Minął kolejny dzień. Było mnóstwo pracy. Coco znalazła niedoskonałość, która mogła im znacznie zaszkodzić - przy klifach była jaskinia, która miała swoje wyjście w jeziorku. Przez tą właśnie jaskinię wróg mógł dostać się na Maison niezauważony. William postanowił więc zatamować źródło. A do tego było potrzebne mu przynajmniej dwudziestu ludzi. Tak więcej wódz zwołał starszyznę, kilku wpływowych wikingów i parenastu siłaczy. Nie obyło się bez jeźdźców i Thrymma. Collette i Lara mieli znaleźć trwały surowiec do zatamienia wody. Robin i Czkawka mieli za zadanie zlikwidować wszelkie problemy w zawiłych korytarzach jaskiń, Orin miał odlać wodę z jeziorka, a reszta musiała się tylko zgodzić i pomóc. Thrymm zaś miał pomóc dziewczynom.
***
Siedzieli w dwadzieścia osób w Twierdzy. William, Isla, Lara i Niellen, jako członek starszyzny, siedzieli na najwyższym miejscu. Obok Lary siedział Robin, Orin, Collette, Czkawka, Thrymm, Kiyan i reszta anonimowych wikingów. Wszyscy zgodzili się z planem Liama, jednak została zmieniona kolejność działań.
Wpierw Orin, Kiyan i Niellen wraz z swymi ludźmi mieli oczyścić jezioro, wyłowić ryby, wyrzucić niepotrzebne kamienie z pomocą żeglarzy, którzy mieli głazy wyrzucać do oceanu. Później Czkawka z Robinem mieli zlikwidować wszystko na swej drodze, a za nimi ich ludzie. W tymczasem Lara, Coco i Thrymm mieli polecieć na wyspę Śmiercipieśni, by te zatkały swym śluzem wszystkie szpary. William nadzorował.
***
Brodzili w wodzie, wyławiając wszystko, co było w szuwarach. A było dużo. Bo złamane wiosło, zardzewiały wisiorek, skrzynka z ostrzałkami do mieczy. Kiyan znalazł nawet damskie majtki.
— Niechętnie, ale przypuszczam, że wiem co tu się wydarzyło — zażartował, wyrzucając bieliznę do koszyka, który był przeznaczony do spalenia. — Przypuszczam, że było gorąco, skoro nie można było poczekać. Od razu nad jeziorem? Bez niczego? Na zimnym piasku? No nieźle, podziw. Chcę poznać faceta, który wywiódł babę do lasu, a ona się na to zgodziła i jeszcze rozebrała! Chcę brać u niego nauki.
— Stop. — powiedział Orin, wynurzając się z szuwar. — Stop. Proszę, Kiyan. Oszczędź.
Orina bolała ta rozmowa. Bo wiedział, co się wydarzyło. Bo to on sam był tym facetem. Wywiódł kobietę. A ona bez zastanowienia mu się poddała. Nie mogła poczekać. I się stało. Nad jeziorem.
Była noc. Świerszcze dawały koncert, a księżyc był w pełni. Młoda para przechadzała się leśną ścieżką, trzymając się za ręce. Nie patrzyli pod nogi - patrzyli na siebie. Panowała między nimi cisza, z której miało się zrodzić pikante uczucie.
— Ładna pogoda, nie? — zapytał tylko po to, by usłyszeć jej słodki głosik.
— Tak, piękna. Te gwiazdy. Jest ich milion, a każda świeci dla każdego.
— Ty jesteś moją gwiazdą — rzucił Orin, zatrzymując się.
— Nie bądź śmieszny, głuptasie. Twoja gwiazda błyszczy na niebie, tam. Daleko.
— Ale ja wolę tą na ziemii... Wolę... ciebie.
Nie sądził, że ten podryw mógł coś zdziałać, a jednak. Zdziałał. Lewą ręką złapał ją w talii, a prawą gładził delikatny, różany policzek. Ona zaś trzymała dłonie na jego klatce piersiowej. Gdy zbliżył się z pocałunkiem, zamknęła lazurowe oczy. Ich pocałunek był krótki, a jednak intensywny. Wybranka serca Orina - Siân - dyszała ciężko, zadowolona. Siân kochała, gdy Orin ją całował. Żaden inny chłopak nie sprawiał, że przechodziły ją dreszczede i miała mokro. Byli jednak małe "ale"...
— Kocham cię, różyczko — powiedział niespodziewanie, klękając na jedno kolanko. — Już się zaręczyłem, ale mogę powtarzać to sto razy.
— A ja ciebie — rzekła, ciągnąć niebieskookiego w kierunku światła.
— Gdzie idziemy?
— Tam, gdzie nikt nam nie przeszkodzi. Chodźmy się kochać. Zrób mi dobrze.
— Ale... na pewno tego chcesz?
— Już podjęłam decyzję.
Gdy była pewna, że Orin bez względu na wszystko za nią pójdzie, zaczęła się rozbierać. Zdjęła buty, kamizelkę, bluzkę, spodnie. A gdy byli na brzegu jeziora, położyła się na wilgotnym piasku, czekając. On nie dał na siebie czekać. Po chwili się położył, a Siân jak łania szybciutko na niego wskoczyła. Rozpuściła długie złote loki, które podskakiwały w rytm. A gdy Orin miał powiedzieć jak bardzo kocha Siân...
— Wybacz mi, najdroższy.
... ta złapała znikąd za sztylet. Wówczas wszystko stało się bardzo szybko. Kobieta przejechała ostrzem po twarzy chłopaka. On złapał ją za nadgarstek i przetoczył się. Teraz to on bym na górze, dowodził. Nie wyszli z siebie. Jakby nie patrzeć, toczyli walkę ze samym sobą. Siân chciała zabić Orina, a jednak nie mogła. Chciała to zrobić szybko. Traciła siły, była przy omdleniu, dochodziła na szczyt. Nie chciała tego akurat teraz, ale tego nie zatrzyma. Zaczęła drżeć.
— Co... Co ty... Ty wyprawiasz!?
Jednak nie odpowiedziała, za bardzo skupiona była na sztylecie, który próbowała wbić w serce mężczyzny. Jednak bym silniejszy. Złapał za sztylet i chciał go wyrzucić, gdy Siân rzuciła się na niego. Wtedy z niego wyszła. Gdy była w jego objęciach zdębiała. Orin poczuł na piersi krew. Ostatnie co, to spojrzała głęboko w oczy ukochanego i pocałowała jego zimne, skamieniałe usta.
— Musiałam.... Wybacz mi, skarb-
A on nie wiedział co się stało. Nie mógł przyswoić do siebie myśli, że mógł ją zabić. Jego ukochaną Siân.
A powodu, dlaczego chciała go zabić nigdy nie poznał.
Po tym wszystkim umył kobietę i przyodział. Zawlókł w głąb lasu. Następnie zaczął kopać grób. Skończył dopiero nad ranem, gdy chłodne ciało kobiety spoczęło dwadzieścia stóp pod ziemią.
CZYTASZ
„Świat do góry nogami" - Jak wytresować smoka
Action„Jego życie zmieniło się nie do poznania po starciu z Drago - poznał matkę, zyskał przyjaciela Ereta, zobaczył na własne oczy Smocze Sanktuarium, stracił ojca i został wodzem Berk. To za dużo jak na niespełna tydzień. Czkawka zwyczajnie. . . tęsknił...