Następnego dnia Hermiona nie pojawiła się na śniadaniu, ponieważ po prostu na nie zaspała. W związku z czym teraz głodna biegła na swoją pierwszą lekcję – OPCM. Dzisiaj mieli dwie godziny tych zajęć i profesor Malfoy już wcześniej zapowiedział, że na tych lekcjach będzie powtórka praktyczna materiału. Wbiegła do klasy, przeprosiła za spóźnienie i usiadła sama, w pustej ławce najbliżej biurka.
- Dobrze, skoro są już wszyscy, to może zaczniemy. – odezwał się Lucjusz, zapisując w dzienniku spóźnienie Hermiony. – Rozstawcie ławki, tak żeby było dużo wolnego miejsca.
Kiedy uczniowie już to zrobili, Malfoy znów przemówił.
- Zaczniemy od czegoś prostego. Dobiorę was w pary i każda para będzie musiała przedstawić krótki pojedynek, używając w nich tylko tych zaklęć, których nauczyła się przez siedem lat w tej szkole. – Lucjusz uśmiechnął się i zaczął dobierać uczniów, tak że jeden był z jednego domu, a drugi z drugiego. - … no dobrze… Potter z Zabinim. Tak, dalej… Weasley i Parkinson… mhm…. Longbottom z Nottem… taak…i panna Granger będzie z Draconem. – zakończył. - Cudownie. Która para chce być jako pierwsza? – zapytał, jednak nikt się nie zgłosił. – Nie bójcie się. Naprawdę nikt nie chce? No dobrze, w takim bądź razie, Granger, Draco, zapraszam na środek.
- Wiedziałam. – szepnęła Hermiona, wychodząc na środek klasy. Naprzeciwko niej z ironicznym uśmiechem na ustach stanął Malfoy. Ukłonili się i zaczął się piękny pojedynek.
- Drętwota!
- Expelliarmus! – Hermiona i Draco krzyknęli w tym samym czasie.
- Protego! Confundo!
- Confringo! – Malfoy zrobił unik.
- Densaugeo!
- PROTEGO!! Expulso! – ryknęła Hermiona. Draco rzucił się na podłogę i krzyknął.
- Furnunculus!
Gryfonka się schyliła. .
- Immobilus! – Draco dostał zaklęciem, jednak skierował różdżkę na siebie i szepnął.
- Finite. – następnie celując w Granger wrzasnął. – Lacarnum Inflamare!
- Obscuro! – ryknęła Hermiona i już po chwili oczy Dracona były zasłonięte. – I jak, Draco? Poddajesz się? – zapytała słodko.
- Nigdy. Petrificus Totalus!
- PROTEGO!! Reducto! – klątwa minęła chłopaka zaledwie o cal.
- Rictumsempra! – krzyknął Draco, celując różdżką tam gdzie wydawało mu się, że stoi dziewczyna. I prawie trafił.
- Tarantallegra!
- Protego Maxima! Serpensortia! – wrzasnął Ślizgon i tuż przed Hermioną padł wąż. Oczy dziewczyny rozszerzyły się w lekkim strachu.
- Stać spokojnie! Zaraz go usunę! – powiedział Lucjusz Malfoy, wychodząc na środek. Jednak zamarł w pół kroku, kiedy zobaczył, co robi Hermiona. A mianowicie rozmawiała ona z owym wężem.
- Odejdź. – wysyczała. Wąż patrzył na nią swoimi oczami, aż w końcu jakby skinął głową i odpełzł od niej. W tym momencie Lucjusz powiedział.
- Vipera Evanesca!
Nim profesor zdążył odejść na bok klasy, Hermiona i Draco, który w jakiś sposób zdjął sobie z oczu przepaskę, znów zaczęli walczyć.
CZYTASZ
Miłość, jakiej nikt nie znał.
FanfictionTa historia jest o totalnie odmienionej Hermionie Granger i o Draconie Malfoyu. Łączy ich tutaj potężne uczucie. Niesamowita miłość, która jest w stanie przetrwać wszystko.