"Bogir"

203 8 16
                                    

Wiking usiadł ma beczce, obserwując gości. Drapał się w głowę. Dopóki nie zobaczył skutego mężczyzny,

(Czkawki, dla jasności)

to nie miał pojęcia czemu zawdzięcza ich obecność. Uśmiechnął się pod nosem, udając, że książka o skałach na półce jest niezwykle ciekawa.

— A... więc? — zapytał, stojąc tyłem.

— Słyszałem, że przyjmujesz zakładników i niewolników, Bogirze. Więc oto i jestem z niewolnikiem...

(jak śmiał!)

— Nie wygląda mi na niewolnika. Może i jest brudny, ale widać, że prowadził bogate życie.

— Skąd to wiesz? — zdziwiony zapytał.

— Lśniące włosy. Oczy, w których widać nadzieję. Zero blizn, nie licząc tej na brodzie. To był człowiek wysokiego stanu.

— No tak, tak. Bo to był wódz samej Berk! Kojarzysz jarla Czkawkę Haddocka?

Zamyślił się. Jasne, że go znał.

Halibut Straszliwa Czkawka Haddock Trzeci, syn Stoicka i Valki, narzeczony Astrid Hofferson, wódz Berk. Zabił Czerwoną Śmierć, oswoił smoka, pokonał Drago Krwawdonia. W swoich stronach bohater, mędrzec, człowiek bez wad...

— Albo go bierzesz, albo zabiję, a ciałko wrzucę do morza. Mamy też Nocną Furię, specjalnie dla ciebie.

— Hmm... — ale prezent mu się trafił. Gdyby go kupił, to tak, jakby miał samego Odyna w ludzkim ciele. Ach... co on z nim zrobi osobiście... — Smoka wezmę na pewno. A co do chuchra to mam wątpliwości. Muszę zapytać się żony, Olthildy.

Każdy był pewien, że wyjdzie by zapytać się żony o radę, jednak od podszedł do biurka i wyjął z szafki ludzką czaszkę. Wziął na ręce i zaczął szeptać. Udawał, że naprawdę rozmawiał z kobietą.

(??? a może faktycznie rozmawiał???)

— Mówi, że chuchro przyniesie dużo korzyści i uciechy.

— Nie mów do mnie per chuchro! — zdenerwował się Czkawka, szarpiąc łańcuchy. — Gdzie Szczerbatek?

— Kto to... Szczerbatek? — zapytał, i Queeg przyszedł z odpowiedzią. — To ten... smok? Nocna Furia? Hmmm... zapamiętam.

— Trafił się mi towar... — rzekł cicho, gdy podstawił Olthildę na półkę i usiadł wygodnie przy biurku. — Jak Olthildo, zrobimy z niego łowcę nagród?

(jakiego łowcę?)

— Moja żona się zgadza.

— Czyli dobijemy targu. Jest twój za... pięćset monet. Za smoka sto.

— Trzysta, łącznie ze smokiem.

— To jest wódz Berk, Bogirze. A w klatce na arenie czeka Nocna Furia! Jedyna na świecie, a ty się targujesz? Wielu ostrzy sobie ząbki na ich dwojga. Mogę stąd iść i oddać go za tysiąc...

— Czterysta.

— Pamiętasz co mówiłem? — wiedział, że Bogir miał chętkę na Haddocka. Widział to w jego oczach. Po pierwsze - jakiś niewolnik. Po drugie - był to sam w sobie wódz Berk.

— A idź do Hel. Niech ci będzie.

— Są twoi.

Po dobiciu targu podpisali papiery i każdy z nich poszedł we własną stronę.

— Proszę, proszę... — mówił, gdy Queeg wyszedł. — Sam Czkawka Haddock! Ale wybacz, dla mnie jesteś pyłkiem na wietrze. To nie twój Archipelag, że każdy cię zna i kocha. Tu nikt cię nie zna, tylko pojedyncze osoby. Od dziś jesteś moja własnością, jak każdy tutaj. Drogo kosztowałeś. Odynie, ile ty mi rzeczy powiesz! Prawda, Olthildo? — po czym zaśmiał sie szyderczo. Czkawka stał w milczeniu; nie pokazywał po sobiem że bał się śmiertelnie.

(Szczerbatek???)

***


Dużo się zmieniło..

Czkawka został porwany;

Astrid próbowała radzić sobie z Ymirem;

Valka błagała bogów o powrót syna;

Szpadka odkochała się w Thrymmie;

Sączysmark zrozumiał, że Heathera miała chłopaka;

Śledzik schudł;

Eret szukał dziewczyny;

Thrymm popłynął w siną dal, zapewne na inne wyspy;

Pleśniak przestał zrzędzić;

Heathera wraz z Dagurem wróciła do domu, opłakując przyjaciółkę;

Amargein, gdy tylko doszedł do siebie, wybrał się na samotny rejs po Archipelagu;

Dagur stał się szczęśliwym ojcem trójki dziewczynek - Emblam, Freyyi i Griff.

***

Nad taką wody wisiała gęsta mgła. Mężczyzna siedział na końcu łodzi i kierował nią na wyczucie. Kierował się mapą i własnym doświadczeniem. Nie miał towarzystwa - kilka miesięcy temu stracił Siggy. Musiał polegać tylko i wyłącznie na sobie i łodzi.

Po godzinie zobaczył cel - majaczącą na horyzoncie wyspę Grimmela Gnębiciela. Już z daleka widział Lordów Wojny oraz mongolskich wojowników. Zacumował łódź i wyszedł na brzeg. Poczuł obecność dwóch Śmieriozaurów. Obwąchały go i odeszły. Nie ufały nikomu.

Nawet sobie.

Do mężczyzny podszedł ten sam strażnik - Ivar.

— Szukasz zguby? Jeśli tak, to idź do Śmierciozaurów...

— Do Grimmela. Jestem tym samym wikingiem co dwa miesiące temu. — rzekł, przeskakując z nogi na nogę. — Byłem proszony.

Mężczyzna odszedł, pokazując ręką wejście do wieży Grimmela. Schody wiły się niczym czarny, oślizgły wąż. Zapukał, i słysząc, że ktoś był w środku. Wszedł. Siedział przy kamiennym stole. Siedział i rysował. Tak, rysował. Przed sobą miał wielką mapę - WIELKĄ. Obejmowała cztery północne Archipelagi, sięgające od Szwecji po inne wielkie państwa, typu Anglia. Planował i myślał. Rysował i przeklinał.

— Panie.

Grimmel nie przejął się jego obecnością.

— Panie, przypłynąłem z nowymi informacjami... Dowiedziałem się wiele... Miałeś rację. To dzieci.

— Mów.

Mężczyzna usiadł naprzeciwko, obserwując Grimmela. Mało co rozumiał, ale wydawało się ważne.

— Zaczynaj. To zależy na twoim życiu.

Te słowa zmusiły go do mówienia.

— Haddock szaleje za Hofferson. Byłby gotowy za nią zginąć. Bez Furii czuje się niczym. Został wygnany...

Na te słowa Grimmel opuścił ołówek, który potoczył się po podłodze. Mężczyzna widział w jego oczach... złość?

— Żyje czy nie?

— Ja nie wiem.

— Jak to... NIE WIESZ? — zdenerwował się, jednak po chwili znów mówił swym normalnym głosem. — Mów dalej.

— Teraz rządzi tam niejaki Ymir. Blondynka mi się żaliła.

— Dobrze... Nie wracasz już na Berk. Płyn do swojego "domu". Twoją robotę przejmie ktoś inny.

Mężczyzna wyszedł, zostawiając w tyle strażników. Wszedł na Knara i wpłynął w mleczno-białą mgłę.

__________

868 słów
10.07.2020r.

Dedykacja dla Cicha_Psychopatka bo ona wie kto jest szpiegiem !!!

Krótki rozdział, wiem, ale dam wam jeszcze jeden ❤ Pisać co będzie dalej, po rozdziale "Agaritõ"

• Dynka •

„Świat do góry nogami" - Jak wytresować smokaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz