33.

370 21 4
                                    

Zanim zdążyliśmy zrobić cokolwiek dostaliśmy jadem kanimy . Akurat tu nasze zachowanie wyglądało jak totalne dzieci , które dopiero co dostały lizaka. Chwilę potem byliśmy przypięci do tej cholernej klatki. Po związaniu rąk Theo łowca przeszedł do mnie. To gówno serio było mocne, a ten psychopata ścisnął je jeszcze mocnej. Syknęłam z bólu

- Może trochę delikatniej potraktować damę ? - powiedziałam z kpiną

- Nie damę tylko potwora - poprawił mnie. Idiota

- Zaraz do was wrócę , macie chwilę na pożegnanie się - odwrócił się na pięcie i wyszedł z hali. Zaczęłam się wiercić , żeby chociaż trochę poluzować moje ręce

- To ci nic nie da

- I co mam stać i nie nie robić i spokojnie czekać aż ten psychopata tu wróci? - zapytałam go, a on westchnął zrezygnowany

- Czytałaś moje listy? - spojrzałam na niego zaskoczona

- Wywalałam je do śmietnika, nie czytałam ich. Ale moja mama dzisiaj przed wyjazdem przyniosła je do mnie. Mam wszystkie- widziałam cień uśmiechu na jego twarzy

- Skoro ich nie czytałaś muszę Ci coś powiedzieć - spojrzał na mnie - Kocham Cię Victoria - moja mina musiała wyrażać wszystko bo się zaśmiał- jechałem do Ciebie kiedy mnie zaatakowali- o CHOLERA - naprawdę przepraszam. Nie ma dnia żebym o tobie nie myślał - chyba pierwszy raz nie wiedziałam co mam powiedzieć . Jak na zawołanie do hali wszedł ten psychopata

- Koniec słodyczy na dzisiaj gołąbeczki- spojrzał na mnie - to było bardzo szlachetne, że nie chciałaś pomocy przyjaciół. Jesteś bardzo cenna jako siostra prawdziwego Alfy - ja tylko prychnęłam na jego słowa. Podszedł do stolika na, którym leżał pilot - widzę że już się tym bawiłaś - wskazał na leżące urządzenie - niestety jesteś zbyt cenna żeby Cię zabić ale zabawa to co innego - Nie no błagam - twojemu chłopakowi to już nie jest obce

- Zostaw ją - zaczął - przecież nie możesz jej zabić bo jest zbyt cenna. Poza tym że jest siostrą McCall'a to jest tak naprawdę nic nie warta, a ta moc może ją zabić skoro nawet mnie mocno dotknęło

- Może masz rację bohaterze - mężczyzna podszedł do mnie tylko tym razem zawiązał moje ręce w jakiś drut i teraz Leżałam na ziemi . Rzucił mną jak tanim workiem ziemniaków - teraz popatrzysz na swojego chłoptasia pod prądem

- Zostaw go - odezwałam się w końcu - chcesz mnie, nie jego

- Nie ratujcie się nawzajem bo to nic już nie da. Nie puszcze go bo z czegoś muszę mieć przyjemność , a ty jesteś mi potrzebna cała - spojrzałam przerażona na Theo

- Będzie dobrze - powiedział to tak , że tylko ja to słyszałam. Łzy zaczęły mi napływać do oczu. On dobrze wiedział że nie przeżyje więcej niż 2 no max 3 wstrząśnienia. Nienawidzę uczucia bezsilności. Próbowałam cokolwiek zrobić ale to na nic

- Patrz teraz kochanie - po wypowiedzeniu tych słów nacisnął czerwony guzik na urządzeniu. Widzę to już 2 raz dzisiaj i mam dość dosłownie. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach nawet nie wiem kiedy . Mężczyźnie sprawiło to perfidną przyjemność . Spojrzał wpierw na mnie ,potem na Theo - to teraz drugi raz

- Proszę nie - powiedziałam ledwo słyszalnie. Przycisnął guzik drugi raz. Theo zaczęła lecieć krew z nosa. Jest naprawdę niedobrze. I trzeci raz.. Od razu kiedy zdjął palec z urządzenia do hali wszedł Chris ze Scootem . Chris zajął się łowca, a Scoot podbiegł do mnie i próbował uwolnić . I tak nie pomożemy Theo dopóki to gówno działa

- Wiedziałeś że to będzie on? - zapytałam brata

- Nie do końca - uwolnił mnie i jak na zawołanie to przestało działać

Theo leżał nieprzytomny na ziemi. Podbiegłam do niego cała zapłakana. Oddychał. Położyłam jego głowę na swoich kolanach i złapałam za policzki. Po chwili odzyskał przytomność . Spojrzał na mnie ostatkami sił i położył swoją rękę na mojej. Kto by pomyślał że w takiej sytuacji on się uśmiechnie..

- Nie zostawiaj mnie. Proszę - zaczęłam mocniej płakać - Theo proszę Cię . Zostań ze mną

- Dziękuję ci za wszystko - powiedział z uśmiechem

Chwilę później zaczął łapczywie łapać powietrze. Stracił przytomność . Nie , nie , nie , nie. Czułam się winna, mogłam przeczytać te listy albo zrobić cokolwiek. Siedziałam już chwilę patrząc się na jego twarz i dalej płacząc

- Victoria - zaczął Chris i uklęknął przy mnie - on nie oddycha. Przykro mi

- On musi żyć ,nie ma innej opcji - Nie wiedziałam że mogę się rozpłakać jeszcze mocnej, a jednak - Theo proszę Cię , obudź się . Przepraszam, że nie czytałam listów, że nie chciałam z Tobą potem rozmawiać , że nie wierzyłam Ci w sprawie Tracy. Też Cię kocham - zamknęłam oczy ale ktoś otarł z nich pozostałe łzy

- Miło to słyszeć z twoich ust

- Pieprzony aktor - nic więcej nie mówiąc po prostu wpiłam się w jego usta , co oczywiście odwzajemnił. Ta chwila mogła trwać wiecznie...

Love worth lie - Theo RaekenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz