Następnego dnia nie działo się nic ciekawego. Pan zajmował się swoimi sprawami w biurze, a ja do niego w pewnym momencie dołączyłem.
Dostałem od niego książkę i usiadłem sobie na fotelu, starając się nie przeszkadzać. Pan co jakiś czas zerkał na mnie, uśmiechając się pod nosem.
W porze poobiedniej wstał ze swojego miejsca i zaczął wszystko chować.
- Choć mały zaprowadzę cię gdzieś.
Grzecznie odłożyłem książkę i poszedłem za nim. W jego pokoju podał mi jakieś dresy i koszulkę na ramiączka a sam przebrał się tylko w dresy, a klatkę zostawił odsłoniętą.
Złapał mnie pod kolanami i przerzucił mnie sobie przez bark.
Przeszliśmy tak parę korytarzy, aż nie wszedł do jakiegoś pomieszczenia.
Odstawił mnie na ziemię, a kiedy się odwróciłem, ujrzałem w pełni wyposażoną sale do ćwiczeń.
Odwróciłem się z powrotem, ale on już podszedł do jakiegoś urządzenia.
- Chodź- poklepał siedzisko w jakimś sprzęcie, zachęcając mnie bym na nim usiadł.
Grzecznie zająłem miejsce, a on kazał złapać mi za jakiś drążek i go do siebie przyciągnąć.
Starałem się z całych sił, ale nie mogłem całkowicie przyciągnąć nawet jednego ciężarka.
Odpuściłem i zacząłem ciężko dyszeć. Czekałem na obelgę, że jestem do niczego lub czegoś w tym stylu, jednak nic takiego nie nadeszło.
- No trudno, choć wybiorę ci coś innego - powiedział, odkładając drążek na miejsce.
Pokazał mi parę łatwych ćwiczeń, które miałem wykonać. Podczas przysiadów czułem jak patrzy na mój tyłek, ale szybko o tym zapomniałem, gdy pokazał mi następne ćwiczenie.
Pan podszedł do urządzenia, na którym się leży i jednocześnie podnosi się sztangę.
- Stań za mną, będziesz mnie asekurował - powiedział i ułożył się dobrze pod sztangą.
- Panie, to..to nie jest za dobry pomysł - asekurant powinien sam móc unieść taką sztangę, a przecież ja nawet samego gryfu nie uniosę.
Gdyby to był okropny pan to bym się aż tak nie przejmował, ale ja go naprawdę polubiłem i nie chcę mu zrobić krzywdy.
- Spokojnie, damy radę.
Podsunął się jeszcze bliżej i podniósł sztangę, zaczynając serie. Przy każdym opuszczeniu sztangi wstrzymywałem oddech, bojąc się, że będę musiał interweniować.
Na szczęście nie było takiego momentu i pan cały i zdrowy odłożył sztangę na swoje miejsce.
- Na dzisiaj chyba skończymy - pociągnął mnie do wyjścia.
CZYTASZ
Jestem Twój//Yaoi
Novela JuvenilO chłopaku szkolonym od dzieciństwa na niewolnika, który przy boku swojego Pana mógł w końcu posmakować normalnego życia.