Ten czas kruszy mi się w dłoniach, zastygam z tęsknym wzrokiem wbitym w szybę. Znowu pada.
Dotykasz mojego policzka i wyciągasz mi z ust kosmyk "Nie jedz swoich włosów" . Ciepły głos suszy moje przemoczone wnętrze, Twoja dłoń wbita w ciemne, mokre kłaki, gładzi je delikatnie tak jak lubię. Znowu powtarzasz, że nie chcesz puszczać, jakbyś się bał, że zaraz Ci ucieknę.
Nie ucieknę, nie mam zamiaru.Spotykamy się tak często, że tracę poczucie czasu. Czy to już jutro, czy może nadal wczoraj? To miłe. Nie wiedzieć gdzie się jest i po co. Liczy się to, z kim.
Spoglądamy sobie w oczy z uśmiechem, mimo tak częstych kłótni i krzyku. Wiem, że gdy zrobię kilka kroków, pobiegniesz za mną. Ty wiesz, że płacząc rzucę Ci się na szyję, bo Ci ufam. I możemy tak trwać, nawet w ciszy, przez długie godziny.Ciągle zrzucasz mnie z krawężnika na chodnik, ja nieustępliwie wracam i idę jak po cienkiej linie. Kupujemy ciastka, zjadamy jedno na pół, jak zawsze. Przecież wszystko razem.
Pchasz mnie na siłę w to "niesamowite" miejsce, które jest tak naprawdę starym parkiem. Ale jest piękne.
Dwa łabędzie pływają na środku zalewu, sprzeczamy się chwilę o to, czy latają, znowu wygrywam.
Chcę usiąść na pomoście, ale mówisz, że z moim szczęściem nie powinnam, bo spadnę do wody.
Przecież mam szczęście, bo znalazłam Ciebie...
Kamienna kładka służy nam za ławkę, nogi zwieszone nad rzekę kołyszą się rytmicznie, a my śmiejemy się jak małe dzieci.
Przyzwyczajam się do Ciebie strasznie. Mówisz, że Ty do mnie też i chyba powinnam Ci uwierzyć. Problem w tym, że kiedyś wierzyłam za bardzo.Stoimy w sklepie, jest już dosyć późno i oboje zatrzymujemy wzrok na bitej śmietanie. Wybucham śmiechem, rozumiemy się bez słów, bo robisz to samo. Wychodzimy z jedną puszką pepsi, którą znowu się dzielimy.
W drodze na przystanek kładziesz się na trawie i mrużysz oczy. Czuję na nodze Twój dotyk.
"Nie puszczę Cię"
Wcale nie chcę iść. Autobus właśnie uciekł, nie wiem jak teraz dostanę się do domu. Rodzice krzyczą coś do słuchawki telefonu, ale skupiam się na Twoim kciuku głaszczącym moje udo.
Nie, to nie Twoja wina- powtarzam z uporem, ale nadal nie wierzysz.
Lubię spędzać z Tobą czas.Najpiękniejsze jest dla mnie to, że przy Tobie mogę być sobą. Stoję z tuszem rozmazanym na powiekach i gadam głupoty, a Ty nadal obejmując mnie czule i unosząc kilka centymetrów nad ziemię, mówisz, że jestem cudowna.
Zostań, potrzebuję Cię tu, to co w sobie mam tylko ciągnie mnie w dół.
Zostań, poukładaj mi sny, jeden z nich na pewno to My."Będę przy Tobie tyle, ile będziesz chciała. I wytrzymam z Tobą wszystko"
Zasypiam z tym zdaniem w głowie, by obudzić się i wciąż je sobie powtarzać, bo zależy mi na Tobie, jak ja nikim innym dotąd.Nie wiem czy kiedykolwiek się dowiesz jak dużo o Tobie myślę, ale to chyba nic nie zmieni.
Najtrwalsze obietnice to te, których dotrzymujesz, mimo że nawet ich nie składałeś.
