Ona znowu chce ode mnie pomocy.
Ty zawsze wiedziałeś, że nie jestem w stanie jej pomóc.
I za każdym razem, gdy Ona o coś prosi, stajesz mi przed oczami Ty.
Przecież powtarzałeś, że nie jest mnie warta i za dużo dla niej robię. Teraz widzę, że miałeś rację.
Dym z papierosa unosi się w powietrzu wypełniając cały pokój. Wiem jak bardzo nie lubiłeś, gdy paliłam.
Może właśnie w tej chwili chcę, żebyś wpadł tu choć na chwilę, otworzył wszystkie okna na oścież i wyrywając mi z ręki niedopałek, wyrzucił go przez jedno z nich.
To by mi niesamowicie pomogło.
Ona nie zdaje sobie sprawy z tego, co ja przeżywam. Dla niej liczy się tylko On i to, że wciąż ją zdradza. A przecież zna go tak krótko. Ja powtarzałam, że będą z tego tylko kłopoty, ale czy ktoś mnie słuchał?
Tak, Ty mnie słuchałeś, zawsze.
Czekałeś na każde słowo wbijając we mnie spojrzenie swoich zielonych oczu, a gdy już coś mówiłam, spijałeś mi z ust.
Powiedz mi, co mam jej poradzić? Żeby go zostawiła i znalazła sobie nową miłość? Przecież robiła tak setki razy. Z tysiącem chłopaków miała sobie poukładać życie i żaden z nich na dłuższą metę nie okazał się tym właściwym. I do tej pory tak krąży, od jednego, do drugiego.
A ja wciąż tęsknię tylko za Tobą.
W końcu i ja wybuchnę i powiem jej w twarz, co tak naprawdę o niej myślę. Zwyzywam ją od najgorszych, chociaż zwykle wcale nie przeklinam, potrząsnę nią mocno i mając nadzieję, że coś do niej dotrze, zostawię ją na trochę samą sobie.
Ja jej nie potrzebuję, nigdy mi nie pomaga.
I teraz też nie pomoże, najwyżej powie to swoje "zostaw tego ćpuna". Bo to już taka tradycja, że jak coś się dzieje, to zwala winę na Ciebie.
A ja Cię przecież nie uważam za ćpuna.
Dla mnie nadal jesteś Supermanem ratującym tylko mnie- swoją księżniczkę.