30.

328 18 0
                                    

Chwilę później byliśmy już pod klubem. Wysiadłam z samochodu, a za mną za chwilę Chris

- Nie ma opcji - spojrzałam na mężczyznę - wchodzę sama

- Powiedziałem twojej mamie, że będę cie pilnował

- Więc czekaj na mnie w samochodzie i daj mi komunikator, ten do ucha , wtedy będziesz wiedział co sie dzieje - przytaknął na moją propozycję

Właśnie zbliżałam się do drzwi klubu, w którym poszukiwana przezemnie osoba jest bardzo często widywana. Byłam tu parę razy i to prawda że ten klub ma w sobie coś wspaniałego. Ochroniarz wpuszczał jeszcze ludzi do środka. Od kiedy tu jest ochroniarz? Spojrzał na mnie od razu kiedy podeszłam do drzwi

- Masz zaproszenie? - żart? - pan Talbot powiedział, że mogę wpuszczać tylko tych co mają zaproszenia - dostałam zaproszenie ale nie miałam pojęcia że tu przyjdę

- ,, Pan Talbot " - zaśmiał się Chris przez komunikator, a ja próbowałam być poważna

- Dostałam zaproszenie ale nie mam go przy sobie - zaczęłam zwracając się do ochroniarza - jestem przyjaciółką Bretta. Jak chcesz możesz się go zapytać - powiedziałam pewnie uśmiechając się do niego

- Nazwisko. Zobaczę czy jesteś na liście gości

- Victoria McCall - mężczyzna zaczął szukać mojego nazwiska bo gigantycznej liście, a ja słyszałam tylko śmiechy Chrisa w komunikatorze. Po chwili przestał szukać i wrócił wzrokiem na moją osobę

- Życzę miłej zabawy - powiedział i otworzył mi drzwi . Już od pierwszych chwil klub swoim wystrojem robił wielkie wrażenie. To było jak wyciągnięte z bajki

- Mówiłam że mi się uda - powiedziałam do Chrisa, żeby wkoncu przestał się śmiać

- Zwaracam honor - wkoncu był poważny

Zaczęłam wzrokiem szukać Bretta ale było zbyt ciemno. Stwierdziłam, że posłuże się tymi drugimi oczami. Ludzie są tu już tak schlani, że nawet nie ogarniali a jakaś dziewczyna powiedziała,że mam fajne soczewki. Chwilę później wkoncu zauważyłam Bretta tańczącego zarówno z dziewczyną i chłopakiem. Skubany nie próżnuje. Po minucie przepychania się przez tłum ludzi wkoncu dotarłam do celu

- Hej Talbot - zaczęłam krzyczeć żeby chłopak zwrócił na mnie uwagę i poskutkowało

- Victoria - podszedł do mnie zaskoczony - mówiłaś że Cię nie będzie - przytulił mnie na powitanie, a laska , z którą przed chwilą tańczył zabijała mnie wzrokiem - pozatym powinnaś częściej tak wyglądać - zmierzył mnie wzrokiem

- Nie pozwalaj sobie za dużo - zaśmialiśmy się - plany się trochę zmieniły. Pozatym przyszłam tu żeby Cię ostrzec , nie na imprezę - od razu zpoważniał - możemy pogadać w bardziej ustronnym miejscu? - poszliśmy w stronę jakiegoś gabinetu? W sumie sama nie wiem co to było

- Mów co sie dzieje, bo się martwię - zaczęłam mu opowiadać o tym czego się dowiedzieliśmy...

- I dlatego sądzimy , że powinieneś być razem z Lori i specjalnie się nie wychylać - chłopak tylko kiwnął głową - wydaje mi się że tutaj też nie jest bezpiecznie , najlepiej by było gdybyśmy wyszli. Teraz

- Powiedz mi tylko co z Lori , została w domu i...

- Spokojnie. Mój brat i Liam poszli do niej, A teraz musimy wyjść ale napewno nie przodem

- Wyjdziemy tyłem. Rzadko ktokolwiek go używa- powiedział i zaczęliśmy powoli kierować się w stronę wyjścia. Poinformowałam Chrisa którędy wyjdziemy, żeby już na nas czekał. Wszystko szło łatwo, za łatwo. Dosłownie chwilę przed naszym wyjściem drogę zagrodziło nam dwóch gości , którzy niestety mieli broń. Zanim zrobiliśmy jaki kolwiek ruch Chris postrzelił obu , a my szybkim krokiem podażylismy do samochodu. Odwieźliśmy Bretta do siostry i zabraliśmy Scoota i Liama. Muszę przyznać , że widok kiedy się witali był przesłodki.

Minął tydzień i przyszedł czas wyjazdu Stilesa. Głupek oddał Scootowi swojego jeepa

- Chodź tu - powiedziałam do chłopaka przytulając go za całych sił - uważaj na siebie i pamiętaj, że zawsze możesz zadzwonić ale nie wracaj za szybko do tego przeklętego miasta

- Wiesz, że to działa w dwie strony prawda? - zaśmiał się - też zawsze możesz dzwonić

Pożegnaliśmy się ze Stilesem,każdy miał już wybrany kierunek studiów. Ja ze Scootem idziemy do tego samego miasta ale do innych uczelni. Mama zawsze powtarzała że musimy sobie pomagać.

Następnego dnia wkoncu poszłam do szkoły bo przez cały tydzień mnie nie było przez sytuację z ,,łowcami " ale jak narazie wszystko było dobrze. Weszłam do szkoły i od razu zaczekam szukać Liama , musiałam z nim porozmawiać. Dużo musimy sobie wyjaśnić, nasza relacja trochę podupadła ale on w dalszym ciągu jest dla mnie jak młodszy brat, za którego czuje się odpowiedzialna. Po drodze spotkałam Masona więc zapytałam się go czy widział Liama, ponoć chłopak szedł do szatni ale już długo nie wraca. Nie wiem czemu ale poczułam od razu że coś jest nie tak.

Love worth lie - Theo RaekenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz