Rozdział 2

17.1K 1K 38
                                    

Obudziłam się rano w swoim łóżku ,a przecież zasnęłam na kanapie w salonie. Zeszłam na dół i moja mama stała w kuchni i gotowała wode na herbate.

-Cześć.- powiedziałam do mamy. Uznałam ,że nie będę mówić o tym wczorajszym zdarzeniu. Napewno był to sen.

-Cześć, jak się spało?

-Dobrze ,a jak się bawiliście? Fajnie było?

-Tak i kiedy przyszliśmy to leżałaś na kanapie więc tata zaniósł cię na góre.

-Dzięki ,że mi o tym mówisz bo już się bałam ,że to jakieś duchy.- zaśmiałyśmy się i poszłam na górę. Była sobota więc uznałam ,że zadzwonie do mojej przyjaciółki i może gdzieś pójdziemy.

-Hej. Robisz coś dzisiaj?

-Nie, a co?

-Chciałabyś ze mną dzisiaj gdzieś iść?

-No spoko. Za godzine do ciebie przyjde.

-Ok papa.- rozłączyła się a ja poszłam się umyć i ubrać. Założyłam czarną bluzę, białe spodnie i czarne trampki. Umalowałam sie i poszłam zjeść śniadanie. Zjadłam tosty i ktoś zadzwonił do drzwi. Myślałam ,że to Rozalia wiec poszłam otworzyć. Na wycieraczce leżał list zaadresowany do mnie ,a nadawcą był...Jeff the Killer?! Otworzyłam go i była w nim mała kartka...

"Mam nadzieje ,że cię za bardzo nie wystraszyłem. Przypominam o mojej dzisiejszej wizycie..."

Kiedy to przeczytałam złapałam ręką usta i nie mogąc uwierzyć w to co się stało weszłam do domu...

------------------------------------------------------

Podobał się? Mam nadzieje ,że tak i do następnego ;3

Ciii...Idź spać...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz