22.

355 23 0
                                    

Perspektywa Victorii:

- No to grubo - zaczęła dziewczyna po przeczytaniu listu - dostałaś tylko jeden ? - pokiwałam twierdząco głową , a Malia westchnęła - Nie wiedziałam , że Theo jest takim romantykiem

- Nic nie mów - położyłam się na łóżku- podczas naszego związku, jeśli tak to mogę nazwać , wydawało mi się że poznaje go lepiej i wiem więcej niż inni , ewidentnie się myliłam

Malia jedynie spojrzała na mnie smutnym wzrokiem. Najważniejsze teraz było odzyskanie Lydii. Nagle do pokoju wbiegł Liam

- Chodźcie proszę , Scoot i Stiles chcą przedstawić plan odbicia Lydii, ponoć Valac może coś zrobić Lydii - z dnia na dzień jest coraz ciekawiej

Po pół godzinnej przemowie mieliśmy cały opracowany plan. Kira jednak nie była pewna tego czy da radę. Jednak po przekonaniu jej zgodziła się . Jutro będzie ciekawie. Chwilę później zaczęłam przygotowywać jedzenie , Stiles mi pomagał ale jak każdy wiem z nim nie da rady siedzieć w ciszy

- Jak się czujesz mała? - widać było że był zmartwiony ale ja naprawdę nie miałam już siły. Doceniam to, że się tak o mnie martwią ale to pytanie jest już denerwujące

- Jest już lepiej niż było na początku Stiles - uśmiechnęłam się do niego słabo - naprawdę cieszę się, że mam w was wsparcie i że się o mnie martwicie, ale to problem ,z którym muszę poradzić sobie sama - w tym momencie położyłam swoją rękę na jego - teraz najważniejsze jest odzyskanie Lydii - spojrzałam mu w oczy, a on uśmiechnął się do mnie. Każdy z nas widział , że między tą dwójką jest coś na rzeczy tylko jak na razie żadne nie wiedziało co z tym zrobić .

Nagle cała reszta wparowała do kuchni jakby zaczęła się trzecia wojna światowa

- Co jest z wami ? - spojrzałam na każdego - Nie wolałam na jedzenie

- Opuściliśmy w naszym planie jedną ważną rzecz - zaczęła Kira i jej spojrzenie powędrowało na Scoota - Theo i reszta chimer , na pewno tam będą - Mają rację , nie uwzględniliśmy tego w naszym planie. Nie dobrze

- Fakt - zaczęła Malia - wiadome że tak będą , tylko nie wiemy jaki mają plan działania

- Szczególnie, że oni jako chimery bez problemu przejdą przez jesion , a wy nie

Nagle usłyszałam bicie serca dosyć blisko mnie. Na początku myślałam że mi się przesłyszało. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu dokładnie szanując każde bicie serca. Było o jedno więcej. Corey. No proszę , Theo nie próżnuje

- No to dowiedzmy się jak chcą działać - reszta spojrzała na mnie jak na psychopatkę , a ja wyciągnęłam rękę w stronę szyi kameleona tym samym przywracając mu widzialność (?) nie odrywając wzroku od brata. Reszta była tym widokiem bardzo zaskoczona

- Cześć Corey - dopiero teraz odwróciłam się w stronę chimery - jak leci? - wzmocniłam uścisk na jego szyi i posłałam mordercze spojrzenie

- Victoria starczy już - zarządził Scoot , a ja jak grzeczny piesek puściłam chimerę. Corey zaczął gwałtownie nabierać powietrza. Czasami mam dość więzi mojej i mojego brata. Nie dość , że jako rodzeństwo jesteśmy ze sobą bardzo zżyci to dochodzi do tego więź Alfy z Betą, która jest też cholernie mocna. W takich sytuacjach jaka była przed chwilą czasami wolałabym żeby też więzi nie było, co sie nie spodoba panu Alfie ja wykonuje jak potulny piesek. Wiem, że trochę dramatyzuje ale to czasami uciążliwe.

Już 20 minut staraliśmy się wyciągnąć jakieś informacje od tej znikającej postaci ( znaczy cała reszta poza mną próbowała bo mi zabroniono się wtrącać) ale on zasłaniał się cały czas tym , że dzięki Theo znowu żyje i jest mu za to wdzięczny i te inne takie. Nudne strasznie.

- Nic wam nie powiem , poza tym za dużo nie wiem. Powiedział nam tylko tyle , że pójdziemy ją odbić

- Czyli trzeba szukać u źródła - powiedział Liam - musimy porozmawiać z Theo

- Więc prowadź do niego Corey - powiedziałam zeskakując z blatu, na którym wcześniej siedziałam. Wszyscy spojrzeli na mnie jak na idiotke - No co ? Wy serio myślicie , że wam coś powie?

- Ona ma rację - powiedziała Kira , a Malia jej przytaknęła - jeśli ktoś ma się czegoś dowiedzieć to właśnie Victoria - chłopacy nawet się nie odezwali , wiedzieli że nie mają szans w kłótni.

- Corey jesteś gotów na swoją bardzo poważną misję?- zapytałam chłopaka z chytrym uśmiechem na ustach

- Chyba nie mam wyboru - powiedział kiedy wystawiałam pazury

Chwilę później:

- Serio? Jak na bandę chimer macie słabą kryjówkę - powiedziałam stojąc przed starą fabryką - dobra idziemy Corey - żeby było wiarygodnie trochę go obiłam i związałam. Ale zgodził się na to więc już trudno. Wzięłam jeszcze głęboki wdech przed wejściem. Jestem silna. Zabawę czas zacząć .

Love worth lie - Theo RaekenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz