Cała dziewiątka spędziła miły czas na błoniach, w końcu nadeszła pora na obiad. Wszyscy z uśmiechami na ustach poszli do WS. Wchodząc tam razem, wywołali ogromny szok. Uczniowie z niedowierzaniem patrzyli jak piątka Ślizgonów i czwórka Gryfonów, stoją roześmiani w drzwiach i żegnają się. Harry, Ron i Ginny ruszyli do swojego stołu, zaś Astoria, Pansy, Blaise, Teodor do swojego, jedynie przy drzwiach zostali Hermiona i Draco.
- Zjesz z nami? – zapytał blondyn.
- Nie tym razem. Dzisiaj usiądę z Gryfonami. Dawno mnie tam nie było. – odparła z uśmiechem.
- Cieszę się, że pogodziłaś się z przyjaciółmi. – powiedział cicho.
- Ja też się cieszę i pamiętaj, Draco, nigdy was nie zostawię. – wyszeptała. – A teraz chyba powinniśmy się pokłócić. – dodała, lekko kiwając głową na uczniów i nauczycieli, którzy im się przyglądali.
- Chyba masz rację.
- Ty tępy arystokrato!! – wrzasnęła Granger.
- Przynajmniej jestem arystokratą. – wykrzyknął chłopak, wypinając dumnie pierś. – Odejdź stąd, szlamo, psujesz mój dobry nastrój.
- Nienawidzę cię, Malfoy.
- Ja ciebie też. – warknął i z kpiącym uśmiechem odszedł do swojego stołu. Granger również zajęła swoje miejsce.
- Czy wy naprawdę musicie się wiecznie kłócić?- zapytał Ron, nakładając sobie na talerz kawałek kurczaka.
- Cóż to byłoby za życie, gdyby nie kłótnie z Malfoyem. – odparła Granger, na pozór jeszcze wściekła.
- Gdzie spędzasz święta, Hermiono? – zapytała Ginny, chcąc zmienić temat.
- U rodziców.
- Nie przyjedziesz do nas?
- Może pod koniec przerwy świątecznej, ale nie wiem jeszcze.
- No dobrze.
- Ej, Hermi, myślisz, że moglibyśmy usiąść jutro w przedziale ze Ślizgonami? – zapytał Wybraniec.
Ron, Ginny i Miona spojrzeli na niego zdumieni, po czym razem zapytali.
- Kim jesteś i co zrobiłeś z Harrym Potterem? – następnie wybuchli śmiechem. Połowa osób w WS patrzyła na nich jak na wariatów. Ale w końcu tylko wariaci są czegoś warci.
- Wiesz Harry, myślę, że to dobry pomysł. Ale teraz muszę już iść. Jeszcze nie jestem spakowana! – zawołała Granger.
- Ja też. – mruknął Ronald.
- To, co ty tu jeszcze robisz?? Idź się pakować, bo jutro nie zdążysz !!
- Okej, okej.. spokojnie, Miona.
Gryfonka pokręciła głową w roztargnieniu, po czym wyszła z Sali.
Pakowała się już od godziny, przeglądając szafę, trafiła na swój puchar, który wygrała w wyścigach. Uśmiechnęła się lekko na to wspomnienie. W pewnej chwili ktoś zapukał do drzwi, Granger odłożyła nagrodę i otworzyła je. Do jej dormitorium wepchnął się Draco. Zatrzasnął drzwi, po czym przypierając ją do ściany namiętnie pocałował.
- Miałeś przyjść wieczorem. – wyszeptała, kiedy się od siebie oderwali.
- Nie wytrzymałbym do wieczora. – odparł, ponownie ją całując. Hermiona przerwała pocałunek.
- Może usiądziemy?
- Nie będziemy się całować? – zapytał z mieszanką rozbawienia i zawodu.
- Może później. – odpowiedziała tajemniczo. Draco rozłożył się na jej łóżku, a ona sama wróciła do pakowania swoich rzeczy.
- Harry zaproponował, abyśmy jechali jutro w pociągu wszyscy razem.
- Potter to powiedział?
- Tak.
- No, no. Chyba nas polubił.
- Też mi się tak wydaje. Choć pewnie się do tego nie przyzna.
Draco zaśmiał się.
- Wracasz na święta do domu? – zapytał, po kilku minutach ciszy.
- Tak.
- Myślisz, że mógłbym cię czasem odwiedzić? – Hermiona, która właśnie upychała książki do kufra, zamarła.
- Mówisz poważnie?
- Nooo… tak. Znaczy, jeśli nie chcesz to oczywiście….
- Oczywiście, że chcę. Zaraz zapiszę ci mój adres. – chwyciła pergamin, pióro i napisała ulicę oraz numer domu. – Będę na ciebie czekać. – powiedziała, podając mu kartkę. Uśmiechnął się w odpowiedzi, po czym przyciągnął ją do siebie i pocałował. W chwili kiedy Draco wsuwał swoje dłonie pod bluzkę Granger, ktoś zapukał do drzwi.
- Cholera. – zaklął Malfoy.
- Idź do łazienki. – poleciła Hermiona i poszła otworzyć drzwi.
- Cześć. – powiedziały Astoria i Pansy.
- Hej. Stało się coś?
- Nie wiesz może, gdzie jest Smok? – zapytała Greengrass.
- Szukałyśmy go chyba wszędzie, ale nigdzie go nie ma.
- Malfoy? A skąd mam wiedzieć, gdzie on się włóczy?
- Noo… pomyślałyśmy, że skoro nigdzie go nie ma to… to… - wyjąkała Parkinson, po czym szybko zakończyła. - … to może jest u ciebie.
- A co on miałby tu robić?
- Eee… no nie wiem…
- Dobra, nie ważne. Nie ma go tu i nie wiem, gdzie jest. A teraz wybaczcie, ale muszę dokończyć pakowanie się.
- Jasne, jasne. – Astoria.
- Już znikamy. – Pansy.
- Do zobaczenia na kolacji. – odparła Hermiona i zamknęła drzwi. Następnie weszła do łazienki, gdzie w lustrze przeglądał się Draco. Dziewczyna parsknęła śmiechem.
- No co? – zapytał blondyn.
- Nic. Po prostu zadziwia mnie fakt, że aż tak bardzo kochasz samego siebie. – odparła, śmiejąc się.
- Na pewno nie bardziej niż ciebie. – wyszeptał poważnie.
- Draco…
- Ćśś… Zakochałem się w tobie na naszym szóstym roku. Potem była wojna. Tak bardzo się o ciebie bałem. Wiedziałem tylko, że zniknęłaś gdzieś z Potterem i Weasleyem. I później, jak Voldemort zaatakował Hogwart…. Szukałem cię. Nie wiem, co bym zrobił, gdybyś nie przeżyła. – szeptał, patrząc jej prosto w oczy. Granger w niebieskich tęczówkach dostrzegła łzy.
- Draco… - powiedziała tylko, po czym od razu mocno go przytuliła.
- Nie opuszczaj mnie.
- Nigdy. – odparła, łącząc ich usta w namiętnym pocałunku.
CZYTASZ
Miłość, jakiej nikt nie znał.
FanfictionTa historia jest o totalnie odmienionej Hermionie Granger i o Draconie Malfoyu. Łączy ich tutaj potężne uczucie. Niesamowita miłość, która jest w stanie przetrwać wszystko.