Kobieta poczuła się w miarę bezpiecznie dopiero wtedy, gdy budynek Triskelionu zniknął z jej pola widzenia. Kierując się po zapełnionych ulicach, kobieta nie patrzyła nawet szczególnie na znaki drogowe. Omijała slalomem spowalniające ją pojazdy, dwa razy zdażyło jej się nawet przejechać w ostatniej chwili na czerwonym świetle. Chciała zwyczajnie uciec jak najdalej.
Rogers oczywiście dalej był za jej plecami, pewnie trzymając się jej w pasie. Oboje byli wykończeni. Ich wczorajszy wieczór był spaprany, noc nie przespana, ranek i początek południa spędzony na uciekaniu przed własną organizacją. Jenna nie zdziwiłaby się, gdyby do tego niefortunnego koła zdarzeń dołączyło coś jeszcze. Znając swój fart, była pewna, że życie szykuje dla niej coś jeszcze.
Pojazd zatrzymała dopiero po prawie godzinie jazdy. Zaparkowała pomiędzy blokami, niedaleko zamieszkania blondyna i zsiadła wraz z nim z maszyny. Mężczyzna musiał wziąć jakieś ciuchy na przebranie, jego uniform za bardzo rzucał się w oczy.
Ostrożnie rozejrzeli się wokoło, po czym niebieskooki szybko udał się do swojego budynku. Casey postanowiła poczekać przy pojeździe. Niepotrzebne im było większe zamieszanie, spowodowane pojawieniem się dwójki ludzi w nietypowych strojach.
Rogers szybko się uwinął i już przebrany w zwykłe dresy podszedł do kobiety. Poprosił o prowadzenie pojazdu, z czym kobieta zupełnie nie miała problemu i pojechali dalej.
Jak zielonowłosa szybko się zreflektowała, zmierzali do szpitala, w którym jeszcze parę godzin wcześniej wszystko zaczęło się sypać. Steve dla pewności zaparkował motor ulicę dalej, tak by nie zwracać na siebie uwagi rykiem maszyny.
Jenna w tamtym momencie niejako cieszyła się, że sam jej kombinezon jaki zdążyła założyć przed wizytą u Pierce'a, wyglądem przypominał ten dostosowany do motocykli.
— Przypomnij mi, po co my tu z powrotem jesteśmy? Bo chyba mi nie mówiłeś — zapytała niższa kobieta patrząc na swojego towarzysza. Steve założył kaptur na głowę i schował ręce do kieszeni. Ta bo wcale nie wyglądamy podejrzanie. Pomyślała kobieta.
— Zostawiłem tu coś.
— Chyba nie... — nie dokończyła przez to jakie spojrzenie posłał jej mężczyzna. Casey otworzyła usta w zdziwieniu. Czyżby Steve był aż tak nierozsądny, by zostawiać pendrive od samego Fury'ego w jakimś szpitalu pełnym ludzi? Na bogów przecież ktoś mógł go znaleźć i sobie zabrać! — Rogers zawsze myślałam, że ty należysz do tych rozsądnych, lecz teraz zaczynam w to powątpiewać...
Blondyn nie odpowiedział, a kobieta nie kontynuowała. Ufała Kapitanowi, jednak niepokój wciąż nie zniknął i wiedziała, że to się nie stanie dopóki nie zauważy małego przedmiotu z powrotem bezpiecznie w ich dłoniach. Ty się módl byś znalazł dobrą skrytkę na niego Rogers.
W szpitalu nie było już nikogo z agencji. Wszyscy uwinęli się praktycznie od razu po śmierci Fury'ego. Po tym jak zabrała go Hill, nikt nie miał powodu by zostać dłużej w tamtym budynku i sama kobieta również nie była najbardziej zadowolona z powrotu. Jednakże rozumiała, że sprawa jest dużo ważniejsza niż jej jakieś widzimisię.
Kapitan Ameryka szedł szybkim pewnym krokiem, za to Jenna postanowiła trzymać się trochę na uboczu, by większą uwagę ściągnąć na siebie. Chciała by Rogers miał pewne pole manewru. Jej ubiór dosyć skutecznie przyciągał uwagę przebywających w lecznicy pacjentów dzięki czemu Steve rzeczywiście wtapiał się w tło. Wyglądał niczym szary niewyróżniający się człowiek z nudnym życiem pełnym podatków, rachunków i pracy papierkowej.
CZYTASZ
ELECTRA┃BUCKY BARNES
Fanfiction❝Wilson przysięgam, jeżeli się nie zamkniesz zajebie ci z pioruna w ten głupi czerep.❞ A to wszystko zaczęło się od głupiego dnia, w którym kobieta miała mieć wolne.