Lato dobiegło końca, a liście na drzewach zmieniły swoje kolory, witając jesień, jaka nadeszła śliczną paletą barw. Amelia uwielbiała tę porę roku, ponieważ kojarzyła się jej ona z dobrymi wspomnieniami, takimi jak powrót do szkoły oraz rozmowy do późna z przyjaciółkami.
Black bardzo przeżywała rozłąkę z Marie i Rachel. Od zawsze spędzała z nimi każdą wolną chwilę i traktowała je jak siostry. Co wieczór myślała o nich, przez co później nawiedzały ją koszmary. Widziała w nich torturowane bądź martwe ciała przyjaciółek, a ich krzyki z bólu sprawiały, że czarnowłosa często budziła się, nie mogąc spokojnie spać.
Przy rodzinie Weasley udawała, że wszystko jest w porządku, ponieważ mieli oni swoje własne zmartwienia i jej zdaniem były one dużo poważniejsze od problemów, jakie miała.
- Profesor Dumbledore chce z tobą porozmawiać, Amy. Powiedział, że przyjedzie dzisiaj i prosi o to, byś poświęciła mu chwilę - oznajmiła Molly, podczas zmywania brudnych po śniadaniu naczyń. Amelia zdziwiła się na jej słowa, a nieprzyjemny dreszcz przeszedł przez jej ciało.
Black cały czas bała się tego, że wszystko co dostała, zostanie jej odebrane. Polubiła życie w rodzinie Weasley, przywiązała się do dzieci Artura oraz Molly, zaczęła nawet odczuwać coraz częściej szczęście i spokój. Wiedziała jednak, że to wszystko jest bardzo kruche, niepewne i na samą myśl o powrocie do poprzedniego życia, pełnego bólu, smutku i udawania nawet przed samą sobą zadowolenia, przechodziły ją zimne dreszcze.
- Mówił o czym chce porozmawiać? - zapytała cicho Amelia. Nagle stała się smutniejsza, a cała radość jaka jeszcze przed chwilą próbowała w kuchni zmieniła się w przerażającą dla dziewczyny ciszę.
- Nie, powiadomił mnie tylko o swoim przyjeździe - powiedziała Molly, wycierając ręce w ścierkę. - Nie masz czego się bać, Amy. Ani ja, ani Artur nie pozwolimy, byś wróciła do matki. Dla chłopców jesteś jak ciocia, a dla nas stałaś się przyjaciółką.
Molly objęła Amelię, widząc, że oczy dziewczyny napełniły się łzami. Rudowłosa sama miała się ochotę rozpłakać, widząc, jak Black to wszystko przeżywa. Polubiła tę dziewczynę, pomimo tego, że na początku chciała zachować dystans i nie mieszać się w jej sprawy. Amelia stała się dla niej czymś pomiędzy bliską koleżanką, a przyjaciółką, przez co Molly już nie potrafiła patrzeć na nią tak jak inni - z chłodem, nieufnością i dystansem.
- Oni mogą nie wierzyć w twoje dobro, ale my je widzimy.
I mimo, że słowa Molly były bardzo miłe, to Amelia wcale nie poczuła ulgi ani radości. Przez następne godziny kręciła się niespokojnie po Norze, czekając na Dumbledore'a. Na wszelki wypadek nawet poskładała swoje ubrania, chociaż jeszcze ich nie spakowała. Niepokój jaki czuła, sprawił, że nie miała ochoty na nic - ani na jedzenie, ani na zabawę z dziećmi Molly i Artura.
Cały ten stres był jednak niczym w porównaniu z tym, co czuła teraz, siedząc przy stole w jadalni Weasleyów, mając przed sobą profesora Dumbledore'a.
- Czy zrobiłam coś źle, dyrektorze? - zapytała cichym głosem, ponieważ starzec milczał już od kilku chwil, dalej nie wyjawiając jej powodów rozmowy.
- Nie, wszystko jest w porządku, Amelio. Larisa zaproponowała, żebyś do niej jutro przyjechała i chciałbym wiedzieć co o tym myślisz. Wiem, że za bardzo jej nie znasz, ale możesz mi wierzyć na słowo, to bardzo miła i pomocna dziewczyna, która po prostu chce się z tobą zaprzyjaźnić - powiedział Dumbledore, a Amelia prawie spadła z krzesła. Ostatnie czego się dzisiaj spodziewała, to możliwość wyjścia z Nory. Czarnowłosa pomrugała szybciej oczami, nie wierząc własnym uszom.
- Oczywiście, nie dostaniesz jeszcze różdżki, a teleportować będziesz musiała się z Molly, ale to może być dobry początek - dodał staruszek, uśmiechając się w stronę Black. Wiedział, ile znaczy dla niej możliwość wyjścia z tego domu, bo pomimo tego, że w Norze czuła się świetnie, to chciała poznać i zaprzyjaźnić się z pozostałymi członkami Zakonu.
- Dziękuję, profesorze - mruknęła szczęśliwa. Wiedziała, że ludzie z tej strony barykady są dużo bardziej sympatyczni niż jej rodzina, ale nie sądziła, że po takim czsie będzie miała możliwość zaprzyjaźnienia się z przyjaciółmi jej kuzyna.
- Poza tym panny Miller i Squal prosiły mnie o to, bym ci to przekazał - dyrektor Hogwartu wyciągnął list i podał go Amelii. Black uśmiechała się szeroko, bez zawstydzenia, niezręczności czy niepewności. W chwili gdy trzymała przesyłkę od przyjaciółek, wydawała się być naprawdę szczęśliwa, co Albus od razu zauważył. - Uśmiechaj się tak częściej, Amy, bo w tych czasach każdy przejaw radości jest na wagę złota.
~
Wieczorem, gdy Amelia była już sama w swoim pokoju, postanowiła otworzyć list od Marie i Rachel. Wcześniej nie mogła się na to zdobyć, ponieważ strasznie obawiała się jego treści. Wiedziała, że dziewczyny z pewnością mają kłopoty przez jej zniknięcie i to ją bardzo bolało.
Hej, Ells!
Ostatnio działo się dużo strasznych rzeczy, ale mamy nadzieję, że u ciebie wszystko dobrze. Wiemy, że się o nas martwisz, w końcu od zawsze byłaś tą wrażliwą w naszym teamie, ale odkąd wróciliśmy do Hogwartu jest lepiej. Twoja matka była bardzo zdenerwowana na ciebie, a Edgar Dołohow tylko dolewał oliwy do ognia. Idioci myśleli, że im powiemy gdzie jesteś! I spokojnie, nikt nie zrobił nam krzywdy, ponieważ do akcji weszły nasze matki. Prawie wydrapały mu oczy. Szkoda, że tego nie widziałaś!Rachel:
A tak poza tym, to Marie już uczy się do egzaminów. Prawda, że zwariowała, Ells? Ona się tego wypiera, ale przez nią nasze dormitorium przypomina bibliotekę! Poza tym Regulus zaprosił mnie randkę. Sądzę, że zaczyna mu na mnie zależeć. Może to wszystko jest spowodowane twoją ucieczką, w końcu Reg to mój przyjaciel i się o mnie martwi. Tęsknię za tobą, Ells. Hogwart bez ciebie nie jest taki sam. Brakuje mi naszych rozmów, wspólnego zarywania nocek i wypadów do Hogsmeade. Chciałabym się z tobą zobaczyć, być pewna, że wszystko u ciebie dobrze. Dumbledore zapewniał, że jesteś bezpieczna, ale nie wiem czy szczęśliwa. Wierzę, że jednak masz się dobrze i jesteś dobrze traktowana.
Pamiętaj, że cię kocham, Ells!Marie:
Nigdy w Hogwarcie nie czułam się tak samotna, jak teraz, Amy. Rachel chodzi wszędzie z Regulusem, ciebie nie ma tutaj, a ja muszę się uczyć. Mam podejrzenia, że twój kuzyn jest Śmierciożercą. Martwię się o Chel, załamie się, gdy się o tym dowie. Nawet nie wiem, jak zacząć z nią rozmowę o tym. To zawsze była twoja działka! Rodzice po twojej ucieczce zaczęli poświęcać mi więcej uwagi. Boją się, że pójdę w twoje ślady, przez co nie dojdzie do mojego małżeństwa z Rastabanem Lestrange. Jeszcze nie jesteśmy oficjalnie zaręczeni, ale za niedługo powinno się to zmienić. Rachel pewnie napisała, że u nas wszytko w porządku, ale tak nie jest, Amy. Martwię się o swoją, Chel i twoją przyszłość. I pomyśleć, że jeszcze kilka miesięcy temu wszystko było dobrze, siedziałyśmy w Hogwarcie i piłyśmy herbatę, gadając o głupotach. Cierpię, Ells, naprawdę źle się czuję. Wszystko się zmieniło, a ja nad tym nie panuję. Rodzice, prawie-narzeczony i bark twojej obecności mnie dobijają. Marzę tylko o tym, by ciebie przytulić.Świat nas rozdzielił, ale musimy pamiętać kim jesteśmy. Liczymy, że ty to wiesz, w końcu zawsze byłaś w naszej paczce tą mądrą!
Całujemy, Rachel i Marie.
Amelia płakała jak nigdy wcześniej. Łzy ciurkiem płynęły po jej policzkach i chociaż świadomość, że jej przyjaciółki są całe i zdrowe ją uspokajała, dziewczyna wcale nie czuła się lepiej.
CZYTASZ
Dlaczego jesteśmy zawsze czyści? • Remus Lupin
FanfictionAmelia Black-Prewett to dorosła kobieta, która od zawsze marzyła o posiadaniu prawdziwej rodziny. Często zazdrościła swojemu kuzynowi odwagi, której jej brakowało. Gdy pewnego dnia postanowiła pójść w jego ślady, nie sądziła, że to właśnie dzięki te...