#18

45 4 0
                                    

Tęskniłem za Tobą bardzo, jakbym Cię trzy lata nie widział.

Pocierasz ustami o moje wargi, czuję już nie tylko krew, gdy je zagryzam, ale też Twój smak. Bezwiednie zamykam oczy i poddaję Ci się, odpowiadając, że jestem Twoja. Udało Ci się to, co nie udało się nikomu przed Tobą- masz mnie całą, na własność. Latam za Tobą, zachowuję się jak wariatka, jestem na każde zawołanie, ale...
Ja wiem, to działa w dwie strony.
Moment i jesteś przy mnie, jednak to mi nie wystarcza. Chcę więcej, ciągle więcej.

Apetyt rośnie w miarę jedzenia.

Imponują mi Twoje ramiona, to, że z taką łatwością możesz mnie zatrzymać, przenieść, zrobić ze mną co chcesz. I nigdy nie robisz mi krzywdy. Patrzysz z czułością w moje oczy i znów powtarzasz te dwa słowa.

Ale jesteś zmienny i jeśli jednego dnia jest wszystko okej, to drugiego coś się musi zepsuć. I usprawiedliwiam Cię na milion sposobów, że się źle czujesz, że nie masz czasu, że przecież koledzy i rodzina są tak samo ważni... A przecież powinnam sobie powiedzieć to wszystko tak jak jest, jesteś tylko prymitywnym facetem. A każdy facet jest po prostu skurwysynem, każdy. Nawet jeśli potrafi to ukryć, to przecież gdzieś w nim siedzi ta mała cząstka, która ma w głębokim poważaniu wszystkich i wszystko.
Dlatego facetowi trzeba zołzy, nie anioła. W tym problem, że ja za dużo chcę dać od siebie, a za mało biorę. Potem zostaję z niczym, zapłakana.

Ale wybaczam wszystko.
Bo widzę jak stoisz pod moim oknem i czekasz jak na cud. Cudu nie będzie. Ja będę. To Ci musi wystarczyć.

Kocham Cię, to znaczy, że chcę spędzić z Tobą każdą chwilę, że jeśli się uśmiecham to chcę się uśmiechać przy Tobie, jeśli płaczę, to z Tobą. To znaczy, że martwię się o Ciebie i chcę dla Ciebie jak najlepiej. Przy Tobie jestem szczęśliwy. Chociaż to głupie, chciałbym cały czas Cię trzymać za rękę, mieć Cię blisko. Nie chcę nikogo innego, bo dla mnie Ty jesteś idealna, najpiękniejsza.

Chcę w to wierzyć z całych sił i mówię, że też Cię kocham i wiem, że to prawda. Wiem, że razem możemy wszystko, że dojdziemy wszędzie i przetrwamy.

Najgorsza jest chyba cisza. Takie bezsilne czekanie na jakiś znak, na chwilę, gdy będzie można zerwać kartkę z kalendarza i zacząć nowy dzień. Ale nie śpimy. Ja nie śpię przez Ciebie, Ty nie śpisz przeze mnie. Różnica jest tylko taka, że Ty jesteś sam. Możesz wyjść gdzie chcesz, kiedy chcesz, a ja zamykam drzwi pokoju i płaczę.
Tak to wygląda, przeważnie.

"Jeśli to nie jest miłość, to chyba Bóg jest ślepy"

Czy mogę się aż tak mylić w stosunku do Ciebie? Mam wrażenie, że zaraz się rozpadnę. Skuliłabym się w pozycję embrionalną i zastygła w tym bezruchu z nadzieją, że mnie przytulisz.

-Od razu kup sobie robota zamiast ludzi do towarzystwa- mówi mi to ciągle i chyba ma rację, przynajmniej nie ranilibyśmy się ciągle i o Tobie bym tyle nie myślała. Ale z drugiej strony, co ona wie...

Ty wiesz o mnie najwięcej. Wiesz, że bez problemu potrafię wyciągnąć Ci z kieszeni telefon i nawet się nie zorientujesz. Moglibyśmy jak w "defto", żyć bez ograniczeń.
"Teraz Ty, ja, coś jakby nie wiem, a nie wiem, bo ten level skończyliśmy przed niebem"

I najgorsze w tym wszystkim jest chyba to, że tracę kontakt ze wszystkimi. Poświęcam Ci każdą wolną chwilę.
30 godzin w tygodniu na czysto, tylko dla Ciebie. Nic mi to nie daje, Tobie jest ciągle za mało.
Przyjaciółki marudzą, że nie mam dla nich czasu, rodzice marudzą, że nic nie robię.
Ja się tak cholernie w Tobie zadurzyłam, że nie wiem jak to ubrać w słowa.

Kocham Cię najmocniej.

Na siódmym piętrzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz