ROZDZIAŁ 21

222 10 0
                                    

W drzwiach stanął Jimin. Spojrzałam w jego oczu, które były pełne zdziwienia, powiększyły się kilku krotnie. Wyglądał jakby zobaczył ducha.

Jimin: Jeju tak się cieszę, że żyjesz. Proszę wejdź. - po chwili się otrząsnął i przepuścił mnie w drzwiach. Ja natomiast nic mu nie odpowiedziałam, bo nie mam zamiaru z nim rozmawiać. 

Weszłam do salon, gdzie siedzieli wszyscy oprócz Hobiego, a właśnie dla niego tu przyszłam najbardziej. Nie zdążyłam się nic odezwać, bo od razu wylądowałam w objęciach V.

V: O mój boże, kwiatuszku, ty żyjesz. - powiedział i odsunął mnie od siebie, żeby sprawdzić, czy to prawda. Za chwilę znowu mnie przytulił. - Tak strasznie się martwiłem. 

Ja: Też się cieszę, że was widzę i strasznie chciałabym was przeprosić, że nie było ze mną kontaktu. Postąpiłam bardzo głupio, ale po prostu musiałam się odciąć z powodu pewnej sytuacji. Zawołałby ktoś Hobiego. - spytałam smutno. V poszedł po Hobiego, w tym czasie chłopacy mnie wyściskali i mówili jak bardzo się martwili i cieszą się ze żyje. Został tylko Jimin, ale na szczęście w tym samym momencie usłyszałam krzyczącego Hobiego na V ,który schodził po schodach. 

J-Hope: Co niby jest takiego wa - krzyczał chłopak, ale kiedy zobaczył mnie zamilkł.

Ja: Cześć. - powiedziałam nieśmiało.

J-hope: Chodź tu mała. - powiedział cicho chłopak i rozłożył ramiona. Od razu się na niego rzuciłam. Złapał mnie za uda i podniósł do góry, a ja wtuliłam się w jego szyje. - Jezu tak strasznie się cieszę ze tu jesteś. Tak bardzo się o ciebie martwiłem. Odchodziłem od zmysłów nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Obwiniałem się o to, że cię wtedy nie zatrzymałem. - szeptał chłopak do mojego ucha.

Ja: Przepraszam. - powiedziałam łamiącym się głosem i już po chwili łzy zaczęły spływać po moich policzkach. - Tak strasznie cię przepraszam wiem, że się martwiłeś, a ja się nie odzywałam. Nie powinnam tak robić. Zepsułam wiem już nigdy więcej się to nie powtórzy. - powiedziałam szeptem, a on postawił mnie na ziemi i pocałował w czoło.

J-Hope: Wybaczam, ale masz mi opowiedzieć, co się stało. - powiedział z uśmiechem.

Jimin: Myślę, że musisz nam wszystkim wytłumaczyć, co się stało. - kiedy usłyszałam te słowa momentalnie się we mnie zagotowało. Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam na chłopaka.

Ja: Myślę że ciebie to nie powinno interesować.

Jimin: Nawet nie wiesz jak bardzo się martwiłem. - powiedział smutno.

Ja: Martwiłeś? Tak? Tak samo jak  wtedy gdy chciałeś mnie tylko przeruchać i zostawić. Myślę, że jednak nie interesowało cię, co było ze mną. Chyba, dlatego że nie może udowodnić chłopakom, że nie możesz mieć każdej. - zaczęłam krzyczeć na chłopaka i podeszłam do niego bliżej.

Jimin: Co ty wygadujesz? - spytał zdziwiony.

Ja: Co ja wygaduje? Słyszałam twoją rozmowę z Kookiem więc przestań teraz kłamać. - nie powinnam z nim w ogóle rozmawiać szkoda nerwów. Teraz stoję cała zaryczana i zła, ale musze mu wreszcie wszystko wygarnąć.

Jimin: To nie tak, musiałaś nie słyszeć wszystkiego. 

Ja: Nie obchodzi mnie to.

Jimin: Daj mi wytłumaczyć.

Ja: Co chcesz tłumaczyć?! Wszystko doskonale słyszałam i przykro mi, ale twój plan nie ujrzy światła dziennego. Nie chce cię znać. Nienawidzę cię. - krzyknęłam na cały dom jestem pewna ze Klaudia siedząca w domu obok też mnie słyszała. Łzy z moich oczu lały się wodospadem. Ekran był tak rozmazany, że nawet nie widziałam twarzy chłopaka. Z natłoku nerwów zaczęło kręcić mi się w głowie. - Nie rozumiem po co ci to było. Co takiego ci zrobiłam, że chciałeś zrobić coś takiego? - podeszłam już maksymalnie blisko do chłopaka i krzyczałam mu prosto w twarz wszystko, co mi przyniosła ślina na język. Nagle poczułam jak czyjeś ramiona oplatają mnie od tyłu i odciągają od Jimina. Ja natomiast zaczęłam się rzucać na wszystkie strony. - Zostaw mnie jeszcze nie skończyłam. - Jimin tylko stał w miejscu wryty i nawet nic nie powiedział.

Sąsiad ~ JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz