school bully!kars x fem! reader

1.6K 42 27
                                    

high school au, modern au

Zadzwonił dzwonek na lekcję. Wszyscy pędem rzucili się pod swoje klasy.
- Przepraszam, czy mógłbyś uważać jak idziesz? - spytałaś z jadem wysokiego chłopaka, który właśnie przed chwilą cię potrącił.

On tylko parsknął śmiechem i szybko udał się w stronę swoich kolegów. Kars, ty chyba nigdy się nie nauczysz szacunku do ludzi. Tak, ten Kars, przystojny, wysoki, pewny siebie czwartoklasista, którego hobby jest nękanie słabszych. Jego przyjaciel Esidisi wcale nie był lepszy, ale on akurat hamował się przed przemocą słowną, a po prostu bił innych bez jakiegoś większego zastanowienia. Wamuu i Santana byli najmłodsi, na dodatek z twojej klasy, więc siłą rzeczy nie mieli nic do gadania.

***
Usiadłaś w pierwszej ławce od okna. Zaraz za tobą wyjątkowo usiedli Wamuu i Santana. Miejmy nadzieje, że nie będą znowu drzeć mordy jak jakieś nieokiełznane małpiszony. Chciałaś w spokoju przejść przez matematykę, która o dziwo sprawiała ci przyjemność. Wyjęłaś zeszyt i zaczęłaś po cichutku rozwiązywać zadania z tablicy. Nagle poczułaś jak ktoś ciągnie cię za rękaw.

- Ej, kujonie. Rozumiesz to? - spytał ciebie Wamuu. Tylko cicho odmruknęłaś, nie chcąc nawet zamienić z nim słowa.
Już prawie miałaś kończyć zadanie czternaste, ale znowu poczułaś szarpnięcie.
- Ej, no, [y/n], nie bądź taka niedostępna. Mamy sprawę do ciebie - teraz szarpnął cię Santana.
- Czego ty ode mnie chcesz? Możesz zostawić mnie w spokoju? - wręcz krzyczałaś na niego, jednocześnie szepcząc.
- Mamy sprawę. W sensie, to bardziej Kars ma sprawie do ciebie. Trzymaj to - czerwonowłosy chłopak wręczył tobie liścik.

Spotkajmy się po lekcjach w szatni
Kars

Przewróciłaś tylko oczami. Chciałaś spokojnego życia, bez udziału szkolnego gangu chłopaków, którzy mają pieprzony kryzys egzystencjalny.
***
Spakowałaś swoje książki do plecaka i już chciałaś wychodzić z klasy, ale nagle zaczepiła cię twoja koleżanka.

- [y/n] idziesz z nami dzisiaj na imprezę do Santany? - krzyknęła, po czym rzuciła ci się w ramiona.
- Wiesz co... nie wiem jeszcze. Dam ci znać - pomachałaś jej i uśmiechnęłaś się. Pierwsza zasada życia towarzyskiego? Jak mówisz, że dasz znać to znaczy, że nie idziesz.

Założyłaś swój plecak i ruszyłaś do szatni. Tak naprawdę to chciałaś się dowiedzieć o co chodziło Karsowi, ale jednocześnie ignorowałaś go. On naprawdę czeka na ciebie w tej szatni? Pewnie to tylko głupi żart z jego strony, skończyły mu się ofiary. Bo o co może mu chodzić? Przez głowę przemknęły ci dosłownie najgorsze scenariusze.

Kiedy już miałaś rezygnować z rzekomego spotkania z chłopakiem, poczułaś jego perfumy. Tylko jedna osoba w szkole tyle ich napieprza na siebie.
- Siema, [y/n]. Jest sprawa - powiedział, opierając się o zniszczoną ławkę.
- Kars. Czego ty ode mnie chcesz? - odpowiedziałaś, nawet na niego nie patrząc.
W sumie to już nie wiedziałaś czy bardziej go nie znosisz czy się go boisz. Po prostu cię wkurzał.
- Zgubiłaś to rano. Trzymaj - wręczył ci twoją przypinkę od plecaka.
No tak, musiałaś ją zgubić rano kiedy on na ciebie wpadł, ale tego nie zauważyłaś. Ale czemu Kars umawia się z tobą po lekcjach żeby oddać ci przypinkę, którą równie dobrze mógł wyrzucić do śmieci? Naprawdę ktoś taki jak on chciałby się fatygować, żeby oddać ci twoją zgubę?
- Um–Dziękuje... - między wami zapadła niezręczna cisza. Chciałaś już iść, ale nie mogłaś. Coś cię przy nim trzymało. Po prostu chciałaś z nim zostać. Może to zasługa jego perfum albo tego, że akurat milczał i nie był tak wkurzający jak zazwyczaj.
- Wiesz, zdaje się, że lubimy tą samą serię. Nie przypuszczałem, że ktoś w tym gównianym liceum ma tak samo dobry gust jak ja. Chciałabyś może ze mną skoczyć na kawę? - w końcu się odezwał. Nie sądziłam, że Kars potrafi w ogóle mieć inne zainteresowania oprócz wyżywania się na ludziach.
- Jeśli chcesz umówić się ze mną, bo założyłeś się ze swoimi durnymi kolegami to nie, nie chcę - Wiele razy już miałaś taką sytuację. Cóż, umawianie się z kimkolwiek dla zakładu jest żałosne. Co oni będą z tego mieli? Satysfakcję, że wyrwali tą „najbrzydszą" dziewczynę w szkole?
- Słucham? Jestem gnojem, ale szanujmy się - zaśmiał się i przeczesał ręką swoje długie, purpurowe włosy - jeśli nie chcesz iść na kawę, to może chociaż odprowadzę cię do domu?
W sumie to byłaś zdziwiona. Ba!, nawet zaszokowana. Sam przyznał, że nie zrobiłby komuś takiego świństwa. Chociaż nie byłaś pewna czy można mu ufać. Ale z drugiej strony, jest grudzień, godzina 16. Za oknami ciemno, a ty jesteś dziewczyną wracająca ze szkoły. Może tym razem przyjmiesz jego prośbę. Ale tylko ze względu na własne bezpieczeństwo!
- No okej... dziękuję.
***
- Naprawdę czytałeś wszystkie części? - chłopak pokiwał głową z uśmiechem na twoje pytanie.
Nie mogłaś uwierzyć, ze Kars w ogóle umie czytać. Nie no, to były żarty rzecz jasna. Ale nie spodziewałaś się, że będzie takim nerdem.  Dobrze ci się z nim gada. Ma uspokajający głos, ale tylko wtedy kiedy nie krzyczy. Może za bardzo go demonizowałaś? Może nie jest aż taki zły, jak myślałaś?

- A właśnie, czemu akurat czytasz takie książki? Co w nich cię przyciąga?
- Cóż, po pierwsze, są naprawdę dobrze napisane. Po drugie, czasami widzę w nich siebie. Moi rodzice niezbyt się mną interesują. Skupiają się bardziej na moich młodszych braciach. To dlatego czasem zdarza mi się wyładowywać frustrację na innych - westchnął i odwrócił wzrok w stronę ulicy.
Ach, więc to tak. Z jednej strony było ci go żal. Z drugiej, słyszałaś o nim takie rzeczy, że nie wiesz czy ten człowiek w ogóle posiada jakąś empatię.  No i  jeszcze jedno, bardzo ważne pytanie. Czemu on ci to w ogóle mówi? Nie gadacie ze sobą prawie w ogóle. Może i ci nie dokucza, ale inni muszą cierpieć. Nie boi się, że rozpowiesz jego sekrety?
- Kars. Czemu akurat ja? Czemu to mi się zwierzasz? - spytałaś się go dysząc. Był bardzo wysoki, miał szybsze tempo niż ty. Ledwo go doganiałaś. Praktycznie biegłaś.
- A czemu nie? Wyglądasz na godną zaufania. I rozczulająco urocza jesteś.

Co? Ty urocza? Według niego? W sensie, dziwnie się z tym czujesz. Nie oszukujmy się, Kars jest przystojny. Bardzo.
Nagle poczułaś jego dużą dłoń na swojej talii. Przysunął cię do siebie. Odgarnął twoje włosy i delikatnie pocałował cię w czoło. Drgnęłaś z zaskoczenia. Praktycznie to trwało tylko kilka sekund, ale miałaś wrażenie, że to są godziny. Najgorsze jest to, że chciałabyś zostać tak dłużej. Chciałabyś żeby jego silne ramiona ciebie obejmowały cały czas. Żeby jego usta całowały inne miejsca na twoim ciele niż tylko czoło. Chciałabyś, żeby ręką zjechał niżej. Chciałabyś czuć zapach jego perfum przez cały czas.
- [y/n]..., och [y/n]. Naprawdę nie wiedziałem, że można być takim głupim.
- Słucham?
- Podobasz mi się. Odkąd chodzisz do naszej szkoły. Zawsze tak pięknie się uśmiechasz. Zawsze jesteś taka delikatna. Za każdym razem jak tylko obok ciebie przechodzę to czuje błogi spokój. Dzisiaj wpadłem na ciebie tylko dlatego, że miałem zamiar zaprosić cię na randkę. Chociaż nie wyszło do końca tak jak ja chciałem. I dlatego spotkaliśmy się w szatni. Naprawdę nie wiem jak mogłaś tego nie zauważyć.
Ty mu się podobasz. Zrobiło ci się gorąco. Jezus. Żaden chłopak nigdy jeszcze nigdy ci tego nie powiedział.
- Ja też ciebie lubię, Kars.
Tak naprawdę to nie mogłaś już określić swoich uczuć względem niego. Ale jedno wiedziałaś na pewno. Bardzo spodobał ci się jego dotyk. I miałaś ochotę na więcej.
Kars znowu przyciągnął twoje ciało do swojego, jednocześnie cię podnosząc. Objęłaś go tak mocno jakby od tego zależało twoje życie. Delikatnie rozchyliłaś usta, pozwalając mu wpić się we mnie. Tak, to jest twój pierwszy pocałunek. I nie wcale żałujesz, że jest właśnie z Karsem. Był delikatny, ale jednocześnie pokazał tobie, że to on dominuje. Gładził cię ręką po plecach. Pragnęłaś aby ta chwila nigdy się nie skończyła.
Oderwaliście się od siebie, dysząc ciężko.
Kars odstawił ciebie na ziemię, potargał cię po  [h/c] włosach i zaprowadził prosto pod drzwi twojego domu. Tak miło spędziłaś z nim czas, że nawet nie zauważyłaś, że obściskiwaliście się przed twoim własnym domem. Miałaś nadzieję, że twoi rodzice tego nie widzieli.
- To co? Dasz się w końcu zaprosić na kawę?
- Tak. Z wielką chęcią - uśmiechnęłaś się, a on dał tobie szybkiego całusa w policzek na pożegnanie.
***

one shoty z jjba // [jojo's bizarre adventure] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz