Kiedy Hermiona była już naszykowana i czekała tylko na chłopaków, przez jej okno wleciała sowa z dużą paczką. Dziewczyna wzięła owe pudełko i rozpakowała je. To, co tam ujrzała nie dało się określić innym mianem niż CUDO. Był również liścik.
Kochana Hermiono!
Ja i twój ojciec dowiedzieliśmy się, że w Hogwarcie odbędzie się bal na Boże Narodzenie. W związku z tym, pomyśleliśmy, że ta sukienka może ci się przydać. Napisz nam, czy Ci się podoba i czy wszystko u Ciebie w porządku.
Kochamy Cię
Rodzice ;*
Hermiona siedziała na łóżku wpatrując się w suknie. Czy mi się podoba?? – pomyślała. – Jest obłędna!! W tej samej chwili ktoś zapukał do drzwi, Granger szybko zapakowała suknie do paczki, którą włożyła do szafy. List zaś wrzuciła do szuflady jej biurka i otworzyła drzwi.
- Cześć Miona! – krzyknął Zabini, wpychając się do pokoju i rozkładając na jej łóżku.
- Hej. – powiedział Draco, stając obok niej. – Ślicznie wyglądasz.
- Dzięki. – szepnęła, rumieniąc się.
- No nie stójcie tak! – zawołał ciemnoskóry chłopak. – Siadajcie i pijemy!
Draco pokręcił głową, patrząc z politowaniem na przyjaciela.
- Nie patrz tak na mnie, Smoku. Wiem, że chciałbyś poromansować z tą ładną Gryfoneczką… - powiedział, patrząc znacząco na Granger. - …. ale w tej chwili ważniejsza jest Ognista Whiskey!!
Hermiona roześmiała się i już po chwili wszyscy siedzieli i pili owy alkohol. Każdy był w świetnym humorze i żadne z nich nie przejmowało się tym, że jutro są lekcje, a oni zapewne będą na kacu.
Granger otworzyła oczy i prawie od razu je zamknęła. Bolała ją głowa i do tego w pomieszczeniu było bardzo jasno. Za jasno jak dla niej. Jeszcze raz powoli otworzyła oczy, chcąc je przyzwyczaić do światła i od razu zorientowała się, że nie śpi w swoim łóżku. Podniosła się do pozycji siedzącej i się rozejrzała. Była na podłodze, obok niej leżał Malfoy, natomiast w jej łóżku w samych majtkach spał sobie Zabini. Dopiero po chwili dziewczyna przypomniała sobie wczorajszy wieczór, a przynajmniej jego część. Bo trzeciej butelce Ognistej już nic nie pamiętała. Przerzuciła wzrok na zegar, stojący na szafce i wrzasnęła z przerażenia.
- Ciszej. Głowa mi pęka. – powiedział Draco, siadając na podłodze. – O ja pierdziele.. ale mnie bolą plecy.
- Malfoy!! Przestań marudzić za 10 minut zaczyna się Obrona Przed Czarną Magią!
- Ciszej, Granger. – wymamrotał Zabini, który przecierając oczy, siedział na łóżku.
- Zbierajcie się! No już! – krzyknęła dziewczyna, czego od razu pożałowała, głowa zaczęła ją jeszcze bardziej boleć.
Blaise wyczołgał się z łóżka i poszedł do łazienki, Hermiona podbiegła do szafy i zaczęła gorączkowo szukać jakichś ubrań na dziś, natomiast Malfoy cały czas siedział w tym samym miejscu.
Kiedy drzwi do łazienki się otworzyły i stanął w nich ciemnoskóry chłopak, Gryfonka na nic nie zważając przepchnęła się obok niego i zatrzasnęła drzwi za sobą.
- Stary, czy ty też nic nie pamiętasz? – zapytał Draco.
- Pamiętam moment kiedy otwierałem trzecią butelkę Whiskey, później to już nic.
- Dlaczego jesteś w samych bokserkach?
- Nie mam pojęcia, Smoku. – westchnął Blaise i za pomocą różdżki, przywołał do siebie ze swojego dormitorium jakieś ubrania.
- Diable, przywołaj też moje.
- A sam nie możesz?
- Nie wiem gdzie jest moja różdżka. – Zabini przewrócił oczami i znów machnął różdżką, po chwili pojawiły się ciuchy Dracona. Chłopaki zdążyli się przebrać, kiedy z łazienki wyszła Hermiona.
- Jestem gotowa.
- No to chodźmy. Zajęcia trwają już od 5 minut. – powiedział Draco i otworzył drzwi, za którymi, na podłodze leżała jego różdżka.
Biegli korytarzami do sali OPCM, a Hermiona krzyknęła.
- Twój ojciec mnie zabije, Malfoy!
- A to niby dlaczego?
- Za to cholerne spóźnienie.
- Ale my też się spóźnimy.
- Tak, ale to na mnie się uwziął. – warknęła dziewczyna, kiedy byli już przed klasą. Odetchnęła głęboko i nacisnęła klamkę, pchając drzwi. Weszła do środka, a zaraz za nią Blaise i Draco.
- Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie. – powiedziała Gryfonka.
- Witam. Czy może mi pani powiedzieć, dlaczego postanowiła nas pani zaszczycić swoją obecnością dopiero TERAZ? – zapytał Lucjusz Malfoy.
- To nie jej wina, że się spóźniła. – odezwał się Draco, a wszyscy spojrzeli na niego totalnie zdumieni. – To ja jestem winny.
- I ja. – dodał Zabini. – Zatrzymaliśmy ją, żeby pogadać i przez to się spóźniliśmy. – skłamał.
- Dobrze. – westchnął Lucjusz. – Zajmijcie wolne miejsca.
I po tych słowach zaczęła się prawie normalna lekcja.
Dlaczego prawie?
Dlatego, że Hermiona usypiała na ławce, Zabini siedział z zamkniętymi oczami, a Draco niemal spadł z krzesła, próbując wygodnie się ułożyć. Przez co każde z nich straciło po 20 punktów od swojego domu.
Kiedy tylko lekcja się skończyła, Hermiona, Blaise i Draco szybko wyszli z sali. Szli korytarzami, zmierzając na Historię Magii, a wszyscy inni pokazywali ich palcami. Oczywiście chodziło o owe spóźnienie na lekcje, trochę niechlujny strój całej trójki oraz o ich dziwne zmęczenie. Historia Magii minęła Hermionie zbyt szybko. Nie zdążyła nawet usnąć. Natomiast Blaise czuł się trochę lepiej.
- Przynajmniej on się wyspał na tej lekcji. – mruknął Draco, który szedł z Granger do WS na drugie śniadanie.
- Dobrze mu. Malfoy?
- Hmm?
- Zastanawia mnie dlaczego spaliśmy na podłodze. Razem.
- Nie pytaj mnie, Granger. Nic nie pamiętam.
Gryfonka zaśmiała się.
- Więcej z wami nie piję.
- Teraz tak mówisz. Jeszcze będziesz nas błagać, żebyśmy spędzili z tobą noc. – powiedział Ślizgon, trochę za głośno, gdyż wszyscy, którzy byli w ich pobliżu spojrzeli na nich ze zdumieniem.
- Zamknij się, durniu. – warknęła dziewczyna.
- Sorry. – odparł i uśmiechnął się słodko.
CZYTASZ
Miłość, jakiej nikt nie znał.
FanfictionTa historia jest o totalnie odmienionej Hermionie Granger i o Draconie Malfoyu. Łączy ich tutaj potężne uczucie. Niesamowita miłość, która jest w stanie przetrwać wszystko.