ROZDZIAŁ 4

282 9 2
                                    

Minęły już dwa tygodnie od naszego przybycie do Korei. Czas leci szybko. Zaprzyjaźniłam się bardzo mocno z J-Hopem, jeśli tylko ma czas wychodzimy się gdzieś przejść, czy na kawę. Chłopak stał się dla mnie wspaniałym przyjacielem i naprawdę cieszę się, że go mam. Klaudia już pierwszego dnia w szkole strasznie się zaprzyjaźniła z najpopularniejszymi dziewczynami z niej. Za mną niestety nie przepadały przez co też często słyszałam nie miłe komentarze kierowane w moją stronę. Również przez to wszystko nie spędzałyśmy z Klaudią w ogóle ze sobą czasu. Było mi trochę przykro, ale starałam się tym nie przejmować. Dużo rolę w tym pełnił właśnie Hobi. Tak samo teraz siedzimy razem w kawiarni znajdującej się niedaleko mojego domu.

J-Hope: I tak właśnie moi przyjaciele pokłócili się o paczkę żelków. - dokończył swoją historię chłopak, na co ja się zaśmiałam. Właśnie opowiadał mi o tym jak dwóch najstarszych jego przyjaciół prawie się pobili, bo jeden drugiemu zjadł żelki. - Nie śmiej się to nie jest zabawne szczególnie, że oni są już dorośli. - znowu wybucham śmiechem.

Ja: To jest zabawne właśnie, dlatego. - odpowiedziałam mu dalej się uśmiechając. - Musisz mnie koniecznie kiedyś z nimi poznać. Myślę, że nie przestawała bym się śmiać.

J-Hope: Właśnie w sobotę robimy imprezę u nas w domu. Może wpadniesz i spróbujesz też namówić tą twoją przyjaciółkę. Spędzicie razem czas wreszcie. - zaproponował chłopak. Dzisiaj jest piątek, czyli to jutro.

Ja: W sumie, czemu nie. Chociaż wątpię, że ona pójdzie ze mną. - powiedziałam nieco smutna.

J-Hope: Porozmawiaj z nią na spokojnie, a wydaje mi się, że się uda. - powiedział chłopak uśmiechając się czule.

Ja: No dobrze, a o której godzinie i gdzie mamy być?

J-Hope: Mogę po was przyjechać, tylko musisz podać mi swój adres.

Ja: Nie ma problemu.

J-Hope: To napisz mi go jutro rano i dam ci znać, o której będę.

Siedzieliśmy w tej kawiarni jeszcze jakiś czas ciągle rozmawiając, ale niestety chłopak musiał już wracać. Pożegnaliśmy się i każde z nas poszło w swoim kierunku. Ja musiałam iść jeszcze do sklepu kupić coś do jedzenia na jutro. Byłam już w sklepie i szukałam wszystkich potrzebnych rzeczy. Właśnie sięgałam na najwyższą półkę po proszek do spaghetti, jednak średnio mi to wychodziło. Nagle usłyszałam śmiech za plecami. Odwróciłam się, a przede mną stał nie kto inny jak ten blondyn, na którego wpadłam już kiedyś dwa razy.

Ja: Bawi cię coś? - zapytałam z nutą zirytowania.

???: Śmiesznie wyglądasz jak nie możesz dosięgnąć tej paczki.

Ja: Jesteś wredny. - powiedziałam i wróciłam do mojej poprzedniej czynności. Po chwili poczułam czyjąś rękę na plecach. Zaskoczona odskoczyłam, na co chłopak znowu się zaśmiał i podał mi paczkę.

???: Nie ma za co. - uśmiechnął się ukazują szereg zębów. - Jestem Jimin. - powiedział i wystawił rękę w moją stronę.

Ja: Karolina. - uścisnęłam jego rękę. - Co się stało, że rozmawiasz ze mną teraz, a wcześniej się wyśmiewałeś i obrażałeś mnie? - jego zachowanie było dziwne.

Jimin: Mówiłem prawdę, ale dzisiaj wyglądałaś tak komicznie, że nie mogłem się nie zatrzymać. - zaczął się śmiać. Jestem ciekawa, czy on w ogóle coś widzi jak się śmieje?

Ja: Jesteś okropny. - powiedziałam i wyminęłam chłopaka kierując się do kasy, ale poczułam palący ból na pośladku i śmiech chłopaka. Odwróciłam się, ale go już nie było. - Boże jaki frajer. - powiedziałam sama do siebie. Następnie poszłam do kasy.

Sąsiad ~ JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz