57

2.5K 187 155
                                    


Noc w szkole trwała w najlepsze i była na prawdę świetna. Szkoła zrobiła ją dopiero drugi raz, ale Wooyoung na zeszłorocznej nie mógł nawet być.

Na początku zostali przywitani oficjalnie przez ich dyrektora, a potem wszystko działo się szybko. Zostali podzieleni kilkoma klasami na grupy i jako pierwsi pozostali na sali, gdzie jakiś pan opowiadał im legendy i historie grając przy tym na harfie. Wooyoung nie mógł się napatrzeć na to jak gra na instrumencie i wtedy nawet te historie wydały się być ciekawe.

Razem z Sanem poszedł na salę gimnastyczną pograć w koszykówkę, bo w końcu Choi musiał pograć z "synem trenera jego ukochanej drużyny". Potem cała grupa brała udział w najróżniejszych quizach - muzycznych czy wiedzy, a na końcu dostali nawet jedzenie.

Każda klasa miała przypisane pomieszczenie, ale było też kilka gdzie mogli przebywać wszyscy razem. Właśnie teraz w czwórkę siedzieli Wooyoung, San, Chan i Felix rozmawiając na przeróżniejsze tematy, dopóki Lee nie wyciągnął z plecaka kart.

– Uno? Jestem w tym mistrzem – parsknął Chris.

– Jesteś pewny? Zaraz się policzmy – parsknął jego chłopak i zaczął zacięcie tasować karty.

Głowa Junga spoczywała na udach Sana, który gładził jego włosy i śmiał się z poczytań przyjaciół. Miał przymknięte oczy i rozkoszował się spokojem, dopóki tamta dwójka nie zaczęła na siebie wrzeszczeć.

– To tylko gra, dajcie spokój – mruknął.

– Tylko gra!? Nie znasz się Woo! – krzyknął Felix rozemocjonowany, a jego krzyk stał się jeszcze głośniejszy, kiedy Bang rzucił kartkę "+2".

– Dzieci – parsknął Choi.

– Zgadzam się...

– Wygodnie Ci? – zapytał nagle.

– Tak, tak. Twoje nogi są... przyjemne – odparł, a brunet uśmiechnął się.

– Nie możesz jeszcze zasnąć, wiesz? Za pół godziny idziemy do obserwatorium.

– Będziemy patrzeć w gwiazdy?

– Między innymi. Nie chcesz ich zobaczyć?

– Ty jesteś moją gwiazdą i mi wystarcza.

San uśmiechnął się jeszcze szerzej, kiedy Wooyoung już cały przyczepił się do jego nóg i miał zamiar zasnąć, nie ważne co mówili inni.

– Jakim cudem on tak szybko zasnął? – odezwał się Choi, kiedy chłopak już odpłynął.

– On tak zawsze. Dlatego nocki są z nim beznadziejne – fuknął Felix – Raz zaczęliśmy maraton filmowy, mieliśmy obejrzeć cztery. W połowie drugiego zasnął, mimo że parę minut wcześniej wypił kawę.

– Muszę zapamiętać.

– Taa... nie oglądaj z nim nic, ewentualnie na stojąco – parsknął pod nosem.

– Wygląda uroczo.

– I tak jakoś mniej agresywnie – dodał Chan.

– Hej! – zgromili go wzrokiem oboje – To mój przyjaciel.

– A mój chłopak.

– Nie bijcie mnie, tylko tak rzuciłem – podniósł ręce w geście obronnym.

San po chwili w ogóle zignorował przyjaciół, a przyglądał się tylko Jungowi. Wiedział, że nawet jeśli zrobi zdjęcie to na długo mu nie wystarczy. Bardzo chciał widzieć go takiego o wiele częściej.

====

4/5

arcade| woosanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz