-Jadłaś już śniadanie?- przynosisz do mnie dwa 7daysy i wpychasz mi je do ust, gdy leżymy wtuleni w siebie na kanapie i oglądając My Little Pony, śmiejemy się prawie ze wszystkiego, w czym znajdziemy podteksty.
Sielanka.
Dziwisz się, że biorę prysznic kilka minut, przecież Tobie to zajmuje całe godziny.
Wchodzisz do łazienki, by przynieść mi ubrania, a podając mi je i patrząc na mnie prawie rozebraną, mówisz czule "żebyś nie chodziła goła" i całujesz mnie w czoło.Sielanka.
Swoją drogą, to całkiem zabawne, że pytasz, czy pomóc mi przy kąpieli, a nawet nie odsłaniasz zasłonki. Takiego Ciebie sobie wymarzyłam.
Czekamy na kuriera, który miał być kilka godzin temu, przecież moje nowe buty mają lada moment pojawić się pięknie zapakowane i wręczone z uśmiechem.
Gdy w końcu docierają, śmiejemy się oboje, bo wyglądają zupełnie inaczej, niż na zdjęciu i mają ogromną podeszwę.
Tak mogłyby wyglądać wszystkie nasze dni, gdyby to nie psuło się tak szybko, gdybyśmy nie stali sami, przeciwko całej reszcie.
Pędząc na autobus, trzymamy się za ręce i rozmawiamy o wszytkim i o niczym, godzina drogi mija w pięć minut, gdy czytam "Queen" na Twoim telefonie.
Jestem coraz bardziej ciekawa, o kim pisałeś dotychczas piosenki, która z Twoich poprzednich dziewczyn była dla Ciebie aż taką inspiracją. Staję się coraz bardziej zazdrosna o wszytkie detale i słowa, w mózgu mi się zakodowało, że nikomu nie mogę Cię oddać.Czekając na mnie pod blokiem, zostajesz na wstępie skreślony przez mojego dziadka. Krzyczy z balkonu, już lekko podpity, że masz stąd iść, że za dużo czasu ze mną spędasz, że nie masz prawa tu być. Ja w kuchni staram się wytłumaczyć babci, że się grubo w stosunku do Ciebie mylą.
W tym samym momencie, Ty poznajesz ją.
Tą jedną, dwa razy szczuplejszą ode mnie, z top trzech, których jest w sumie sześć. Moją przyjaciółkę.
Przyprowadza Cię do mnie na boisko i tak sobie chodzimy we troje. Czuję się nieswojo, jednak to jedyna opcja, by spędzić z Tobą jeszcze troche czasu.
W końcu wchodzisz przez balkon do jej domu, by nikt nie widział, że nadal tam jesteś, i choć jęczysz przy tym niemiłosiernie, to Ci się udaje.
Dogadujecie się z nią doskonale, z resztą, sam mi to oznajmiasz. Nawet się cieszę, ale jestem cholernie zazdrosna, bo ona jest dziewczyną. Jest zagrożeniem. Jest kimś, kto mógłby mi Cię odebrać.Wyskakujesz dwa razy szybciej, niż się wspinałeś, chyba ze względu na dźwięk domofonu, który oznajmia przybycie jej cioci.
Żegnasz się w pół minuty i już Cię nie ma.Kiedy znowu Cię zobaczę?