ROZDZIAŁ 8

272 8 0
                                    

Nagle poczułam że na kogoś wpadam. Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam Jimina. Był ubrany w czarną bluzę i miał naciągnięty kaptur na głowę.

Jimin: Naucz się kurwa chodzić. - powiedział po czym spojrzał na mnie, a ja zaczęłam iść bez słowa. Nawet nie było sensu wdawać się w dyskusję, a zresztą nie miałam na to siły. Nagle złapał mnie za nadgarstek i pociągnął. - Stój. - powiedział stanowczo. Ja się wyrwałam i spojrzałam na niego.

Ja: Nie dotykaj mnie. - powiedziałam i znowu zaczęłam iść, ale chłopak mi to uniemożliwił i szybko stanął przede mną. Nie spodziewałam się tego ruchu więc wpadłam na jego tors.

Jimin: Powiedziałem coś. - powiedział podniesionym głosem.

Ja: Ja też więc złaź mi z drogi. - powiedziałam wkurzona patrząc się w jego oczy.

Jimin: Co się stało? - spytał jakby zmartwiony, a jego głos złagodniał. Jednak to nie możliwe, bo od kiedy Park Jimin się czymś przejmuję, a raczej kimś.

Ja: Myślę, że to nie twoja sprawa. - chciałam znowu odejść, ale on położył mi ręce na ramionach i to uniemożliwił. - Czego nie rozumiesz.- powiedziałam z lekko podniesionym głosem.

Jimin: Widzę że coś się stało, chce pomóc. - spojrzał w moje oczy, a w jego był widać troskę.

Ja: Ty chcesz pomóc mi? Od kiedy?

Jimin: Jezu przestań być taka chamska. - przewrócił oczami chłopak.

Ja: Ja chamska?! Ja?! A może przypomnij sobie nasze pierwsze spotkanie albo drugie. O albo imprezę jak tylko chciałeś się mną zabawić, a potem rano byłeś bardzo zły, bo byłam u was.

Jimin: Przesadzasz.

Ja: Nie, ja nie przesadzam. Ja po prostu mam dość twoich humorków. Puść mnie wreszcie! - ostanie zdanie powiedziałam już na maksa zła, bo nerwy zaczynały mi puszczać i zaczęłam się wyrywać. - Do jasnej cholery Jimin. - chłopak ani drgnął i nawet nic nie odpowiedział a ja dalej się próbowałam wyrwać. - Czy ja o tak wiele proszę? - spytałam łamiącym się głosem dalej się szarpiąc z silniejszym ode mnie kilka razy chłopakiem.

Po chwili on zrobił coś czego się nie spodziewałam. Jimin mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk, wtuliłam się w jego tors i zaczęłam płakać. Wpadłam w histerię sama nie wiem czemu. Jednak cieszyłam się, że on tu jest. Nie wiem czemu, ale czułam się bezpiecznie w jego ramionach.

Jimin: Obok jest ławka chodź usiądziemy. - odsunął mnie chłopak i powiedział z uśmiechem, ścierając kilka łez spływających po moim policzku. Zrobiłam to co powiedział. Podeszliśmy do ławki. Chłopak pociągnął mnie w dół na swoje kolana. Od razu wtuliłam się w jego tors i płakałam sama nie wiem ile, ale na pewno bardzo tego potrzebowałam. Po upływie bardzo długiego czasu uspokoiłam sie i już siedziałam po prostu przytulona do Jimina. - Chodź mała odprawdze cię do domu.

Ja: Nie, jak chcesz możesz iść ja tu sobie jeszcze posiedzę. - nie chce wracać do domu. Wolę całą noc spędzić na dworze, niż spotkać w domu Klaudię.

Jimin: Nie wygłupiaj się jest późno i ciemno i robi się coraz zimniej.

Ja: Nie, naprawdę wolę tu zostać.

Jimin: Powiesz mi co się stało?

Ja: Czemu nagle jesteś taki miły?

Jimin: Zadałem pierwszy pytanie. - powiedział, ale nie usłyszał od mnie żadnej odpowiedzi. - Ugh... no raczej nikt nie zostawił by dziewczyny w takim stanie.

Ja: Mhm

Jimin: Nie powiesz mi prawda?

Ja: Jimin proszę nie naciskaj. Nie chcę mówić naprawdę. Szczególnie tobie z tymi humorkami jeszcze coś ci się zmieni i mnie wyśmiejesz.

Sąsiad ~ JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz