- Dobra ja tak nie mogę - zaczęła blondwłosa- Victoria martwię się o Ciebie cholernie. Nie rozmawiałyśmy od dłuższego czasu. Jak się trzymasz ? - stałam jak wryta , nie spodziewałam się takiej reakcji u Mali
- Wiem, że nie rozmawiałyśmy. Głupio mi teraz bo to przeze mnie tak na prawdę.. - dziewczyna mi przerwała
- Każdy z nas ma prawo się zakochać Victoria i robimy też głupie rzeczy, nie obwiniaj się o to proszę - posłałam jej najcieplejszy uśmiech na który było mnie aktualnie stać i zaczęłam mówić dalej :
- No i jest mi teraz cholernie ciężko, czuje jakaś dziwną pustkę odkąd dowiedziałam się prawdy- skończyłam moją 10 minutowa rozprawkę . Naprawdę długo nie rozmawiałyśmy. Oczekiwałam jakiejkolwiek reakcji z jej strony. Oparłam się o blat
- No dobra to było ... bardzo dużo informacji jak na jakieś 10 minut mówienia ale nie możesz się o to obwiniać bo Cię to zniszczy od środka. Musisz rozmawiać o tym jak się czujesz. Pamiętaj że zawsze masz we mnie wsparcie - podeszłam i przytuliłam ją z całych sił jakich miałam
- Dziękuję że tu teraz jesteś - zaczęłam płakać jak małe dziecko , wciąż tkwiłam w jej uścisku.
W końcu przypomniało mi się o obiedzie, który miałam zrobić dla mojej mamy. Zaproponowałam Malii żeby pomogła mi przy robieniu go. Ona na początku mówiła, że dotrzyma mi towarzystwa i potem zawiezie do szpitala ale po dłuższych namowach zgodziła się. Szło nam naprawdę dobrze. W czasie przygotowywania posiłku jeszcze rozmawiałyśmy. Opowiadała mi jak jej sprawa z matką, czego się dowiedziała. Potem zeszłyśmy na mniej ważne tematy. Po około półtorej godzinie wszystko było gotowe. Malia była bardzo zadowolona , że nic nie zepsuła. Widziałam to. Cieszyłam się że mogę z nią spędzić czas w taki sposób. Naprawdę mu tego brakowało. Nie powiem moja mama była bardzo zdziwiona kiedy zawiozłyśmy jej obiad. Malia odwiozła mnie do domu bo musiała coś załatwić . Stwierdziłam, że pójdę do sklepu. Wszystko było by okej gdyby nie to, że cały czas czułam się obserwowana. Ale nic sobie z tego nie robiłam. Ostatnio miałam dużo takich dziwnych. Wróciłam do domu z nadzieją , że zastanę kogoś w domu; mówiąc ktoś miałam na myśli Scoot i Stiles z nowiną, że Kirze nic nie jest. Stwierdziłam, że pójdę się umyć . Kiedy weszłam do pokoju zastałam otwarte okno. Jestem pewna w 1000% że je zamykałam, a poza tym tylko jedna osoba wchodziła tak do mojego pokoju kiedy coś chciała. Ale odepchnęłam te myśli od siebie. Muszę przestać o nim myśleć . Poszłam zamknąć okno i odwróciłam się w stronę łóżka, a na nim leżała kartka wyglądającą jak list
- Co jest do cholery? - zapytałam sama siebie
Podeszłam do kartki i otworzyłam zawartość ; tak jak myślałam był to list. Zaczęłam go czytać :
Na wstępie zacznę ,że nie zamierzam prosić Cię o wybaczenie bo zepsułem wszystko. Kiedy przyjechałem do Beacon Hills nie miałem na celu się zakochać , ale od pierwszych chwil coś do Ciebie poczułem.
- To są chyba jakieś jaja
Miałem na celu tylko wykonać zadanie ,które wyznaczyli mi Doktorzy. Przez to, że się spotykaliśmy to się przedłużało. Przez to co sie między nami działo coraz ciężej było mi wszystkich okłamywać .
- A jednak to zrobiłeś draniu - w dalszym ciągu komentowałam treść listu
Nie umiem przepraszać . Wiem że zachowałem się jak dupek. Ale mi naprawdę na tobie zależy. To co mówiłem w bibliotece to prawda. Jesteś dla mnie strasznie ważna. Przepraszam.
Theo
Szanowni Państwo właśnie trzymam w rękach list z przeprosinami od samego Theo Raekena. Tego się chyba nikt nie spodziewał. Mimowolnie na list spadła moja łza. Czy on nie może po prostu ulotnić się z mojego życia. Miesza mi w głowie jeszcze bardziej. Tragedia jakaś . Nagle usłyszałam przekręcanie klucza w zamku. Schowałam list do szuflady koło mojego łóżka i zbiegłam na dół...
CZYTASZ
Love worth lie - Theo Raeken
Hombres LoboNieplanowane uczucia? Zdarza się dość często,w najmniej oczekiwanym momencie. Miłość która wciąż zaskakuje i tworzy nowe historie. A co pokaże tym razem?