12. Dlaczego nie mogę zapomnieć?

294 21 20
                                    

Kilka dni później Amelia obudziła się, mając dziwne uczucie w okolicach podbrzusza. Od razu domyśliła się o co chodzi i wyskoczyła z łóżka jak poparzona.

Black od zawsze miała bardzo nieregularne miesiączki, co jeszcze bardziej upodabniało ją do stereotypu arystokratki: delikatnej, chorowitej, a mimo wszystko dążącej do ideału kobiety z obsesją na punkcie czystości krwi.

Amelia z irytacją i zawstydzeniem spojrzała na czerwoną plamę, jaka pojawiła się na jej pościeli. Normalnie w takiej sytuacji niczym by się nie przejmowała i użyła różdżki, by wszystko posprzątać, ale teraz jej nie posiadała przez co musiała poprosić Molly o pomoc.

Czarnowłosa szybko wykonała poranną toaletę i przebrała się w czyste ciuchy. Wiedziała, że dzisiejszy dzień będzie dla niej wyjątkowo męczący z powodu bólów brzucha, które były nieodłączną częścią jej miesiączek.

Zdenerwowana zeszła na dół, gdzie Percy, Bill i Charlie już jedli śniadanie. Molly wesoło krzątała się po kuchni, nucąc jakąś melodię pod nosem. I chociaż dziewczyna bardzo lubiła tę poranną atmosferę, to teraz nie mogła myśleć o niczym innym, niż o bałaganie jaki zostawiła na górze.

- Cześć, Amy. Jak ci się spało? - zapytała radośnie pani Weasley, ściągając z siebie brudny od mąki fartuch.

- Nawet dobrze, ale mam do ciebie sprawę - zaczęła zawstydzona Black, a rudowłosa zmarszczyła brwi. Amelia szybko, zanim zdążyłaby się rozmyślić, podeszła do kobiety i wyszeptała jej do ucha, co się stało. 

Gdy tylko skończyła mówić Molly pokiwała głową i poszła na górę. Amelia miała wrażenie, że zaraz spal się ze wstydu. Nawet jej policzki zrobiły się z tego powodu trochę czerwone. Dziewczyna usiadła przy stole i nałożyła sobie śniadanie na talerz.

- Ciociu, pójdziemy dzisiaj pobawić się na dwór? - zapytał Charlie, patrząc na czarnowłosą z nadzieją. Chłopcy już dobrze poznali Black i wiedzieli, że dziewczynie jest bardzo trudno odmówić im czegokolwiek - szczególnie, gdy robili słodkie miny.

- A czy dzisiaj nie miał przyjść do was wujek Gideon? - Amelia zmarszczyła brwi, a Charlie spojrzał na Billa. Najstarszy z braci na chwilę się zamyślił, a później pokiwał głową.

- Tak, razem z wujkiem Fabianem i Syriuszem - oznajmił, a przez jego słowa Percy uśmiechnął się szeroko. - To przecież możemy pobawić się z nimi na dworze.

- Dobrze, ale mam dwie zasady. Po pierwsze, ubieracie się ciepło, a po drugie, jeśli mama będzie wam kazała wracać do domu, to bez słowa sprzeciwu to robicie, jasne?

- Jak Lumos Maxima! - odpowiedzieli w tym samym czasie rudowłosi chłopcy, a Amelia z trudem powstrzymała się od parsknięcia śmiechem. Czasami miała wrażenie, że synowie Molly są ze sobą synchronizowani tak jak Fabian i Gideon, którzy czasami nawet kończyli za siebie wypowiedzi.

Czarnowłosa dokończyła swoje śniadanie, jedząc trochę więcej niż zazwyczaj. W rodzinnym domu musiała od zawsze słuchać się matki i jeść to, na co ta jej pozwoliła. Amelia przez to już prawie zapominała jak smakują cukierki czy słodkie, gazowane, mugolskie napoje. Właśnie przez to Black lubiła bankiety; na takich uroczystościach zawsze było pełno jedzenia - szczególnie deserów. I chociaż matka zazwyczaj po drugim kawałku ciasta patrzyła na nią bykiem, to dziewczyna nie przejmowała się tym i jadła to, co chciała.

- Potrzymasz chwilę Freda, Amy? - poprosiła Molly, a czarnowłosa od razu wzięła dziecko w ramiona. najmłodsi synowie państwa Weasley byli bardzo uroczy i mieli - jak to często podkreślała Aelin - psotne iskierki w oczach. Bliźniacy tylko sprawiali wrażenie grzecznych i posłusznych dzieci; tak naprawdę byli małymi rozrabiakami, które jeszcze nie nauczyły się chodzić, a już robiły wokół siebie ogromne zamieszanie.

- Jesteśmy gotowi! - powiedział uradowany Charlie, stając przed czarnowłosą. Rudowłosy założył długie, czerwone spodnie, kozaki oraz zieloną kurtkę, którą trochę krzywo zapiął.

- A gdzie Bill i Percy? - zapytała dziewczyna, kołysząc Freda, który ciągnął ją za włosy.

- Bill pomaga Percy'emu się ubrać, ale zaraz zejdą - chłopczyk uśmiechnął się szeroko, ukazując swoje małe, białe ząbki. Piegi na jego twarzy były bardziej widoczne niż podczas wakacji, a jego niebieskie oczy rozglądały się we wszystkie strony, nie wiedząc do końca, na czym skupić swój wzrok.

- Dobrze, zapnij porządnie kurtkę i załóż czapkę, na dworze trochę wieje.

Rudowłosy posłusznie pobiegł po ciuchy i po chwili wrócił, mając na sobie żółty, wełniany i - jak się domyśliła Black - zrobiony przez Molly, szalik.

- I czapkę, Charlie. Chcesz się przeziębić? - zapytała retorycznie czarnowłosa, a dziecko westchnęło ciężko i z rezygnacją poszło po wspomnianą część garderoby. - Twój braciszek nie słucha cioci Amelii, Freddie. Ale ty, jak już urośniesz, to będziesz, prawda?

Black uśmiechnęła się szeroko w stronę malutkiego dziecka, które trzymała w ramionach. Chłopczyk, zachował się tak, jakby zrozumiał, co mówi do niego czarnowłosa i pociągnął ją mocniej za włosy, chcąc wyrazić swój sprzeciw.

- Dobrze, zrozumiałam. Nie mam co liczyć na taryfę ulgową, jasne - mruknęła Black, słysząc za sobą trzy parsknięcia śmiechem. Odwróciła się za siebie i zobaczyła, że Syriusz i bliźniacy Prewett już przyszli. Wszyscy trzej mężczyźni mieli na sobie kurtki i buty, a Amelia oczami wyobraźni już widziała zdenerwowaną tym widokiem Molly.

- Dzień dobry, Fred. Gdzie zgubiłeś brata? - zapytał wesoło Gideon i podszedł do Black.

- Na co ty liczysz, Amy? Mając takich wujków jak my, nie można być grzecznym - powiedział uśmiechnięty Fabian, podchodząc do dziewczyny z drugiej strony.

- Chłopcy zażyczyli sobie dzisiaj zabawę na dworze, więc na pewno tacy fajni wujkowie jak wy z nimi pójdą - oznajmiła Black, powodując tym samym u Syriusza parsknięcie śmiechem. Kuzynostwo zaczęło się ze sobą już nawet dogadywać, chociaż między nimi dalej istniała pewnego rodzaju bariera. Amelia jednak sądziła, że za jakiś czas ona zniknie, ponieważ Syriusz i ona w ostatnim czasie bardzo poprawili swoją relację. Z resztą, dzięki Larisie i Collenn nawet Aelin zaczęła zmieniać swoje nastawienie do czarnowłosej. Oczywiście, nie stała się nagle miła i życzliwa, ale przynajmniej już jej nie dogryzała przy każdej możliwości.

- Czego się nie robi dla ulubionych siostrzeńców.

- Jedynych, Gideon. Jedynych - poprawił brata Fabian, powodując swoimi słowami chichot u Amelii.

Gdy Bill i Percy pojawili się już w salonie (oczywiście bez czapek i szalików, po które musieli później pójść) wszyscy wyszli na dwór, oprócz Amelii, która musiała zająć się Fredem. Black obserwowała przez okno jak dzieci państwa Weasley biegają po podwórku i rzucają się liśćmi z Syriuszem, Fabianem i Gideonem. 

- Dziękuję, że się nim zajęłaś, Amy - powiedziała Molly. - Jak chcesz, to możesz iść do nich na dwór, poradzę sobie z bliźniakami.

Amelia uśmiechnęła się do kobiety, kręcąc głową. Już teraz bolał ją brzuch i czarnowłosa była świadoma tego, że bieganie, skakanie i ogólnie cała zabawa na zewnątrz, nie sprawi, że poczuje się lepiej.

Było jej w tamtym momencie przykro - zawsze coś musiało stać jej na przeszkodzie albo blokować ją; przez co nie mogła po prostu, najzwyczajniej w świecie być szczęśliwa.


Dlaczego jesteśmy zawsze czyści? • Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz