~ Rozdział 22 ~

30 4 0
                                    

Budzę się w swoim pokoju. Czuję jak ktoś lekko, całuję mnie w usta. Przez co czuje się jakby książę budził śpiącą królewnę ze stu letniego snu. Otwieram lekko oczy i widzę Luka.

- Wstałaś? - Uśmiecha się lekko.

- Luke - Przecieram lekko oczy, nieświadoma tego, co się stało. Pamiętam, że Kat powiedziała mi o Victorii. - Victoria! - Próbuje wstać, ale chłopak mnie zatrzymuje, kładąc ręce na moje ramiona.

- Lili, skarbie - Jedną rękę kładzie mi na policzku - Spokojnie, obiecuje, że jak tylko polepszy ci się twój stan, osobiście ciebie zawiozę do niej, ale odpocznij i co ważniejsze zjedz coś. - Mówi do mnie spokojnie i znów całuję. Kiwam głową na zgodę

- Właściwie co ty tutaj robisz? Gdzie jest Kat? - Pytam zaskoczona, uświadamiając sobie, że blondyn jest w moim pokoju, siedzi ze mną, a brunetka nie daje znaku życia. Może jest w kuchni?

- Księżniczko, spałaś cały dzień i noc, Kat jest w pracy. Specjalnie przyszła rano, wysłuchała masy... Jakby to... Uprzejmych słów w stylu Harr'ego i poprosiła mnie, żebym z tobą został. - Mówi powoli jak do dziecka. O ile się nie mylę nie jestem nim od kilku lat. Staram się wstać, ale chłopak chce mnie zatrzymać w łóżku, kładąc mi ręce na ramiona. Nie mówi nic przy tym vo irytuje mnie jeszcze bardziej.

- Luke nie masz czasami zajęć? - Zadaje to pytanie najbardziej uprzejmym tonem, na jaki aktualnie mnie stać.

- Niby tak, ale jesteś ważniejsza niż te zajęcia.

- Posłuchaj, nie mam nic do tego, że spędzasz ze mną czas. Uwielbiam wręcz jak to robisz ale nie możesz przeze mnie zawalać szkoły, bo to do niczego nie prowadzi. Będziesz miał tylko niepotrzebne zaległości. Fakt mam teraz - Nie jest mi dane dokończyć, gdyż blondyn stwierdził, że mi przerwie

- Nie obchodzą mnie zaległości ani co może się stać. Teraz właśnie jestem ci potrzebny najbardziej, musisz mieć kogoś przy sobie, jeżeli nie chcesz płakać ani się użalać jak to los cię skrzywdził, w porządku. Nie oczekuje tego od ciebie, ale chce tutaj być. Dla ciebie, dlatego, że się martwię. Możesz mnie nie potrzebować teraz, ale chce tu być, jak zaczniesz potrzebować, jak będziesz miała zamiar przestać walczyć z uczuciami i dać im upust. Ja chce tutaj być. Będziesz potrzebowała się wyżyć? Ja chce tutaj być i robić za twój worek. Jeśli będziesz miała ochotę krzyczeć, zabiorę cię na największe zadupe, jakie znam tylko po to, żebyś zdarła sobie gardło, krzycząc ile sił w płucach, jakie życie to gówno - Zbija mnie z tropu. Właśnie miałam opieprzyć chłopaka za olewanie obowiązków dla mnie, ale chyba w tym wypadku nie mam nic do gadania.

- No dobrze, a zabierzesz mnie do szpitala? - Sam fakt, że jeszcze jestem w domu, a nie tam przy Victorii mnie dziwi - Muszę iść do toalety - Wstaje z łóżka i idę w zamierzonym mi kierunku, po drodze biorąc mój telefon standardowo mam nieodebrane połączenia i wiadomości. Wchodzę do toalety i sprawdzam je od razu. Ponad 40 połączeń nieodebranych od Anonimka. Pewnie się chłopak martwi, a ja byłam totalnie nie zdolna do nawet odpowiedzenia mu co się dzieje.

- Luke skarbie, zrobisz śniadanie? - Krzyczę do chłopaka.

- Jasne - Odpowiada szybko i słyszę jak wychodzi z pomieszczenia

OD: ANONIMEK Czw. 9:48


~ I jak po wizycie? Wszystko okey?


Czw. 15:53

~ Kochanie? Wszystko okey?
~ Teraz się serio boje, błagam oddzwoń albo daj znak życia


Czw. 18:43

~ Obdzwoniłem wszystkie szpitale, wiem o twojej siostrze. Niestety nie wszystko, bo nie chcieli mi udzielić takich informacji. Błagam daj mi znać życia, bo zacznę cię szukać po nocy

Czw. 21:26

~ Dobra koniec jadę ciebie szukać

Na tym się kończą jego sms'y. Jak najszybciej wybieram numer do anonimka, odbiera praktycznie od razu.

- Jezu w końcu, jesteś cała? Nic ci nie jest? Jak się czujesz? Potrzebujesz pomocy? - Praktycznie krzyczy przez telefon

-Hej, jest wszystko dobrze, żyje. Cóż jak pisałeś moja siostra jest w szpitalu. Ona... Ona umiera, wiesz? Potrzebuje przeszczepu płuc. - Zaczynam płakać - Ja sama nie wiem co robić.

- Daj mi kilka dni, robię akcje, zbiorę datki, nie wiem znajdę dawce. - Mówi szybko, jakby to była najprostsza rzecz na świecie.

- Wiesz boje się, że to nie jest takie łatwe. W końcu to nie jest pierwsza lepsza operacja. Mimo wszystko dziękuję, za całą twoją pomoc. Zrobiłeś dla mnie tak dużo, a ja dalej nie znam nawet twojego imienia.

- Jeszcze go nie poznasz, ale na daną chwilę mogę być twoim J.

- Moim J.? Ymm James? Jeakson? Jacob? - Chłopak zaczyna się śmiać

- Możesz zgadywać, ale wątpię, że ci się to uda, kochanie. - Dalej się śmieje.

- To nie fer, ale trudno przetrwam J. Hahaha od dzisiaj będziesz anonimek J. - Zaczynam się lekko śmiać. Dziwne jest to, że obca osoba sprawia, że śmieje się, podczas kiedy nikt inny tego nie potrafi zrobić. Zaczynam patrzeć w lustro i nie poznaje sama siebie. - Zdarzyło ci się kiedyś spojrzeć w lustro i zobaczyć obcą osobę?

- Słucham?

- Twarz, która wygląda jakby należała do kogoś innego?

- Chyba nie, nigdy nie miałem czegoś tego.

- Może dlatego człowiek spędza tyle czasu mierząc własne ciało? Chcąc znać swój wzrost, temperaturę i wagę. Potrzebujemy liczb, faktów, obiektywnych danych, żeby móc ocenić swój stan, a jeżeli to nie wystarczy prosimy o ocenę innych ale co jeżeli nawet to jest dla nas za mało?

- Wciąż patrzę w lustro, w słuchawce słychać głuchą ciszę. Przestraszyłam go?

- Kotku, ty nie potrzebujesz, żadnych danych. Jesteś śliczna, a fakt, że sama tego nie jesteś pewna tylko mnie utwierdza, że wybrałem dobrą osobę.

-Dziękuję J. Jesteś prawdziwym aniołem

- Nie mów tak o osobie, której nie znasz, fakt, że jestem dla ciebie miły i ci pomagam nie oznacza, że jestem aniołem. Nie oceniaj ludzi tak łatwo. - Zdziwiona spojrzałam na telefon.

- Co masz na myśli?

- Muszę kończyć, cieszę się, że nic ci nie jest. Dzwoń i pisz, kiedy tylko będziesz chciała kotku. - I się rozłączył. To było dziwne i przerażające. Co chciał przez to powiedzieć? ,, Fakt, że jestem dla ciebie miły i ci pomagam nie oznacza, że jestem aniołem". Uraziłam go tym określeniem? Biorę telefon z umywali i pisze szybkie przepraszam, po czym odkładam i zaczynam się ogarniać. Jutro muszę iść do szkoły, nie mogę pozwolić sobie na takie zaległości. Wychodzę z toalety i idę do Luka, który jak słyszę już w pokoju walczy w kuchni. Zmierzam szybko w jego kierunku.

- Luke skarbie? - Krzyczę na schodach, a chłopak zaraz się na nich pojawia z uśmiechem jak dziecko, które coś przeskrobało w dodatku trzyma coś za plecami. - Co zrobiłeś?

- Śniadanie, ale nie umiem gotować i nie wiem co gdzie masz więc, zrobiłem płatki. - Dalej się uśmiecha, przerażając mnie przy okazji.

- Co masz za plecami? - Pytam zakładając ręce na piersi.

- Kompletnie nic - Powiedział po czym uciekł, jak gdyby nigdy nic. Chcąc dowiedzieć się o co chodzi zaczęłam biec za nim o mało nie zabijając się na schodach.

- Luke co zrobiłeś?! - Weszłam go kuchni, blondyn znów miał ten niewinny uśmiech, a na blacie leżała miska z płatkami, patrzałam na niego podejrzliwie i usiadłam przy miejscu, gdzie leży danie. Nie wykwintne, ale wciąż danie. Zaczęłam je jeść, powoli, było zjadliwe. - Skarbie

- Teraz patrzał na mnie z iskrami w oczach, przysięgam, że mógłby wybuchnąć z radości
- Mógłbym słuchać godzinami jak mnie tak nazywasz - Teraz to ja się uśmiechnęłam. - Ale słucham co byś chciała?

- Powiedziałeś, że jeżeli będę chciała krzyczeć to zabierzesz mnie w miejsce gdzie będę mogła to robić.

- No tak, znam takie jedno jest parę minut stąd może z dwadzieścia jak szybko pojedziemy. Jest to opuszczona stacja paliw, nic tam nie ma. Czemu pytasz?

- Chyba potrzebuje się wykrzyczeć i wypłakać jednak. - Mówię zmuszając się do zjedzenia kolejnej łyżki płatków starając się nie wybuchnąć płaczem już teraz.

- Zjedz ubierz się i lecimy, idę ogarnąć motor. - Podchodzi do mnie i łapie za brodę, składając małego buziaka. Wyszedł, zostawiając mnie samą w wielkim domu z wielkimi myślami.

----------------------------------------------

MAMY TO! Dostałam porządnego kopa w tyłek i napisałam ten rozdział, który ciągnął mi się niemiłosiernie. Cieszę się, że w końcu go napisałam! Lecę od razu pisać 23.

~ Jeśli przeczytałeś/aś zostaw coś po sobie, ucieszy to moje oczy i serduszko ❤️

Boys next doorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz