– San, możemy pogadać? – chłopak odwrócił się na dźwięk swojego imienia.– Po co?
– Chcę Ci coś powiedzieć – dodał – Bez bicia się.
Seonghwa wsunął dłonie do kieszeni. Nie myślał, że między nimi zapanuje niezręczna cisza, bo Choi był zazwyczaj dość porywczy.
– Niech będzie – machnął dłonią.
Oboje usiedli pod ścianą, przy drzwiach do sali, na której Choi miał zajęcia. San z oczekiwaniem spojrzał na starszego.
– Ja... w sumie nie zajmę Ci długo. Chciałem tylko powiedzieć, że cię przepraszam. Naprawdę żałuje tego wszystkiego. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, nawet psycholog mi to powiedział, ale chcę żebyś wiedział, że-
– Psycholog?
– Ach, tak... Mam wizyty dwa razy w tygodniu. Wujek zapisał mnie tam. Chyba naprawdę pomaga – przytaknął.
– Jeśli pomaga... to dobrze – mruknął niezręcznie.
– Wracając, naprawdę przepraszam. Tak właściwie byłeś moim jedynym bliższym przyjacielem, a wszystko zepsułem.
– Wooyoung mówił, że wtedy na ławce gdy byliście razem, przeprosiłeś go.
– Mhm... To było jakoś łatwiejsze. Wiesz, on jest mniej nerwowy niż ty – parsknął cicho – No i znam go dłużej.
– Rozumiem. Nie wiem co powiedzieć... przyjmuje przeprosiny? Jest już w porządku.
– Dziękuję. Mam nadzieję, że nie będziecie się już przeze mnie kłócić.
– Też mam taką nadzieję – westchnął.
– Właśnie, gratuluję dostania kursów. Wiem że już trochę minęło odkąd je masz, ale nie było okazji – wzruszył ramieniem.
– Dzięki – uśmiechnął się – Długo chodzisz do tego psychologa?
– Niedługo dwa miesiące, ale za tydzień mam ostatnią sesję.
– Czemu?
– Bo się przeprowadzam.
– Co? – San zmarszczył brwi i spojrzał na niego, jak na szaleńca.
– Przez pracę wujka, wiesz... Ma zostać trenerem jakiegoś japońskiego klubu. Ciotka już szuka tam pracy, pani No też z nami wyjeżdża.
– Och... czyli się więcej nie zobaczymy?
– Mówisz, jakby to było coś złego – odparł z przekąsem – Może czasem tu przyjedziemy, nie wiem. Mój japoński nie jest zły, mam nadzieję, że nie będę miał większych problemów.
– Daj spokój, zawsze miałeś z niego najlepsze oceny. No to... powodzenia – uśmiechnął się.
– Dzięki San. Muszę je-
– San! – oboje obrócili głowę w stronę głosu i okazało się, że biegnie do nich Jung – Och, nie chciałem przeszkadzać.
– Nic nie szkodzi. Coś się stało? – zapytał Choi.
– Nie, tylko chciałem się przywitać, bo nie widziałem cię od rana – naburmuszył się, a Seonghwa parsknął cicho – Hej, nie śmiej się!
– Już nic nie mówię. Będę szedł, mam już ostatnie zajęcia – podniósł się z podłogi i odszedł, posyłając im ostatni uśmiech.
– To teraz się ze mną przywitasz? – szturchnął jego ramię.
– No już, już – złączył ich usta, ale nie na długo – Muszę Ci coś powiedzieć.
– Co takiego?
– Hwa wyprowadza się do Japonii.
Wooyoung wytrzeszczył oczy i spojrzał jeszcze raz w kierunku odchodzącego chłopaka.
– Naprawdę? Musimy się z nim pożegnać! Zostawmy go tak bez słowa?
– Co mamy mu mówić? – skrzywił się.
– Cokolwiek. Tak jakby to przez niego skończyliśmy w związku.
– Głupi jesteś? – San parsknął śmiechem.
– Jestem, ale ty też i dlatego jesteśmy razem.
====
miłego dnia!
CZYTASZ
arcade| woosan
Fanfictionzakończone ✓ Wooyoung to chłopak grający w siatkówkę, który nigdy nie zagada do Sana, bo mimo, że chłopak mu się podoba to gra w piłkę nożną. A kapitanowie rywalizujących drużyn przecież nie będą trzymać się za ręcę i chodzić na randki. Chyba, że kt...