34 [02]

1.9K 116 31
                                    


San był szczęśliwy. Pierwszy raz od dłuższego czasu mógł powiedzieć, że niczego mu nie brakuje i jest najszczęśliwszy.

Siedział w sporym gronie znajomych, a na szczególnym miejscu przy stole zajmował Wooyoung, któremu Soobin siłą założył urodzinową czapeczkę. Na twarzy chłopaka cały czas rozkwitał uśmiech, co powodowało uśmiech i u niego.

Urodziny były niespodzianką, na którą wpadł Felix. Z samego rana do mieszkania Jungów wpadł Yeonjun ze swoim chłopakiem, mówiąc że mają spędzić z nim cały dzień. Wooyoung nie protestował, bo i tak nie miał co robić.

Dzień wcześniej, po zajęciach, spędził czas z Sunghanem i Minyoung. Kobieta upiekła mu nawet tort, co bardzo go ucieszyło. Znów dużo rozmawiali i ustali, że będzie zwracał się do niej po imieniu.

Wooyoung spoglądał na każdego z wielkim uśmiechem na twarzy. Już dawno nie spędzał urodzin w takim dużym gronie. Do tego jutro miała wrócić jego siostra, której nie wiedział od czerwca.

– Może otworzysz prezenty? – zaproponował Felix, który jako pierwszy rzucił się do sterowania muzyką, grającą w tle.

– Jasne, jeśli to nie będzie przeszkadzać – przytaknął.

– Nie będzie! Zaczynaj – klasnął w dłonie.

Każdy prezent był podpisany, co trochę go zdziwiło, ale ucieszyło, że nie musiał zgadywać. Pierwszy był od Yeonjuna, który sprawił mu nowe gumy do ćwiczeń, a oprócz tego mnóstwo przekąsek co zaprzeczało sobie nawzajem. Od Soyeon i Yuqi dostał trzy pary delikatnych kolczyków, które nosił i tak tylko w jednym uchu. Drugiego nie miał nawet przebitego, ale wywołały one uśmiech na jego twarzy.

Kolejne prezenty również mu się podobały i nie mógł przestać za nie dziękować. Ostatni został prezent od Sana. Z podekscytowaniem otworzył pudełko, nawiązując kontakt wzrokowy z chłopakiem.

– Powinienem się bać? – zapytał.

– Może... – odparł, a Jung parsknął cicho.

Na początku do oczu rzuciły mu się dwa kubeczki kolorowej waty cukrowej, którą kiedyś jedli. Potem zauważył maleńkie brązowe pudełeczko, a obok była czysta płyta w plastikowowym opakowaniu. Chłopak spojrzał podejrzliwie na Sana, który wzruszył ramionami.

– Otworzę to potem – pokiwał głową – Och, jeszcze kartka.

Złożona była na cztery części, a po rozłożeniu zobaczył rysunek. Uśmiechnął się szeroko, bo wiedział od kogo był.

– Podziękuj Hae, pięknie rysuje.

Na kartce znów był ogrom kwiatów, a w środku duży, żółty prezent. Na górze pisało "wszystkie najlepszego" (znów nie pisane przez dziewczynkę). Taki prezent sprawił mu najwięcej radości, choć miał wrażenie że obecność jego przyjaciół jest równa temu.

– Bardzo chciała dać coś od siebie.

– Jest bardzo słodka.

– Kto to Hae? – zapytał Yunho.

– Moja młodsza siostra. Nie będę ukrywał, że wymieniłaby mnie na Wooyounga w każdej chwili – parsknął, co spowodowało śmiech reszty.

Kiedy Wooyoung pożegnał każdego, w jego domu został już tylko San

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kiedy Wooyoung pożegnał każdego, w jego domu został już tylko San. Chłopak po przyjściu oznajmił mu, że zostaje na noc i nie uda mu się go przegonić. On nawet nie miał takiego zamiaru, bo przecież i tak zostałby sam. Jego mama była w szpitalu na nocnej zmianie, a tata pojechał ze swoją drużyną na tydzień do jakiegoś ośrodka rekreacji.

– Pójdę po jedzenie, dobrze? Możesz wybrać film – rzucił Jung, po wyjściu z pod prysznica.

Oboje byli gotowi nie spać całą noc i oglądać głupie komedie, romanse czy dramaty. W tamtym momencie Wooyoungowi wszystko było obojętne, bo przecież i tak będzie spał z Sanem. A z nim obok czuł się lepiej i wiedział, że żadne stwory nie wyciągną go za nogi z łóżka.

Wrócił z pełnymi rękoma, a paczki rzucił po prostu na koniec łóżka. Usiadł przy ścianie obok Sana, który wyjątkowo skupiony wybierał co będą oglądać.

– Zdecydowałeś się już? – westchnął znudzony.

– Nie bądź taki niecierpliwy.

Ostatecznie skończyli oglądając nieznaną im komedie romantyczną, która okazała się naprawdę przyjemna. Wooyoung opierał głowę o ramię Sana, bo w pewnym momencie stało się wygodniejsze niż poduszki.

– Która godzina? – wymamrotał San.

– Za dwadzieścia minut północ.

Choi nagle ożył i wyskoczył z łóżka, przez co Wooyoung opadł na poduszki, prawie uderzając głową o zagłówek.

– Wstawaj i się ubieraj! – klasnął w dłonie.

Brunet zapalił światło, które wręcz oślepiło Junga i zaczął naciąganać na siebie bluzę i spodnie. Gdy był już gotowy spojrzał krzywo na młodszego, który nadal leżał w dziwnej pozycji.

– Wooyoung, ubieraj się – potrząsnął nim.

– Po co? – burknął – Najchętniej poszedł bym na randkę z moim łóżkiem.

– Ale idziesz ze mną – obrócił się wokół własnej osi.

– No niech będzie – westchnął ciężko.

Było zimno i ciemno, a oni szli w cienkich kurtkach i szalikach szybkim krokiem, bo San cały czas pospieszał Wooyounga.

– Gdzie idziemy?

– Do parku.

– Przecież będziemy szli tam z pół godziny, nie zdążymy na północ.

– Od tego mamy autobus. Jedzie, chodź! – złapał go nagle za dłoń i pobiegł za autobusem.

Zdążyli wsiąść w ostatnim momencie, bo kierowca najwyraźniej zauważył ich i poczekał. W środku nie było nikogo oprócz nich.

– Po co jedziemy do parku o pieprzonej północy? – syknął.

– Na pokaz fajerwerek.

– Co? – skrzywił się – Z jakiej to niby okazji? Jest listopad!

– Podobno jest jakieś święto. Nie mam pojęcia, ale będą fajerwerki Woo!

Już po kilku minutach wysiedli na odpowiednim przystanku. Wooyoung znów został pociągnięty przez Sana, więc po prostu za nim poszedł. Był tutaj milion razy, ale po ciemku nie rozpoznawał niczego.

– Skąd wiedziałeś o której będzie autobus? I w ogóle masz takie rozeznanie tutaj – wymruczał.

– Nigdy nie zrywałeś się z domu w nocy?

– Nie? Robiłem wtedy takie rzeczy jak, no nie wiem, spanie? – sarknął.

– Patrz, zaczyna się! – zignorował jego słowa.

Stanęli w wolnym miejscu, które było kawałek dalej od reszty ludzi. Osób było naprawdę sporo, czego oboje się niespodziewali. Kiedy na niebie rozbłysły pierwsze kolory, a przy tym też dźwięk, Wooyoung mimowolnie podskoczył w miejscu. San zaśmiał się głośno i złapał chłopaka za łokieć.

– Wystraszyłeś się? – parsknął.

– To było niespodziewane – szturchnął go ramieniem.

– Ach, Woo, co ja z tobą mam... – objął go ramieniem.

– To wszystko na własne życzenie.

– Najlepsze życzenie jakie mogłem mieć.

====

arcade| woosanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz