Rozdział 10 cz.2

10.7K 729 37
                                    

Nacisnąłem klamke. Na krzesełkach "siedziały" trzy szkielety.

-Cześć mamo.- podszedłem do pierwszego.- Cześć tato.- podszedłem do drugiego ,a później do trzeciego. Do kogo on może należeć? ...Jeśli powiedziałeś bądź pomyślałeś Liu dopisz sobie punkt.

-Oj Liu, Liu do czego to doszło ,że widze cię w takim stanie? ...Sorki, zapomniałem, przecież to ja ci zrobiłem.- wyciągnąłem nóż z kieszeni.- Oj nożyku... ty sprawiasz ,że jestem szczęśliwy i jesteś przy mnie w każdej złej chwili. Pewna osoba też to powoduje ,ale musimy o niej zapomnieć. Prawda?- popatrzałem na nóż oczekując odpowiedzi. Jaki ja jestem głupi. Zresztą czym ja się przejmuje? Mam rodziców i brata do których moge przyjsc w każdej chwili. Oni mnie zawsze wysłuchają bo przecież... nigdzie się nie ruszą. Pochodziłem po kuchni ,a przy tym przypominałem sobie wszystkie te rodzinne, ciepłe... Nie Jeff! Ocknij się! Rzygać mi się chce od tych wspomnien. To było i nigdy nie wróci! Wbiłem nóż w stół. Czasami za nimi tęsknie ,ale to są już momenty w których myśle o samobójstwie. Rodzice muszą być ze mnie dumni! Nie moge sie poddać! Dla nich i dla Liu! Nagle usłyszałem jakiś hałas. Wziąłem mój nóż i powoli wchodziłem na góre. Dźwięki dochodziły z mojego byłego pokoju. Otworzyłem powoli skrzypiące drzwi i moim oczom ukazały się trzy znajome postacie...

--------------------------------------

Piszcie jak wam się podobał :D Osobiście to mój ulubiony rozdział. Mam jeszcze pytanko. Chcecie pare rozdziałów z perspektywy Jeffa? :D Najlepszą wene mam po 23:00 xd przepraszam ,że króciutki :c

Ciii...Idź spać...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz