28.

340 20 1
                                    

Czekałam na to co powie mi Lydia. Opowiedziałam jej wszystko, z wielką dokładnością

- Musisz z nim porozmawiać - spojrzałam na nią z uniesioną brwią - teraz. To nie może czekać Victoria. Idź - rozkazała. No proszę wczoraj wyglądała jak śmierć a teraz już mi rozkazuje

- Tęskniłam za Tobą - przytuliłam ją - ale przyszłam do Ciebie i nie miałam zamiaru Ci tego mówić więc do Theo mogę pójść później - spojrzała na mnie gniewnym wzrokiem. Czyli muszę iść teraz - jesteś pewna?

- Idź już - powiedziała roześmiana, a potem koniecznie przyjdź do mnie i opowiedz no chyba że będzie zajęta czymś innym - spojrzała na mnie znacząco

- Lydia nie przeginaj - pożegnałam się z nią i wyszłam z jej domu.

Droga do fabryki zajęła mi chwilę czasu. Nie śpieszyłam się. Nawet nie wiedziałam co chce powiedzieć . No ale mówi się trudno. Kiedy byłam pod fabryka zadzwoniłam do Theo. Po paru sygnałach odebrał

- Hej Victoria, coś się stało? - zapytał, w jego głosie słuchać było troskę . Okej dziwne uczucie

- Powiedziałeś , że jak będę chciała porozmawiać mam zadzwonić - zatrzymałam się na chwilę - jestem przed fabryką. Jeśli to nie problem to...

- Jasne że nie - przerwał mi - wchodź . Zaraz do Ciebie wyjdę - usłyszałam niezadowolony wydech. Tracy. Błagam niech ją ktoś zabije w końcu bo nie wytrzymam. Zrobiłabym to już dawno ale że względu na szacunek do mojego brata i reszty stada powstrzymuje się od tego.

Weszłam do fabryki i skierowałam się w strony schodów. Weszłam po nich i przeszłam przez chyba 3 pokoje. W końcu usłyszałam bicie serc. Wilkołacze zmysły bardzo się przydały. Kiedy byłam już pewna z jakiego pokoju pochodzą zawołałam i stanęłam w drzwiach. Widok ,który zastałam mocno mnie zszokował

- Odbiło Ci?! - zaczął krzyczeć w stronę Tracy. No nieźle. Łzy zaczęły mi spływać po policzkach ciurkiem. Theo w końcu zauważył moja obecność , a Tracy posłała mi zwycięski uśmiech. Zgiń suko. Spojrzałam tylko zawiedziona na Theo i zaczęłam podążać w stronę wyjścia

- Zabije Cię - przez uszy mignęło mi zdanie wypowiedziane w stronę tej laski. Tak jak się myliłam poszedł za mną . Sama nie wiem czemu mnie to tak zabolało. Z moich oczu dalej płynęły łzy - Victoria zaczekaj! - zaczął krzyczeć ale ja dalej szłam w zaparte - Victoria do cholery stój! - krzyknął i udało mu się złapać mnie za nadgarstek i odwrócić w swoją stronę

- Puść mnie! - krzyknęłam zapłakana i od razu próbowałam się wyrwać - powiedziałam puść mnie! - i dalej nic

- Nie chciałem tego , proszę Cię uwierz mi - spojrzałam na niego z kpiną

- Nie wiem już w co mam Ci wierzyć Raeken, a poza tym nie wyglądałeś jakby ci się nie podobało - stanęłam przed nim zakładając ręce na piersi

- Victoria ona to zrobiła specjalnie , zawsze była o Ciebie zazdrosna - spojrzałam na niego po raz ostatni i wyszłam z fabryki.

Nie próbował mnie powstrzymywać , wiedział że to nie ma sensu. Skierowałam się w stronę domu Lydii. Powiedziałam jej , że przyjdę . Poza tym wolałam uniknąć spotkania domownikami. Okazało się że Lydia jest sama w domu więc aktualnie siedziałyśmy w kuchni czekając aż woda się zagotuje. Emocje już trochę ze mnie zeszły ale jednak nie do końca. Cały czas zadaje sobie pytanie czy nie zareagowałam zbyt impulsywnie. Chwilę później Martin postawiła przede mną kubek gorącej czekolady z piankami. Od małego kiedy któraś z nas była smutna ta druga robiła gorącą czekoladę i rozmawiałyśmy godzinami aż było lepiej. Jest to w jakiś sposób nasz nawyk. Lydia usiadła naprzeciwko i złapała mnie za rękę , która bezwładnie leżała na stole

- Przepraszam

- Lydia ty nie masz za co przepraszać przecież

- Ja Ci powiedziałam, że masz iść od razu z nim porozmawiać

- Hejj - zaczęłam i mocniej ścisnęłam jej rękę - dobrze mnie znasz i wiesz, że nigdy nie zrobię niczego wobec siebie więc nie zadręczaj się tym - teraz zobaczyłam wielkiego banana na jej twarzy - poza tym prędzej czy później to albo coś innego by się wydarzyło. Tracy nie odpuści

- Kocham Cię . Zawsze możesz na mnie liczyć i zobaczysz, ułoży się - Lydia była teraz jedyna osobą, która od dłuższego czasu zobaczyła mój prawdziwy uśmiech. Naprawdę cieszę się , że ja mam. Za około 3 godziny zadzwoniłam do mamy i Scoota poinformować ich że zostaje u Lydi , żeby potem nie odchodzili od zmysłów

Love worth lie - Theo RaekenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz