Mijały tygodnie, aż w końcu nadszedł grudzień. Hermiona siedziała przy stole Gryfonów i jadła kolację. W pewnej chwili Dumbledore wstał ze swojego miejsca i przemówił.
- Moi drodzy! Jako, że zbliżają się święta, pragnę zorganizować Bal Bożonarodzeniowy. Odbędzie się on dzień przed waszym wyjazdem na przerwę świąteczną do waszych domów. Natomiast na jutro zaplanowałem wyjście do Hogsmeade. – wybuchły oklaski. Każdy cieszył się na wieść o balu. Każdy poza Hermioną. Po zakończonej przemowie dyrektora, wstała od stołu i wyszła ze smutną miną. Inni patrzyli na nią zdziwieni. Zastanawiali się, dlaczego ona się nie cieszy? Draco kiedy tylko zobaczył, że Granger opuszcza Wielką Salę, przerwał swojemu przyjacielowi w połowie zdania.
- Sorry, stary. Muszę iść. Coś mi się przypomniało. – i wyszedł, nie zwracając uwagi na zdumionego Blaise’a.
Hermiona była już prawie przy drzwiach do swojego dormitorium, gdy dogonił ją zdyszany Malfoy.
- Biegłeś za mną?
- Tak.
- Coś się stało?
- Ty mi to powiedz.
- O co ci chodzi?
- Może wejdźmy do środka. – odparł, wskazując na drzwi jej pokoju. Weszli do dormitorium dziewczyny.
- Dlaczego jesteś smutna? Przez Pottera i Weasleya?
- Nie, to nie ich wina.
- Więc, co się stało?
- Po prostu…. Ten bal…. Oni wszyscy będą się świetnie bawić….
- Nie chcesz tam iść?
- Chcę, oczywiście, że chcę. Pytanie tylko, czy znajdzie się ktoś, kto będzie chciał iść ze mną. – odpowiedziała cicho. Przez chwilę stali, patrząc na siebie i nic nie mówiąc. Wreszcie tę ciszę, przerwał Draco.
- Taki ktoś stoi właśnie przed tobą.
- Draco..
- Ćśś… - wyszeptał – Hermiono Granger, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zechcesz iść ze mną na tegoroczny Bal Bożonarodzeniowy?
- Draco…
- Po prostu odpowiedz. – szepnął.
- Z przyjemnością tam z tobą pójdę.
- I tak nie miałaś innego wyboru. – parsknął Malfoy. – Gdybyś się nie zgodziła, zaciągnąłbym cię tam siłą. – dodał, powodując tym samym ogólne rozbawienie.
Rozmawiali jeszcze chwilę, a później Draco wrócił do swojego pokoju.
Kilka minut później.
Malfoy wszedł do dormitorium, które dzielił z Blaisem i nie rozglądając się na boki, podszedł do łóżka, po czym rzucił się na nie.
- Stary, dobrze się czujesz? – dobiegł go głos Zabiniego.
- Cudownie.
- Możesz mi powiedzieć, co było tak ważne, że wyszedł w połowie mojej opowieści o moich podbojach miłosnych??
- Diable…. Po prostu musiałem coś załatwić.
- Ostatnio dziwnie się zachowujesz. – westchnął ciemnoskóry chłopak. – Do tego jeszcze zacząłeś się zadawać z Granger. Muszę przyznać, że wasze koleżeństwo wszystkich zaszokowało, ale potem pomyślałem, że to pewnie jakiś zakład. Możesz mi powiedzieć o co chodzi, Smoku?
- To nie był żaden zakład. Ja i Granger pogodziliśmy się.
- Co?
- Pogodziliśmy się.
- Jak to?
- Tak to.
- Draco…. brałeś coś? – zapytał Blaise.
- Pogięło cię, Zabini?
- Zachowujesz się tak, jakbyś coś brał.
- Nic nie brałem. Po prostu ….. cieszę się z życia.
- Na pewno coś brałeś. – stwierdził po chwili Diabeł.
Draco podniósł się z westchnieniem z łóżka i spojrzał w oczy przyjaciela.
- Zabini… - zaczął, lecz chłopak mu przerwał.
- O Merlinie!! Ja znam ten wzrok. Nigdy wcześniej go u ciebie nie widziałem, ale wiem, co on oznacza!! – zawołał Blaise.
- Diable… - zaczął ponownie Malfoy.
- DRAKUŚ SIĘ ZAKOCHAŁ!!!! – wrzasnął uradowany Zabini.
- Coo? Ja się wcale nie zako…..
- Oj no nie kłam już. Zakochałeś się. Widzę to w twoich oczach, przyjacielu.
- Zamknij się, Blaise.
- Nie denerwuj się, Smoku. Lepiej powiedz mi, kto jest tą szczęściarą.
- Nie zakochałem się. – warknął blondyn, spoglądając na przyjaciela spode łba.
- Gdyby to była Ślizgonka to byś mi powiedział. – wymamrotał Zabini. – Więc to jakaś laska z innego domu.
- Blaise… - zaczął ostrzegawczo Malfoy.
- Krukonka?
- Zabini!
- Puchonka? – zapytał piszczącym głosem ciemnoskóry chłopak.
- Zaraz cię zamorduję. – mruknął Draco.
- Gryfonka??? – zapytał Blaise, tonem pełnym niedowierzania. – Draco Malfoy zakochał się w GRYFONCE?!??!?
Blondyn patrzył na swojego przyjaciela morderczym wzrokiem, ale tamten nie robił sobie nic z tego.
- Która? Albo nie mów! Sam zgadnę! Ginny Weasley? Nie? No dobra. Lefrender Brown.. czy jak ona się tam nazywa? Też nie? To może ta jej przyjaciółeczka, Parvati? Niee… no to może… - w pewnym momencie przerwał i spojrzał na Dracona zdziwionym wzrokiem. Po czym wrzasnął przerażonym tonem. – Draco, ty chyba nie chcesz mi powiedzieć, że zakochałeś się w HERMIONIE GRANGER??
Malfoy’owi zabłyszczały oczy, gdy usłyszał nazwisko dziewczyny. Jednak nic nie powiedział, po prostu ułożył się na łóżku, ignorując swojego przyjaciela, który siedział na fotelu i wyglądał jakby naśladował rybę.
CZYTASZ
Miłość, jakiej nikt nie znał.
FanfictionTa historia jest o totalnie odmienionej Hermionie Granger i o Draconie Malfoyu. Łączy ich tutaj potężne uczucie. Niesamowita miłość, która jest w stanie przetrwać wszystko.