21.

358 22 0
                                    

Kiedy weszłam do pokoju w moje oczy rzuciło się zdjęcie moje i Lydii, które wisiało na tablicy nad biurkiem. Jezu przecież im nie powiedziałam. Jesteś strasznie głupia. Wzięłam zdjęcie do ręki z zamiarem wyjścia z pokoju. Kiedy się odwróciłam wpadłam z impetem na jedną osobę , a tym kimś była Malia . Tego się nie spodziewałam

- Hej możemy jeszcze pogadać ? Jeśli oczywiście chcesz - usiadła na moim łóżku i uśmiechnęła się do mnie

- Pewnie tylko muszę iść powiedzieć Scootowi o jednej sprawie i zaraz do Ciebie wrócę

- Czekaj! - Malia cały czas obserwowała zdjęcie które trzymam w ręku - Wiemy o Lydii. Nie martw się coś poradzimy - posłałam jej najcieplejszy uśmiech na jaki było mnie aktualnie stać - A teraz powiedz mi co się naprawdę wydarzyło na moście - tym mnie zaskoczyła

- Ludzie przechodzili, mówiłam już - Malie będzie ciężko oszukać - była tam ruch jak nigdy

- Nie kłam - spojrzałam na nią - wiem , że stało się tam coś co dobiło Cię jeszcze bardziej ale jestem tu po to żebyś mogła z kimś porozmawiać , nie trzymaj tego w sobie. Chyba nie chcesz żeby stało się coś podobnego, ale gorszego niż dzisiaj ,prawda?

Miała rację. Nie mogę znowu trzymać wszystkiego w sobie . Naprawdę ciężko mi teraz spojrzeć sobie w lustro po tym co dzisiaj prawie zrobiłam. Stwierdziłam, że powiem jej o wszystkim , nawet o liście

- Masz rację Malia, nie mogę trzymać tego w sobie. Dalej mi wstyd po tym co sie dzisiaj stało - spojrzałam na dziewczynę która bacznie mnie obserwowała - Zacznę od początku: kiedy Scoot I Stiles pojechali po Kire , po tym jak zaniosłyśmy mojej mamie obiad na łóżko był list... - spojrzała na mnie wyczekująco - list od Theo

- Pokaż mi go proszę - podeszłam do szafki i wyciągnęłam ,, niespodzianke " i dałam Mali do przeczytania...

Perspektywa Theo:

Wróciłem cały przemoczony. Wiedziałem, że Victoria jest na mnie zła , ale że nie aż tak. Kiedy wszedłem do środka każdy od razu zwrócił na mnie uwagę . Nic dziwnego. Mój wzrok od razu padł na Deucaliona, którego reszta pilnowała

- Gdzie byłeś tyle czasu ? - zaczęła się wypytywać Tracy. Dopiero zaczęła a już chce żeby skończyła

- Nie powinno Cię to interesować - odparłem obojętnie i spojrzałem na resztę . Hayden trzymała jeden z listów, który chciałem dam Victorii i cały czas mi się przyglądała. Cholera

- Widziałeś się z nią ? - zaczęła znowu

- Z kim niby?

- No z tą siostrą McCalla , latasz za nią jak nie wiem co - tym razem głos zabrał Josh. Przysięgam, że pozabijam ich wszystkich - ciekawi mnie tylko czemu - teraz to mnie wkurwił. Podszedłem do niego i przycisnąłem do ściany , trochę podduszając

- Masz coś jeszcze do powiedzenia ? - wycedziłem przez zęby. Gdyby nie to że jest mi potrzebny dawno by go tu nie było . Josh pokiwał przecząco głową - cieszę się , że się zgadzamy - uśmiechnąłem się do niego chamsko

Puściłem Josha, a ten upadł na ziemię łapczywie łapiąc oddech. Nie patrząc na nikogo zacząłem mówić :

- Jutro idziemy do Eichen odbić Lydie Martin. Będzie nam potrzebna. Zakładam, że stado Scoota też tam będzie. Przygotujcie się na to - skończyłem mówić i poszedłem do pokoju po suche ubrania po chwili przyszła Hayden

- Nie mam czasu na rozmowę ani słuchania twoich zażaleń . Zostaniesz jutro i przypilnujesz naszego gościa - Oparłem się o szafkę cały czas ją obserwując . Dziewczyna nic nie mówiąc cały czas na mnie patrząc podeszła do stolika i rzuciła mój list na stół

- Jesteś strasznym dupkiem , ale skoro tak Cię to boli to może przestań robić to co robisz i z nią porozmawiaj? - zaczęła pewna siebie. Jak ona mnie denerwuje

- Próbowałem, dzisiaj i nie wyszło więc jutro idziemy po Lydie i na tym kończy się nasza dyskusja - Hayden tylko spojrzała na mnie z mordem w oczach i odeszła. Zaczyna się robić śmiesznie. Będą z nią kłopoty

Poszedłem po listy ,które pisałem przez cały czas. Nigdy nic z nimi nie zrobiłem, po prostu leżą w szafce ale przynajmniej tak mi lżej..

Love worth lie - Theo RaekenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz