– Te kursy mnie wykańczają – westchnął San, rozłożony na łóżku Junga.– Wiedziałeś na co się piszesz.
– Nie sądziłem, że będzie aż tak... ciężko. Po pierwszym treningu myślałem że umrę.
– Przeżywasz – szatyn wywrócił oczami.
– Nie pocieszyłeś mnie. Bolą mnie całe plecy – burknął.
– Nie zaoferuje ci profesjonalnego pocieszczenia, ale mogę zrobić ci masaż – wzruszył ramieniem.
– Naprawdę? – poderwał się, ale od razu tego pożałował i złapał się za bark – Potrafisz?
– Yunho bardzo się nudzi, przez co byłem z nim już na kursie gotowania, masażu i pierwszej pomocy. Było... ciekawie, ale coś tam umiem.
– Przyjmuje propozycje.
Choi ułożył się na brzuchu, już bez koszulki, więc Wooyoung wzruszył ramionami i usiadł na jego udach.
– Gotowy?
– Jeśli mnie nie skrzywdzisz, to jestem. Aish, ale masz zimne ręce – wzdrygnął się, gdy poczuł dłonie chłopaka na szyi.
– Dobra, teraz już bądź cicho.
Wooyoung robił wszystko co w swojej mocy, próbując sobie stale przypominać, co mówiła kobieta która owy kurs prowadziła. Był na nim ponad rok temu i właściwe na nikim nie ćwiczył. Raz Soodam zgodziła się, żeby na niej poćwiczył, ale zasnęła po kilku minutach.
– Możesz tak nie stękać? To mnie dekoncentruje – burknął Wooyoung.
– Ale jest tak dobrze – wymamrotał San, twarzą wciśnięty w materac.
– Przynajmniej nie zasnąłeś... Czy to w ogóle coś daje? – spojrzał na niego.
Starszy, w miarę możliwości, pokiwał głową i znów zamknął oczy. Kiedy Wooyoung stwierdził, że wystarczy, ale jego ręce zaczęły boleć, podniósł się i założył ręce na piersi.
– I jak?
– Czuje się jak nowo narodzony – przeciągnął się.
– Niesamowite, a teraz się ubieraj – rzucił w niego materiałem.
Oboje zbiegli po schodach do kuchni, bo ich żołądki dopominały się zapełnienia.
– Noona! Kiedy wróciłaś? – zawołał Wooyoung, kiedy zauważył siostrę, stojąca w kuchni z kubkiem napoju.
– Niedawno – uśmiechnęła się – Miałam do ciebie wejść, ale nie chciałam przeszkadzać.
– Nie przeszkadzabyś...
– Daj spokój, słychać was było jak tylko weszłam – rzuciła rozbawiona.
– Co- San, mówiłem Ci żebyś tak nie stękał jakby cię rozcinali! – wrzasnął, a dziewczyna parsknęła śmiechem – My nic nie robiliśmy.
– Jasne, nie dopytuje.
– Noona – burknął – Mówię prawdę.
– A ja mówię, że jesteś już dużym chłopcem i nie musisz mi się tłumaczyć – wzruszyła ramieniem.
– Czemu cały czas na mnie krzy- Och, cześć – San przystanął obok młodszego chłopaka i uśmiechnął się.
– Hej San – odwzajemniła uśmiech – Więc... będziecie coś robić, czy chcecie gdzieś ze mną iść?
– A gdzie? – dopytał Jung.
– Zjeść coś.
– Pójdziemy, ale ty płacisz.
– Oczywiście – wywróciła oczami – Niech Ci będzie. Ach, właśnie! Kupiłam Ci prezent urodzinowy. Trochę spóźniony, ale jest.
– Nie musiałaś – wymamrotał.
– Proszę – podała mu pudełeczko – Nie widziałam, że istnieją takie cuda, ale ty lubisz błyskotki.
W pudełku był sygnet z kamieniem. Wooyoung spojrzał zdezorientowany na siostrę i jeszcze raz na prezent.
– Możesz to otworzyć i włożyć tam zdjęcie. Co prawda małe, ale bardzo ładne – pokiwała głową i pokazała jak to zrobić.
– Woah, dzięki.
– Nie ma za co. Kogo tam wsadzisz?
– Nie wiem...
– Och, doskonale wiesz – odparła z przekąsem, a Choi parsknął pod nosem.
– Jesteście siebie warci – fuknął.
====
CZYTASZ
arcade| woosan
Fanfictionzakończone ✓ Wooyoung to chłopak grający w siatkówkę, który nigdy nie zagada do Sana, bo mimo, że chłopak mu się podoba to gra w piłkę nożną. A kapitanowie rywalizujących drużyn przecież nie będą trzymać się za ręcę i chodzić na randki. Chyba, że kt...