Wooyoung szedł wolno chodnikiem i drżącymi palcami wstukiwał numer swojej siostry. Dochodziła dwudziesta pierwsza, a on dopiero wracał do domu w samej cienkiej koszulce.Właściwie, nie zabardzo wiedział gdzie był. Mimo że przyjaciele proponowali mu odprowadzenie do domu, a nawet podwózkę, on odmówił i stwierdził, że się przejdzie.
Jego "przejście się" do domu wyszło jednak tak, że gdy spod szkoły znikęli ludzie on stał oparty o barierkę i płakał, mamrocząc sam do siebie, potem wszedł do sklepu po wodę, pojechał nad rzekę Han, tam płakał rzucając kamyczki do wody, a teraz dopiero kierował się do domu.
– Halo? – usłyszał radosny głos w słuchawce.
– Noona...
– Płaczesz?
Mimo że bardzo się powstrzymywał, właśnie po tym pytaniu rozpłakał się jeszcze bardziej i cieszył się, że nikogo nie ma dookoła.
– Co się stało Wooyoung?
– Ja i San chyba zerwaliśmy.
– Jak to chyba zerwaliście?
– To nie było tak wprost... – pociągnął nosem.
– Gdzie jesteś? – zapytała zmartwiona.
– Idę właśnie do domu. Dojechałaś już do siebie?
– Tak, tak, ale nie rozmawiamy teraz o mnie. Pokłóciliście się?
– Tak, można tak powiedzieć...
– O co?
Wooyoung kopnął kamyczek, który pojawił się przed jego stopami i zaczął się zastanawiać. Nie chciał mówić Soodam wszystkiego, bo ta za bardzo by się zdenerwowała i przejęła.
– O jakieś bzdety.
– Mhm, i dlatego tak płaczesz? Nie okłamuj mnie Woo.
Jedyne co Soodam otrzymała w odpowiedzi to cisza, co uznała za wystarczającą. Znaczyło to, że sprawa była na tyle poważna, że chłopak nie umiał lub nie chciał jej tego przekazać.
– Dobra, nie musisz mi mówić jeśli nie chcesz. Chcesz żebym coś zrobiła?
– Znasz lekarstwo na złamane serce?
– Wooyoung... – westchnęła głośno – Nie na wszystko mamy lekarstwo. Może jest coś co poprawi ci humor?
– Lody malinowe?
– Lody też mogą być, skoro masz czuć się po nich lepiej. Teraz przyśpiesz i zmykaj do domu, bo się rozchorujesz – zarządziła.
– Już, już, jestem niedaleko. Dzięki noona.
Po tych słowach kliknął na czerwoną ikonę i wsunął telefon do kieszeni. Widział już z oddali swój dom, który był zawsze ładnie oświetlony. Chyba nigdy nie cieszył się tak z powrotu do niego. Przystanął przed bramą i pomyślał o jego pierwszym pocałunku z Sanem, który miał miejsce właśnie tutaj.
Jego wargi spotkały się z tymi Sana. Smakowały trochę jabłkami, zupełnie jak gumy, które żuli przez drogę.
Chłopak zacisnął mocno wargi i odwrócił się w stronę domu. Cicho otworzył drzwi, odstawił swoje buty i w końcu poczuł ciepło na swoich odkrytych ramionach.
– Wooyoung, gdzieś ty był? – nagle przed nim pojawił się jego tata z ramionami założonymi na piersi – Czemu jesteś taki zmarnowany?
– Zmarzłem trochę – skłamał.
– Dobrze że jesteś, Felix już przyszedł i na ciebie czeka. Mówił, że umówiliście się na noc – uśmiechnął się.
– Felix?
– Tak, mam nadzieję, że nie pomyliłem imion – machnął dłonią.
– A, tak, jasne. Felix miał przyjść... – pokiwał głową, mimo że w ogóle nie wiedział o żadnym umawianiu się.
Zajrzał do salonu, gdzie jasnowłosy chłopak siedział z wielką reklamówką, plecakiem i wpatrywał się w mecz koszykówki w telewizji. Odchrzaknął głośno, a tamten aż podskoczył w siedzieniu.
– Young, jesteś! – podniósł się.
– Nocowanie? – skrzywił się.
Lee westchnął pod nosem i po prostu podszedł do niego i mocno obijął.
– Wiem, że tylko zgrywasz twardego, dlatego do ciebie przyszedłem. Będziemy mogli coś razem porobić – uśmiechnął się wesoło – Wziąłem już moje rzeczy, więc nie nie wygonisz. Mam też jedzenie – złapał za reklamówkę.
– Wziąłeś lody malinowe... – zauważył, przez co przypomniała mu się rozmowa z siostrą.
– Oczywiście, że wziąłem.
– Chodźmy do mnie.
Po rozłożeniu się na dwuosobowym łóżku zapadła chwilowa cisza, która została zastąpiona chlipaniem.
– Woo?
– Nic nie mów.
Felix oparł swoją głowę o ramię przyjaciela i objął mocno ramieniem. Wiedział, że jego gadanie nic nie pomoże, a gdy ten się wypłacze może będzie spokojniejszy.
– D-dlaczego? – zaniósł się płaczem – Aż tak mnie nie lubił? Do tego tak dużo osób wiedziało...
– Okrzyczałem już Chrisa. Mam nadzieję, że przemówi mu do rozsądku.
– Włączymy jakiś film lub dramę? – zapytał cicho po chwili.
– Co proponujesz? – pokiwał głową Lee.
– Page Turner?
– O nie. Oglądasz to poraz tysięczny i będziesz ryczał jeszcze bardziej. Nie będzie więcej płakania pod patrolem Lee Felixa.
====
woah kochani, nie spodziewałam się takiego odzewu pod ostatnim rozdziałem; wasze komentarze poprawiają mi humor o 100% 💚
CZYTASZ
arcade| woosan
Fanfictionzakończone ✓ Wooyoung to chłopak grający w siatkówkę, który nigdy nie zagada do Sana, bo mimo, że chłopak mu się podoba to gra w piłkę nożną. A kapitanowie rywalizujących drużyn przecież nie będą trzymać się za ręcę i chodzić na randki. Chyba, że kt...