ale duża część z nich zginęła pierwszego kwietnia w ataku na Hogwart. Znaliśmy się siedem lat...

Smutek zapanował w pomieszczeniu, a Amelia zauważyła, że Collenn mruga szybciej oczami, chcąc przegonić łzy.

- Wiem, co czujesz, chociaż Chel i Marie żyją.

- Amy, mów innym o tym, co czujesz. Jeśli będziesz dusić w sobie te wszystkie emocje, w końcu nie dasz sobie z nimi rady. Będzie ci coraz ciężej, wiem to po sobie. Gdyby nie Ethan, Aelin i Larisa pewnie dalej bym płakała.

Rozległo się pukanie do drzwi, więc Collie wstała z kanapy i ruszyła je otworzyć. Amelia w tym czasie napiła się herbaty, starając się odgonić od siebie myśli o przyjaciółkach.

Black słysząc kroki, oderwała swój wzrok od filiżanki, w której już nic nie było i spojrzała w stronę, z której dochodziły odgłosy.

- Cześć, Amy - przywitała się z dziewczyną Larisa. Rude włosy zielonookiej były rozpuszczone i lekko podkręcone, a na jej twarzy gościły rumieńce, które spowodował mróz, jaki panował dzisiaj na dworze. Evans miała na sobie ciemne dżinsy i zielony golf, a w dłoniach trzymała dwie butelki białego wina. - Syriusz się chyba nie pogniewa jeśli trochę się upijemy, prawda?

- On nie ma nic do gadania - oświadczyła Farwell, wynosząc z salonu filiżanki, których miejsce na ławie po chwili zajęły kieliszki do wina. - Najwyżej będzie nas odwiedzał na odwyku.

Amelia uśmiechnęła się, przez słowa Collenn i spojrzała na rudowłosą, która właśnie otworzyła wino, i zaczęła je rozlewać do szklanych naczyń.

- I jak się czujesz w nowym domu, Lars? - zapytała Collenn, kiwając głową w podzięce za napełnienie jej kieliszka. Zielonooka westchnęła ciężko, odkładając butelkę na stolik.

- Sam dom jest świetny. Wszytko co miałam urządzić, jest już zrobione, ale James... Zaczyna działać mi na nerwy - mruknęła Evans. - Wiesz, wcześniej między nami było inaczej. Mogliśmy się spędzić ze sobą cały dzień, ale później każdy wracał do siebie, a teraz...

- To normalne, Lars. Mieszkacie razem, więc będziecie spędzać ze sobą więcej czasu niż wcześniej. Jest to trochę przytłaczające, ale chyba po prostu musisz się przyzwyczaić.

- A co z tobą i Ethanem? - zapytała rudowłosa, chcąc zmienić temat.

- Shey jest twoim chłopakiem? - odezwała się zaskoczona Amelia. Gdy była w Hogwarcie, nie zwracała większej uwagi na to, co robią inni uczniowie. Larisę, Huncwotów i Ethana znała tylko z powodu ich popularności.

- Tak - mruknęła Collenn. - Lecz między nami nie jest tak poważnie. Spotykamy się ze sobą, Ethan często mnie odwiedza, ale jak na razie nie planujemy wspólnego mieszkania ani nic z tych rzeczy.

- No i dobrze. Uwierz mi, gdybym wiedziała, że James będzie tak wariował przez nasz wspólny dom, to przemyślałabym jego propozycję czterdzieści razy, zanim dałabym mu jakąkolwiek odpowiedź.

Black i Farwell parsknęły śmiechem, a Larisa uśmiechnęła się w ich stronę.

- A jak ci się mieszka u Molly i Artura, Amy? - zapytała Evans i napiła się wina z kieliszka. Czarnowłosa odstawiła swoją szklankę na ławę i uśmiechnęła się przyjaźnie.

- Już mówiłam, Collie. Wszystko jest w porządku. Bawię się z chłopakami, pomagam Molly w kuchni i czytam książki, które regularnie przysyła mi profesor Dumbledore. Artur nawet się śmieje, że za niedługo mój pokój zamieni się w bibliotekę - rzekła Black, patrząc na dziewczyny.

- Żałuj, że nie widziałaś dormitorium Lily, gdy uczyła się do Owutemów. Jeden raz tam weszłam i nie byłam pewna czy w bibliotece są jeszcze jakiekolwiek książki - oznajmiła rozbawiona Collie, powodując chichot u Larisy.

- Jakie książki czytasz? - zapytała Evans, a Black się trochę zawstydziła.

- Profesor Dumbledore daje mi zwykle coś związanego z medycyną, leczeniem i uzdrowicielstwem, a tak poza tym, to bardzo lubię romanse. Kiedy jeszcze byłam w Hogwarcie czytałam ich bardzo dużo - odparła Amelia, a Collenn wstała z kanapy.

- Jak chcesz, to mogę ci coś pożyczyć. Alicja, Larisa, ja i Dorcas mamy tego na pęczki - oznajmiła blondynka i nie czekając na odpowiedź Black, ruszyła w stronę - jak się domyślała Amelia - swojego pokoju.

Po chwili Collenn wróciła niosąc w rękach kilka książek w twardych okładkach.

- Mam coś od Jane Austen, sióstr Brontë, Edith Wharton i D.H. Lawrence. Zobacz, co ci się spodoba i możesz to pożyczyć. Oddasz mi, kiedy przeczytasz - oświadczyła Farwell, kładąc książki na kanapie obok Amelii.

Wśród okładek, jakie miała przed sobą, zauważyła ,,Dumę i uprzedzenie” oraz ,,Wichrowe wzgórza”. Obydwie powieści czytała razem z Marie, gdy jeszcze były w Hogwarcie. To właśnie ona zaraziła ją miłością do czytania tego typu książek.

Amelia z tęsknotą wspominała czasy, kiedy siedziały na Błoniach i po prostu czytały, ciesząc się swoim towarzystwem. Później dzieliły się swoim przemyśleniami na temat książki i czytały kolejne. Dobrze pamiętała jak próbowały namówić Rachel do czytania, ale Miller jakoś się do tego nie rwała.

Amelia szybko wybrała jakąś książkę, której jeszcze nie czytała i podziękowała blondynce.

~

Wieczorem leżąc w łóżku pod kołdrą, Amelia myślała o dzisiejszym spotkaniu z Collenn i Larisą. Polubiła te dziewczyny i w głębi serca pragnęła, by one także ją polubiły.

Dlaczego jesteśmy zawsze czyści? • Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz