20

793 18 1
                                    

Mijin pov

- Na kawę? Z tobą? - spojrzałam na niego spod przymrużonych powiek.

- Na dole jest kawiarenka. Jeśli nie lubisz kawy to może być coś innego. - uśmiechnął się delikatnie.

- Dlaczego miałabym to robić? - byłam zmieszana.

- W ramach konsultacji. Mógłbym zbadać moją diagnozę i sprawdzić czy aby na pewno chodzi o to. - odpowiedział dość poważnie.

- Dlaczego nie możemy tego robić tutaj? Raczej nie będę ci się zwierzać w kawiarni pełnej ludzi. - stwierdziłam.

- Sama przed chwilą pytałaś co masz tutaj robić tyle czasu, więc wyjście z sali dobrze ci zrobi. Nie sądzisz? - spojrzał na mnie jakoś dziwnie.

- Sama nie wiem... - westchnęłam.

Ten typ robił się coraz bardziej dziwniejszy i znowu zaczęłam powoli ograniczać moje zaufanie do niego. Nie wiem czy to przez to, że jest psychologiem i przez to ma nadszarpniętą psychikę, czy przez to, że to na prawdę nie jest żaden lekarz. Na prawdę coś mi tu nie pasuje.

- Skoro nie wiesz to pozwól, że jako twój lekarz zadecyduję za ciebie. Jutro o dziesiątej konsultacja w kawiarni. - powiedział pewny siebie.

- Niech będzie. - powiedziałam niepewnie.

- W takim razie koniec na dziś. Miło było cię poznać Mijin. - wystawił rękę w moją stronę.

Ja tylko uśmiechnęłam się jak zawsze i lekko uścisnęłam jego dłoń. Mężczyzna również się uśmiechnął, po czym chwycił swoją teczkę i wyszedł z pomieszczenia. Kiedy dotknął mojej dłoni przeszły mnie dziwne dreszcze. Ja na prawdę zaczynam się go bać.

Usiadłam na łóżku, pilotem ustawiłam sobie oparcie i oparłam się wygodnie. Wzięłam telefon z szafki. Cały ekran blokady miałam zasypany powiadomieniami. Nie sprawdzałam go odkąd wstawiłam moje zdjęcia na Instagrama.

Odblokowałam telefon i pierwsze co sprawdziłam to nieodebrane połączenia. Prawie zakrztusiłam się powietrzem kiedy zobaczyłam ile razy wydzwaniał do mnie Namwoo. Ponad pięćdziesiąt połączeń od wczorajszego wieczoru. Czy on się dobrze czuje?

Wyszłam stamtąd zdenerwowana i kliknęłam ikonkę SMS-ów. I wiecie co? Ani jednego od mamy. Nie dzwoniła, nie pisała. Coś na prawdę jest nie tak.

Za to smsów od Namwoo miałam aż za dużo. Nie wiem ile ich było, ale wciąż przesuwałam ekran, a i tak nie mogłam dojechać do najstarszej wiadomości. Na prawdę nie rozumiem co jest takiego ważnego.

Westchnęłam tylko i w końcu sprawdziłam mojego Instagrama. Sześćdziesiąt nowych serduszek? Nie mam przyjętych tylu aktywnych osób, żeby pod wczorajszym postem wybiło tyle polubień.

Weszłam w powiadomienia. Około trzydziestu polubień pod moim nowym postem, a reszta... Ktoś polubił wszystkie moje posty.

Nie przypominam sobie, żebym przyjmowała kogoś nowego w ostatnim czasie. Kliknęłam w zdjęcie profilowe i weszłam na profil tej osoby.

Tak szybko jak weszłam na ten profil, tak szybko chciałam z niego wyjść. Kiedy? Kiedy ja go przyjęłam? Nie ma takiej opcji, żebym ja go zaakceptowała.

Kim Namwoo. Wiedz, że jesteś martwy.

Wróciłam na główną stronę i weszłam w wiadomości. Nawet nie zdziwiło mnie to, że wiadomości były od Hanseoka. Tylko on pisze do mnie na Instagramie.

Już wchodziłam w czat, kiedy telefon zaczął wibrować a na ekranie wyświetlił mi się numer Namwoo. Czy ten człowiek nie ma własnego życia?

Odebrałam i rzuciłam szybkie:

- Żyję, mam się dobrze. Pa.

Od razu po tych słowach nacisnęłam czerwoną słuchawkę i wróciłam do mojej poprzedniej czynności.

Weszłam w czat i zaczęłam czytać wiadomości. Połowa była komentarzem na mój najnowszy post.

"Wiesz, że jesteś śliczna prawda?"

"Chciałbym pisać więcej komplementów, ale nie podoba mi się to, że chodzisz po jakichś dziwnych dzielnicach."

"Wszystko z tobą dobrze?"

"Zbyt długo cię tu nie ma, jest dziwnie."

"W sumie to chyba tęsknię."

To tylko niektóre z nich. I szczerze? Czułam zażenowanie. Nie jesteśmy na takim poziomie znajomości, żeby miał prawo pisać do mnie takie wiadomości. Na prawdę brzmiało to dziwnie.

Czy ja chcę mi odpisywać? Nie.

Po tylu powiadomieniach miałam szczerze dość. Chciałam po prostu odłożyć telefon i najchętniej pójść spać. Zjadłabym też coś słodkiego, ale mama jedyne co wczoraj przyniosła to ładowarkę do telefonu i ubrania na dziś. Pewnie więcej już tu nie przyjdzie.

W sumie to nie miałam jeszcze okazji rozejrzeć się po tym pokoju. Na prawdę dla mnie sala szpitalna wyglądająca jak pokój jest czymś niesamowitym. Wszystko wygląda tu tak schludnie i nowocześnie. W dodatku możesz cieszyć się spokojem. Na prawdę nigdy nie pomyślałabym, że będę mogła korzystać z takich luksusów.

Odłożyłam telefon i wstałam z łóżka. Jedyne co dzisiaj zrobiłam to zobaczyłam łazienkę podczas porannej toalety. Trochę mi się zaspało, a lekarz miał przyjść szybciej niż przyszedł. Nie miałam czasu na sprawdzenie wszystkiego.

W pokoju stała ścianka i widziałam za nią kawałek kanapy, więc pomyślałam sobie, że to pewnie taka część dla gości na odwiedziny. Wzięłam telefon do ręki wzięłam głęboki oddech, żeby choć trochę uspokoić moje kręcenie się w głowie.

Poszłam w tamtą stronę i oniemiałam. Za ścianką stała wielka kanapa, fotel do niej pasujący, stolik kawowy, mini lodówka i barek. Na ścianie wisiała wielka plazma i to było takie... Po prostu wow. Mimo wszystko nie to przykuło moją uwagę.

Na stoliku stała butelka soku, a obok leżała paczka prażynek, dwa batoniki i czekolada. Jestem w raju.

Odłożyłam telefon na stolik i usiadłam na kanapie. Spojrzałam na rzeczy leżące na stole i zauważyłam karteczkę.

"Możesz to śmiało zjeść. Tak na początek. Jeśli będzie ci mało to w lodówce i barku jest więcej dobroci. Nie martw się kosztami. Wszystko pokryję. Odwiedzę cię po południu. Namwoo"

Koszty. Koszty i jeszcze raz koszty. Wciąż mówi i pisze o tym, że za wszystko zapłaci. Jest mi strasznie głupio.

Kiedy mieszkałam z mamą w naszej dzielnicy zawsze oszczędzałyśmy. Nie kupowałam niepotrzebnych rzeczy, ani zbyt wielu słodkości. Mimo tego, że mama zapewniała o dobrze płatnej pracy, tych pieniędzy nigdy nie było. Nie mam pojęcia co się z nimi działo. Tak samo było z pieniędzmi z moich prac dorywczych. Dokładałam je do oszczędności, ale zawsze kiedy sprawdzałam stan oszczędzonych pieniędzy, to wychodziło na to, jakby nikt nigdy nie dołożył tam pieniędzy. Było źle.

A teraz nagle... Mama wymyśliła sobie tą pracę. Namwoo się na mnie uwziął i jak żyję? Siedzę sobie w sali szpitalnej dla VIP-ów i zaraz pewnie powyjadam im wszystko z barku. I tak po prostu dam Namwoo za to zapłacić. Dlaczego? Też chciałabym wiedzieć.


---
Hej hej
Oto kolejny rozdział!
Buziaczki 😚

Drudge (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz