"Ból"

137 8 1
                                    

Wstawał kolejny dzień. Czkawka obudził się w wygodnym łóżku, a obok niego leżał Szczerbatek. Najwyraźniej musiał w nocy za nim iść, a później wejść przez okno. Czkawka pierwsze co zrobił to zdjął koszulkę i nasmarował barki maścią od Gai. Owinął się bandażem i założył koszulkę. Źle pachniała po wczoraj, musiał uszyć sobie jakieś koszulki.

Postanowił jednak lecieć do owego druida Ossiana. Niellen wyjaśnił mu wcześniej gdzie mieszka, chciał lecieć tam jak najszybciej. Wsiadł więc na smoka i udał się na południe wyspy. Tam jak kazał Niellen miał wejść pod górę, do pieczary pod dębem. Zapukał.

— Proszę!

Czkawka byl w szoku. W jaskini, i to stojącej pod drzewem, by całkiem ładny dom. Haddock usiadł przy stole i czekał, aż Ossian skończy czytać.

— Tak? — zapytał znad książki druid. Miał brodę i zmęczone, zimne oczy. — Co się mnie chcesz, dziecko?

Czkawka wszystko mu wyjaśnił. Druid słuchał ze skupieniem, ani razu mu nie przerwał. W między czasie zamknął oczy, ciągle przytakując. Najwyraźniej mu to pasowało.

— Nie mam pojęcia, jak ci pomóc, ale mogę przygotować eliksir, dzięki któremu coś sobie przypomnisz, ale nie obiecuje, by zadziałał. Gdybym wiedział kto i jak ci wymazał pamięć, to bym wiedział jak ją przywrócić.

— Będę wdzięczny — podziękował Czkawka.

— To nic takiego, choć na eliksir sobie poczekasz. Zajmie mi około trzech tygodni.

— Długo.

— Tak, długo. Ale musisz czekać. Nie masz nic innego do stracenia.

— Racja.

***

Siedziała przed mogiłą siostry. Na tabliczce pisało zwykłe: "Izabella Slayer". W miejscu gdzie leżała jej główka leżały kwiaty, a tam, gdzie powinny być dłonie, leżał sztylecik. Lara płakała, patrząc na rozkopaną ziemię. To przez nią zginęła Izzy. Przez nią. Dobrze, że Liam skazał drania na śmierć. Zasłużył.

Siedziała tak, towarzyszyła jej smoczyca, Orin. Piękny i majestatyczny Zbiczastrzał o fioletowymi oczach.

Słońce zaczęło zachodzić kilka godzin później. Jednak nie zamierzała odchodzić. Chciała zostać przy siostrzyczce, która mogła mieć przed sobą całe życie, a zginęła, nawet nie osiągając dorosłości. Był jej smutno i gdyby mogła, zamieniłaby się z Izabellą. Wolałaby leżeć w grobie i z góry patrzeć jak siostra dorasta. A jednak, to ona żyła, a jej mała Izzy gniła w ziemi jak robak.

Usłyszała kroki. Był to William. On również tęsknił za siostrą, którą tak kochał. Obiecał rodzicom opiekować się dziewczynami, a pod jego opieką zmarła najmłodsza z rodzeństwa. Czuł się winny, jednak nic zrobić nie mógł. Żeby to wynagrodzić, chodził co wieczór na mogiłę siostry, pod Dąb.

— Ty też żegnasz się z Izzy? — zapytała zapłakana.

— Codziennie do niej przychodzę — odparł, siadając obok niej i oplatając ramieniem.

Trwali w ciszy, oboje krzycząc w duszy z cierpienia, przeplatanego ze smutkiem.

***

Thrymm wysiadł z łodzi, zabezpieczając ster. Zwinął żagle. Znów towarzyszyło mu zimno. A takie zimno czuł tylko i wyłącznie na tej wyspie.

Jednakże wolał współpracować z Grimmelem. Dzięki temu był pewien co do swojej przyszłości. Był bezpieczny. Tą samą gwarancję miał u Drago. Bezpieczeństwo w zamian za współpracę.

Gdy puścił ochroniarzom hasło: "Czkawka" to wpuścili go od razu. Biegł najszybciej jak mógł, a zatrzymał się dopiero przed drzwiami pracodawcy. Zapukał, odpowiedziało mu chrząknięcie. Wszedł więc. Tym razem Grimmel czytał list, siedząc w jarlowskim fotelu. Za nim spał Śmierciozaur. Grimmel nie był szczególnie przejęty - nawet na Thrymma nie spojrzał. Nadal czytał.

— Czytam właśnie list, w którym mój szpieg pisze, że został nakryty — rzekł Gnębiciel, składając list — Mówi, że wiedzą o tym dwie osoby. Niestety będę musiał je zabić, przykre. Za dużo wiedzą. Mam nadzieję, że ty masz lepsze wiadomości.

— O wiele lepsze. Wiem już, gdzie przebywa Czkawka Haddock.

— Haddock nie żyje, sam mi o tym doniosłeś — zaczął Grimmel, spoglądając na blondyna.

— Bo myślałem, że zmarł. Okazało się, że uciekł, przeżył, i aktualnie jest na Maison. Stracił pamięć.

Gnębicielowi zaświeciły się oczy, wstał z wrażenia.

Wreszcie! A już myślał, że z planu nici.

— Gdy dostatecznie ci zaufa, przywieź mi go. Tu, na tą wyspę i doprowadź do tego pokoju. Mam nadzieję, że zrobisz to dyskretnie. Masz dwa miesiące. Jeśli w tym terminie nie przypłyniesz, to przyślę kogoś po ciebie i pana Czkawkę.

— Ma się rozumieć.

— Czekam na raporty.

I wyszedł.

____________

662 słów
01.11.2020r.

Dedykacja dla hybryda_05 bo zasługuje na dedykację, choć nie czyta tej książki (masz dzido, wypromuję cię 💖)

Taki krótki rozdział, no ale raz długie, a raz takie króciutkie 🤷🏻‍♀️

• Dynka •

„Świat do góry nogami" - Jak wytresować smokaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz