41 [02]

1.8K 116 55
                                    


– Te kursy mnie wykańczają – westchnął San, rozłożony na łóżku Junga.

– Wiedziałeś na co się piszesz.

– Nie sądziłem, że będzie aż tak... ciężko. Po pierwszym treningu myślałem że umrę.

– Przeżywasz – szatyn wywrócił oczami.

– Nie pocieszyłeś mnie. Bolą mnie całe plecy – burknął.

– Nie zaoferuje ci profesjonalnego pocieszczenia, ale mogę zrobić ci masaż – wzruszył ramieniem.

– Naprawdę? – poderwał się, ale od razu tego pożałował i złapał się za bark – Potrafisz?

– Yunho bardzo się nudzi, przez co byłem z nim już na kursie gotowania, masażu i pierwszej pomocy. Było... ciekawie, ale coś tam umiem.

– Przyjmuje propozycje.

Choi ułożył się na brzuchu, już bez koszulki, więc Wooyoung wzruszył ramionami i usiadł na jego udach.

– Gotowy?

– Jeśli mnie nie skrzywdzisz, to jestem. Aish, ale masz zimne ręce – wzdrygnął się, gdy poczuł dłonie chłopaka na szyi.

– Dobra, teraz już bądź cicho.

Wooyoung robił wszystko co w swojej mocy, próbując sobie stale przypominać, co mówiła kobieta która owy kurs prowadziła. Był na nim ponad rok temu i właściwe na nikim nie ćwiczył. Raz Soodam zgodziła się, żeby na niej poćwiczył, ale zasnęła po kilku minutach.

– Możesz tak nie stękać? To mnie dekoncentruje – burknął Wooyoung.

– Ale jest tak dobrze – wymamrotał San, twarzą wciśnięty w materac.

– Przynajmniej nie zasnąłeś... Czy to w ogóle coś daje? – spojrzał na niego.

Starszy, w miarę możliwości, pokiwał głową i znów zamknął oczy. Kiedy Wooyoung stwierdził, że wystarczy, ale jego ręce zaczęły boleć, podniósł się i założył ręce na piersi.

– I jak?

– Czuje się jak nowo narodzony – przeciągnął się.

– Niesamowite, a teraz się ubieraj – rzucił w niego materiałem.

Oboje zbiegli po schodach do kuchni, bo ich żołądki dopominały się zapełnienia.

– Noona! Kiedy wróciłaś? – zawołał Wooyoung, kiedy zauważył siostrę, stojąca w kuchni z kubkiem napoju.

– Niedawno – uśmiechnęła się – Miałam do ciebie wejść, ale nie chciałam przeszkadzać.

– Nie przeszkadzabyś...

– Daj spokój, słychać was było jak tylko weszłam – rzuciła rozbawiona.

– Co- San, mówiłem Ci żebyś tak nie stękał jakby cię rozcinali! – wrzasnął, a dziewczyna parsknęła śmiechem – My nic nie robiliśmy.

– Jasne, nie dopytuje.

– Noona – burknął – Mówię prawdę.

– A ja mówię, że jesteś już dużym chłopcem i nie musisz mi się tłumaczyć – wzruszyła ramieniem.

– Czemu cały czas na mnie krzy- Och, cześć – San przystanął obok młodszego chłopaka i uśmiechnął się.

– Hej San – odwzajemniła uśmiech – Więc... będziecie coś robić, czy chcecie gdzieś ze mną iść?

– A gdzie? – dopytał Jung.

– Zjeść coś.

– Pójdziemy, ale ty płacisz.

– Oczywiście – wywróciła oczami – Niech Ci będzie. Ach, właśnie! Kupiłam Ci prezent urodzinowy. Trochę spóźniony, ale jest.

– Nie musiałaś – wymamrotał.

– Proszę – podała mu pudełeczko – Nie widziałam, że istnieją takie cuda, ale ty lubisz błyskotki.

W pudełku był sygnet z kamieniem. Wooyoung spojrzał zdezorientowany na siostrę i jeszcze raz na prezent.

– Możesz to otworzyć i włożyć tam zdjęcie. Co prawda małe, ale bardzo ładne – pokiwała głową i pokazała jak to zrobić.

– Woah, dzięki.

– Nie ma za co. Kogo tam wsadzisz?

– Nie wiem...

– Och, doskonale wiesz – odparła z przekąsem, a Choi parsknął pod nosem.

– Jesteście siebie warci – fuknął.

====

arcade| woosanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz