Hermiona Granger siedziała w swoim pokoju i pakowała rzeczy do kufra. Jutro rano jedzie do Hogwartu na swój ostatni rok w tej szkole.
- Hermiono! – zawołała matka Granger – Jean.
- Już idę, mamo. –odkrzyknęła brunetka i zeszła na dół do swojej rodzicielki. – O co chodzi?
- Jest kolacja, księżniczko. – odparł ojciec, zasiadając do stołu. – Jesteś już spakowana?
- Prawie. – powiedziała z uśmiechem. – Będę za wami tęskniła.
- My za tobą też, skarbie. – odpowiedziała Jean. – Myślisz, że ten rok obejdzie się bez żadnych problemów?
- Tak, na pewno. Harry przecież pokonał Voldemorta. Teraz będzie spokojnie i wszystko się ułoży.
- Mam taką nadzieję. – powiedział pan Granger.
30 minut później Hermiona znów była w swoim pokoju, położyła się na łóżku i czekała, aż jej rodzice pójdą spać, ona sama chciała spędzić tą ostatnią noc tutaj, świetnie się bawiąc.
Hermiona bardzo się zmieniła przez te wakacje. Zmienił się jej wygląd, sposób ubierania ale również zachowanie.
Gdy światło w pokoju jej rodziców zgasło, co oznaczało, że poszli spać, Hermiona wymknęła się ze swojego pokoju i po cichu zeszła na dół. Złapała swoją kurtkę i założyła buty, po czym wyszła z domu. Kiedy tylko znalazła się na dworze rozejrzała się. Nikogo nie było – to dobrze. Zamknęła oczy i teleportowała się. Wylądowała przed klubem dla czarodziejów, uśmiechnęła się szeroko, gdy tylko zobaczyła ochroniarza, ten zaś od razu ją rozpoznał.
- Hermiono! Już myślałem, że cię tutaj nie zobaczę przed rozpoczęciem roku szkolnego.
- No co ty, Steve! Ja miałabym nie przyjść? – zaśmiała się, mężczyzna wpuścił ją do środka bez kolejki, co wywołało oburzone krzyki ze strony innych.
- Greg o ciebie ostatnio pytał. – powiedział ochroniarz.
- Jest dzisiaj?
- Tak, tam gdzie zawsze.
W odpowiedzi Hermiona uśmiechnęła się tylko i weszła do klubu. Od razu skierowała się na drugie piętro, gdzie zazwyczaj siedzieli „ci lepsi'' – jak się określali. Weszła do okrągłego pomieszczenia, w którym stały cztery ogromne kanapy, a po prawej stronie był bar. Granger ruszyła właśnie do baru, przy którym zauważyła kilka znajomych osób.
- Cześć chłopaki! – powiedziała, podchodząc do pięciu przystojnych czarodziejów.
- Hermiona! – zawołał jeden, chwiejąc się podszedł do niej i złożył na jej policzku soczystego całusa.
- Miło cię widzieć, Adrianie. – wymamrotała.
- Napijesz się czegoś, Miona? – zapytał inny chłopak.
- Nie dzisiaj, Josh.
- Uuhuhu... Czyżby nasz dziewczynka planowała coś lepszego od alkoholu dzisiejszej nocy?
- Żebyś wiedział.
- Będziesz dzisiaj jeździć? – kiwnęła głową w potwierdzeniu, uśmiechając się.
- Dobra, chłopaki, idę. Muszę w tym tłumie znaleźć Grega.
- Jest na kanapach.
- Dzięki. – odparła i już odchodziła, kiedy Josh zawołał.
- Daj czadu, maleńka! Stawiam na ciebie! – odwróciła się i przesłała mu buziaka. Chwilę później stała już przy kanapach.
-Greg! – wrzasnęła, patrząc na mężczyznę wręcz przyssanego do jakiejś blondyny. Facet, oderwał się od ust blond laluni i spojrzał na Hermionę.
- Granger! – powiedział i wstał. – Potrzebujesz czegoś?
- Steve mówił, że pytałeś o mnie ostatnio.
- Achh... tak, ale to już nie ważne.
- Będę dzisiaj jeździć...
- ... i potrzebujesz mojego skarbeńka. – dokończył Greg.
- Dokładnie.
- Wiesz, gdzie szukać. – odparł, rzucając jej kluczyki. Ona zaś podeszła tylko i cmoknęła go w policzek, po czym z szerokim uśmiechem na ustach, oddaliła się.
***
- Serio stary, zobaczysz, tu jest zarąbiście! – powiedział Draco Malfoy do swojego przyjaciela – Blaise'a Zabiniego, kiedy wreszcie weszli do klubu, wcześniej czekając w kolejce dwie godziny.
- Okej... Gdzie idziemy?
- Na tyły. Tam są wyścigi.
- Ok. – odparł Zabini, podążając za kumplem.
- Dzisiaj są finałowe rozgrywki.
- No i?
- No i w finale zawsze są najlepsi, Blaise.
- Lepiej się pośpieszmy, żeby zająć dobre miejsca.
- Masz rację. Chodź. – i szybkim krokiem udali się na trybuny.
Zajęli sobie dość dobre miejsca i czekali, aż wszystko się zacznie.
CZYTASZ
Miłość, jakiej nikt nie znał.
FanfictionTa historia jest o totalnie odmienionej Hermionie Granger i o Draconie Malfoyu. Łączy ich tutaj potężne uczucie. Niesamowita miłość, która jest w stanie przetrwać wszystko.