Ocknęłam się w jednej z klas. Stwierdziłam że wstanę ale na moje szczęście zrobiłam to zbyt gwałtownie i znowu wróciłam do punktu wyjścia. Wspaniale. Następna próba wyszła pozytywnie. Kiedy już wstałam oparłam się o parapet i zaczęłam rozglądać po pomieszczeniu. Nie byłam pewna na 100% ale chyba jestem w sali, która jest na tym samym piętrze co biblioteka. Coś mi tu nie pasowało. Ktoś tu musiał być oprócz nas , siostra Hayden na pewno by mnie nie zaatakowała i zawlokła tutaj. Telefon!. Sięgnęłam do kieszeni, w której był ostatnio. Okej spanikowałam trochę jak go tam nie było. Zaczęłam szukać po wszystkich możliwych kieszeniach ale nic..
- Nie znajdziesz go Victoria - Nie musiałam widzieć tej osoby, tylko on potrafił w taki sposób wymówić moje imię . W taki sposób żeby wywołać we mnie przeróżne emocje. - Wiesz, nie chciałem żeby to się tak potoczyło
- O czym ty do cholery mówisz, a i fajnie by było jakbyś stanął przede mną skoro mamy rozmawiać - założyłam ręce na piersi i zaczęłam patrzeć przed siebie. Zaczął podchodzić w moim kierunku .
- Widzę , że jakoś nie specjalnie cieszysz się na mój widok - zrobił pauzę - księżniczko
- Nie mów tak na mnie. Gadaj o co tu chodzi
- Powiem tylko tyle - założył kosmyk moich włosów za ucho, a ja spojrzałam mu w oczy. Tego właśnie chciał - Nie spodziewałem się tego , że cokolwiek między nami będzie. Na początku szło gładko ale potem coś zaczęło się komplikować . Zaczęliśmy spędzać ze sobą coraz więcej czasu, sama wiesz o co mi chodzi- w tym momencie z jego uśmiechu wyszedł bardziej grymas - potem nie było już odwrotu. Zostaniesz tu bo nie chce Cię skrzywdzić
- Po pierwsze : już to zrobiłeś - zaczęłam mówić ze łzami w oczach- a po drugie: jeśli coś się stanie moim bliskim to się na tobie zemszczę - powiedziałam patrząc mu prosto w oczy - Po chuj był ten cały teatrzyk z uczuciami co? - odwrócił wzrok - Theo patrz na mnie kiedy do Ciebie mówię ! - wykrzyczałam
- Nie było żadnego teatrzyku! Nie planowałem zacząć darzyć kogoś uczuciami. Nie miało tak być ale kiedy poznałem Ciebie to się zmieniło - chciałam wyjść z klasy ale złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął do siebie - Musisz mi uwierzyć
- Po takim czymś ja mam Ci uwierzyć ? Jesteś śmieszny w tym momencie, tak jak przez całą naszą rozmowę
- Jestem już dosyć blisko celu, nie mogę teraz się poddać . Przepraszam- powiedział i po raz ostatni mnie pocałował. Nie odepchnęłam go, chciałam tego - Nie krzyżuj mi więcej planów proszę - przed zamknięciem drzwi do klasy posypał wejście górskim jesionem
- Ty chyba żartujesz! - nawet na mnie nie spojrzał. Jestem naiwna, totalnie naiwna. Podeszłam do drzwi i po nich zjechałam. Nie miałam teraz siły kompletnie na nic. Zaczęłam płakać. Jak małe dziecko. Nie ułatwiał mi tego fakt że jest super księżyc. Z perspektywy kogoś kto zna mnie jako zimną, nie mającą uczuć siostrę Scoota musiałoby to wyglądać dostać dziwnie. Siedziałam tam chyba z 10 minut, ale w końcu mnie olśniło. W klasie były drzwi do kantorku, który prowadził do biblioteki. Podeszłam do drzwi. Proszę bądźcie otwarte - Jest!. Słyszałam bicie serca. Byłam pewna że to Scoot.
- Scoot! Słyszysz mnie? Scoot - słyszałam, że podbiegł do drzwi
- Victoria! Jezu jak się cieszę ! Możesz wydarzyć drzwi , jestem trochę słaby nie wiem czy dam radę?
Zaczęłam próbować . Nic . Cudownie.
- Scoot nie mogę , przepraszam - no i mamy moje totalne załamanie
- No dobra, ja spróbuje. Proszę odsuń się od drzwi - zjechałam po ścinanie centralnie na przeciwko drzwi. Zaczęłam się na nie patrzeć z wielką nadzieją, że zaraz zobaczę w nich brata. Chyba wysłuchano moich próśb bo za pół sekundy drzwi się otworzyły, a w nich stał nikt inny jak mój brat. Naprawdę cieszę się że go przez mam. Musiałam wyglądać fatalnie bo jego wzrok był bezcenny kiedy mnie zobaczył - Victoria! Jezu jak się cieszę - przytulił mnie i pomógł wstać , po wyjściu z kantorku znaleźliśmy się w bibliotece. Tak jak się spodziewałam wyjście też było posypane górskim jesionem. Zabije tego dupka jak go dorwę - Wiesz już o Theo prawda ?
- Wiem - chcąc nie chcąc zaczęłam płakać - zaczęłam mu ufać , a on to wykorzystał. Miał ode mnie cenne informacje Scoot. Pomogłam mu - wtuliłam się mocniej w brata
- Nie możesz się obwiniać , wszyscy mu zaufaliśmy
- Nie wszyscy. Stiles nie ufał Theo od początku, a my go nie słuchaliśmy. Jak mogliśmy nie wierzyć własnemu przyjacielowi
- Nie wiem , naprawdę - dowiedziałam się , że w inhalotrze , który dostał Scoot od Theo również był jesion górski. Miał wszystko zaplanowane krok po kroku , to chore. Nagle mój wzrok powędrował ku górze. Wejście na dach! - Scoot sprawdzałeś na dachu ?

CZYTASZ
Love worth lie - Theo Raeken
Loup-garouNieplanowane uczucia? Zdarza się dość często,w najmniej oczekiwanym momencie. Miłość która wciąż zaskakuje i tworzy nowe historie. A co pokaże tym razem?