- Rozdział 26 -

19 2 0
                                    

Czekałam dość długo, żeby Kat zasnęła. Mam świadomość, że zadałaby milion pytań, zanim bym wyszła z domu, więc wolałam poczekać, aż pójdzie spać.

Światło w pokoju Luka przez ten czas nie zapaliło się ani razu. Rolety też się nie ruszyły. Zaczęłam nawet rzucać kulkami z plasteliny w jego okno, żeby mieć pewność, że on nie śpi.

Jestem chyba zbyt ciekawska, żeby po prostu dać spokój.

Zanim zdążyłam przemyśleć, co robię, wychodzę z pokoju i na palcach przechodzę przez korytarz, starając się nie obudzić ciotki.

Docieram do schodów i już przy pierwszym schodku, na którym staje, zaczynam klnąć w myślach. Stopień wydał z siebie straszny skrzyp i mogłabym teraz przysiąc, że obudził on całą dzielnicę, o ile nie miasto.

Na moje szczęście, był on chyba słyszalny tylko dla mojej osoby, gdyż nie słyszę, żeby Kat jakąś specjalnie zwróciła na niego uwagę.

Schodzę dalej po schodach, kiedy docieram na dół, przybijam sama sobie piątkę. Jak komicznie by to nie wyglądało, jestem z siebie bardzo dumna, że udało mi się nikogo nie obudzić. Idę szybkim krokiem przez kuchnie do drzwi wejściowych. Cicho je otwieram, przekręcając górny zamek.

Nie do końca, przemyślałam, co chcę zrobić, chyba nawet nie do końca jestem pewna, co chcę osiągnąć moimi czynami. Z drugiej strony raczej nie powinnam pozwolić, żeby mój chłopak robił cokolwiek, co jest nielegalne albo tym podobnego. Nie i tyle.

Nim się orientuję, jestem przy domu Luka, dokładniej przy garażu. Jedno bocznych okien jest uchylone, więc nie rozmyślając nad tym za długo, podstawiam sobie śmietnik, który stoi parę metrów dalej. Wspinam się na niego, żeby dosięgnąć uchylonego okna. Przechodzę przez szparę, lekko zaklinowując się, ale na szczęście, udało mi się wyjść z tej opresji, dość szybko. Wskakuje do pomieszczenia, dziękując w duszy, że tym razem nie narobiłam żadnego hałasu. Cicho, idę w stronę drzwi, które na moje tym razem nieszczęście, są zamknięte. Zaczynam więc rozglądać się po pomieszczeniu, ale utrudnia mi to całkowita ciemność. Gdybym nie bała się oskarżenia o włamanie, to zapaliłabym światło, ale wolę nie ryzykować za bardzo, szczególnie że nie widzi mi się pójście do paki.

Zaczynam, powoli przejeżdżać rękoma, po framudze drzwi, mając nadzieję, że znajdę na niej klucz. Niestety na moje nieszczęście, go tam nie ma.

Wyciągam telefon i delikatnie zmniejszam jasność. Pomagam sobie, świecąc wyświetlaczem na podłogę i blat z narzędziami. Nie chcąc marnować czasu na poszukiwanie klucza, postanawiam spróbować sposobu, który widziałam w internecie, ale że doskwiera mi brak wsuwki, zadowalam się malutkim śrubokrętem.

Podchodzę do drzwi i wsadzam w dziurkę od klucza śrubokręcik. Kręcę nim delikatnie, ale coś robię nie tak i słyszę dziwny odgłos w zamku. Przez czysty traf drzwi się otwierają, a ja przeklinam w duchu siebie i swoją głupotę. Mimo wszystko cieszę się, że mam dostęp do domu.

Szybko przechodzę do salonu i szybkimi krokami zmierzam w stronę schodów, żeby wejść na piętro.

Kiedy już do nich docieram, widzę zapalone światło w łazience, które oświetla delikatnie stopnie. Nie czekając ani chwili dłużej, wspinam się po dwa schody, żeby nie zostać przyłapaną. Kiedy tylko jestem na szczycie, chowam się za ścianą.

Słyszę, jak drzwi od łazienki się otwierają, a potem jak ktoś naciska przycisk gaszenia światła, po czym idzie do jakiegoś pomieszczenia, na dole, zamykając za sobą drzwi.

Rozglądam się dookoła, raz w lewo, raz w prawo. Po jednej stronie jest pustą ścianą, a po drugiej zaś, dostrzegam tylko napis ,, NIE WCHODZIĆ!" Jednak, kiedy podchodzę bliżej, widzę trzy pary drzwi i na wszystkich znajduje się ten sam napis.

Jedyna zagwostka, jaką miałam to rozmyślanie, który pokój należy do Harr'ego, miałam przez chwilę nadzieję, że wiem po napisie, który to. Jednak los uwielbia mnie kopać w tyłek i jak się okazuje, nie ma pokoju, który by nie był jego.

Nie myśląc jednak o tym dłużej, który pokój należy do chłopaka, wchodzę do środkowych drzwi, zamykam je, po czym zapalam światło.

Oczywiście wredny los musiał sprawić, że weszłam do sypialni bruneta. Od razu rozpoznaje lustro oraz resztę pomieszczenia, które widziałam z pokoju Victorii.

Reszta pokoju jest jednak nie mniej ciekawa. Nic dziwnego, że Harry nie chce, żeby ktoś tutaj wchodził bez jego zgody.

Różnego rodzaju książki od horrorów, po same romanse. Winylowe płyty, starych rockowych zespołów takich jak AC/DC czy The Doors. Widzę także gitarę akustyczną opartą o keyboard.

Podchodzę do większego instrumentu i biorę do ręki, zeszyt, który leży na klawiszach. Podejrzewam, że to rozpiska dziewczyn, które on przeleciał, jednak kiedy otwieram go, nic nie mógłby mnie bardziej zdziwić.

W zeszycie są piosenki, których nigdy wcześniej nie słyszałam. Moją uwagę przykuwa jedna z nich. Wręcz sprawia, że mój puls przyspiesza, a serce mocniej bije. To wers do piosenki, którą śpiewał mi anonimek.

Doskonale rozpoznaje każde napisane słowo. Począwszy od słów ,, Marze o tobie" po ,, Czas przestać słuchać złych wróżb. Od dziś. "

Przez moment pozwolił mi myśleć, że to nie jest on. Zabawiał się moim kosztem przez ten cały czas? Jednakże to nie jego głos słyszałam przez telefon, to nie on pisał ze mną na lekcji. Więc dalej, kompletnie nic nie rozumiem.

Zdezorientowana przewracam strony. Mój wzrok zatrzymuje się na jednej piosence. Bardzo uczuciowej, do której widać, że otworzył całe swoje serce.

Jestem w moim łóżku.
I nie ma w nim ciebie.
I nie mogę winić za to nikogo, oprócz drinka i moich wędrujących dłoni.

Zapomnij o tym, co powiedziałem.
Nie miałem tego na myśli.
Teraz nie mogę tego cofnąć.
Nie mogę rozpakować bagażu, który zostawiłaś.

Czym jestem teraz?
Czym jestem teraz?
Co, jeśli jestem kimś, kogo nie chcę w pobliżu?
Znowu spadam.
Znowu spadam.
Spadam.

Co, jeśli jestem na dnie?
Co, jeśli odszedłem?
Co, jeśli jestem kimś, o kim nie będziesz mówić?
Znowu spadam.
Znowu spadam.
Spadam.


Zamykam zeszyt i odkładam go na miejsce. Przekroczyłam granicę, której nie powinnam. Sama dostaje padaczki jak, ktoś dotyka mojego notatnika, a co dopiero Harry.

Zaczynam rozglądać się po pokoju, poszukując jakiejkolwiek poszlaki doprowadzającej mnie do faktu, gdzie może być Luke.

Na łóżku dostrzegam laptopa, szybko podchodzę do niego. Boję się usiąść na łóżku, więc klękam przed nim i otwieram urządzenie. Mały ekranik rozświetla się i widnieje na nim napis ,,podaj hasło". Nawet nie staram się go zgadywać. Mam świadomość, że nie mam szans na odgadnięcie go nawet za milion lat świetlnych. Jednak na laptopie jest przyklejona mała żółta karteczka. Widnieje na niej jakiś adres, ale nie mam pojęcia, gdzie znajduje się to miejsce i czy w ogóle jest ono w Leeds.

Wyciągam telefon i robię zdjęcie karteczki. W domu poszukam informacji o tym miejscu.

Zamykam laptopa i staram się go położyć, tam gdzie leżał. Wkładam telefon do kieszeni i biegnę do drzwi. Zgaszam światło, po czym bardzo cicho wychodzę z pokoju Harr'ego.

Mam już schodzić po schodach, kiedy słyszę, jak ktoś po nich wchodzi. Głosy rozpoznaje prawie od razu, to Luke i Harry. Nie wiedząc co robić, wracam do pokoju bruneta i nie myśląc nad niczym, chowam się pod łóżkiem.

Nie czekam długo na właściciela pokoju. Pomieszczenie znów się rozświetla, a ja pod łóżkiem widzę tylko czarne buty chłopaka.

Po chwili całe ubranie bruneta leży na podłodze, a on sam wchodzi do łazienki.

Czuje, jak zaczynam coraz ciężej oddychać. Moje ciało się trzęsie, a z czoła lecą krople potu. Strach powoli opanowuje moje ciało. Każdy nerw, myśl. Wszystko, co tylko lęk może opanować.

Słyszę, jak chłopak wchodzi pod prysznic, więc korzystając z okazji, chce uciec. Jednak gdy tylko wstaje, mój wzrok zatrzymuje się na lustrze, w którym odbija się nagie cało Stylesa. Jest piękny. Woda spływająca po jego ciele powoduje, że zaczynam sobie wyobrażać, jak jestem tam z nim.

Moje długie, blond włosy rozpuszczone, niesfornie ułożone na ramionach. Nasze dłonie, wzajemnie pocierające swoje ciała. Nasze usta złączone w pocałunku.

Moje myśli zmierzały w najgłębsze zakamarki mojej głowy, żeby tylko nie przestać marzyć i naszym wspólnym prysznicu.

Jednak te myśli odchodzą w momencie, kiedy czuje malutkie łapki na mojej prawej łydce. Odwracam wzrok, żeby zobaczyć małą Irme.

Odzyskuje logiczne myślenie i czym prędzej uciekam z pokoju. Zbiegam ze schodów i wyszłam, tak samo, jak weszłam. Wbiegam na chodnik, jednak cały czas patrząc się do tyłu czy przypadkiem, ktoś mnie nie zauważył, nie zwróciłam uwagi, na to, co jest przede mną.

Wpadam na kogoś i przez co upadam na ziemię. Mówię bardzo szybkie, przepraszam, ale kiedy, w końcu zwracam uwagę, z kim się zderzyłam, moja mina zmienia się z powrotem na strach.

Naprzeciw mnie stoi mulat. Jego ciemnobrązowe oczy, patrzą na mnie wzrokiem, którego nie mogę odczytać. Po paru sekundach chłopak podaje mi rękę i obraca nas tak, żebyśmy stali odwrotnie niż przed sekundą.

- Wiesz, nie wiem, czy jestem w stanie ci pomóc, musisz spytać...

- Co ona tutaj robi?! - Przerywa Zaynowi, niezrozumiały mi dialog Harry. Jednak, szybko orientuje się, jakie są jego intencje, kiedy puszcza mi oczko.

- Och, nic takiego, przyjacielu. Nasza koleżanka chciała tylko wiedzieć, gdzie był Luke. - Ciężko było mi odczytać miny wszystkich będących koło nas. Szczególnie że byliśmy oświetleni tylko światłami latarni.

-Lil, wszystko w porządku? - W końcu odzywa się blondyn. Cóż za łaskawca.

- Jak widzisz, mam się dobrze. - Podnoszę lekko ton - Z kolei nie mam zielonego pojęcia, jak ty się miałeś przez baczne siedem godzin - Zakładam ręce na piersi.

- Ja wiem, ale...

-Chwila, moment, co ciebie to kurwa obchodzi, co on robi i gdzie jest? Kim ty do chuja pana jesteś? - Znów wtrąca się Styles.

Więc Luke mu nie powiedział o nas? Czy są w ogóle jacyś ,, my" w takim wypadku?

- Jestem dziewczyną twojego brata, skoro musisz wiedzieć - Reszta odwagi, pozwala mi na bezczelne odpowiedzenie mu - Więc tak kochany, myślę, że mam prawo wiedzieć takie rzeczy.

- Co do kurwy? - Krzyczy - Luke!

- Możemy porozmawiać o tym kiedy indziej? - Pyta, zawstydzony chłopak, wymachując rękoma.

- A teraz nie możemy, bo, co? - Pytam, coraz bardziej wkurzana na zaistniałą sytuację.

- Dobra kurwa dość tego! - Przerywa nam tę szopkę brunet o niebieskich oczach - Co to jest? Jakiś melodramat? - Chłopak jest zniecierpliwiony i rozdrażniony całą sytuacją - Jedźmy już - Mówi już spokojniej, po czym wsiada na motor.

- Chce jechać z wami - Wypalam nagle, przez co oczy wszystkich skupiły się na mojej osobie.

- Nie ma kurwa mowy - Stwierdza od razu Harry. Inni się nie odzywają, ale wiem, że go popierają.

- Zayn, mogę jechać? - Patrze teraz prosto na mulata. Mam świadomość, że jego akrobata, zamknie im buzie i nie będą mieli kompletnie nic do gadania.

- Cóż jak dla mnie spoko - Uśmiecha się, chłopaki starają się coś dodać, ale ten gromi ich wzrokiem.

- Jak chcesz, wyjebane - Harry odwraca się i wchodzi na swój motor. Luke i reszta chłopaków robią to samo, po chwili.

- Lili, wsiadaj - Blondyn jest wkurzony przez obrót spraw, ale nie robi to na mnie wrażenia. Powinien wiedzieć i mieć na uwadze, co teraz czuję.

- Podziękuję, pójdę z Zaynem - Uśmiecham się zadziornie i łapie bruneta pod rękę.

- Cóż, dama zdecydowała - Mówi Malik i prowadzi mnie di czarnego samochodu. Otwiera ni drzwi, a ja wchodzę do środka na tylne siedzenia. Siedzi już tam dziewczyna, którą doskonale pamiętam z baru. Z bliska jest jeszcze ładniejsza.

- Pheople - Podaje mi rękę i uśmiecha się uroczo.

Szczerze powiedziawszy, spodziewałam się wrednej, Pani ąę, ale widać chyba się myliłam.

- Lilith - Odwzajemniam jej gest.

- Super, że do naszej ekipki, dołączyła kolejna płeć piękna! Nareszcie nie będę sama - Jest wyraźnie podekscytowana.

Ja jednak nie, wciąż nie wiem, gdzie jadę, ani po co. Wiem tylko, że poniosło mnie za mocno.

-------------------------------------------

W KOŃCU SIĘ DOCZEKALIŚCIE! Znalazłam wenę i czas i napisałam 26 rozdział po ten dość długiej przerwie. Mam nadzieję, że wam się podoba 😇

~ Jeśli przeczytałeś/aś zostaw coś po sobie, ucieszy to moje oczy i serduszko ❤️

Boys next doorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz