W trakcie jej rozmowy ze Starkiem, choć sama nie była pewna czy mogła temu nadać taki przydomek, Steve razem z Wilsonem zdążyli ustawić się bliżej telewizorów podłączonych do monitoringu. Obserwowali Barnesa oraz innego mężczyznę, który zdążył wejść do niego na salę. Jenna również podeszła. Skrzyżowała ramiona na piersi i czekała na dalszy rozwój sytuacji.
— Witam pana, Panie Barnes, jestem tu by pana zbadać. Czy mogę usiąść? — zapytał mężczyzna który miał przeprowadzić badanie psychologiczne Bucky'iemu.
Casey prychnęła. Bo to wcale nie tak, że facet nie ma wyboru i musi zostać przesłuchany. Każdy stał wyprostowany w ciszy, bacznie przyglądając się sytuacji po drugiej stronie ekranu. Psycholog zdążył w tym czasie zająć miejsce przy biurku postawionym naprzeciwko klatki Jamesa, który zachował idealną ciszę. Zdecydowanie nie zapowiadało się na normalną spokojną współpracę.
— Ma Pan na imię James. — Zaczął mówić, w trakcie gdy położył na biurku usztywnianą małą podręczną walizkę. Casey przeskoczyła z nogi na nogę i automatycznie przyłożyła palec do ust skubiąc wargę.
— Pokwitowanie za sprzęt — przerwała ciszę Carter podając Samowi kartkę. Jenna spojrzała na nią, na krótką chwilę, niemal od razu wracając do nagrania z kamery.
— Kostium ptaka? — usłyszała głos Falcona i niemal zadławiła się własną śliną. — No weź. — Powiedział zrezygnowany.
— Nie ja to wymyśliłam. — Powiedziała na swoją obronę blondynka.
— Nie zamierzam cię osądzać, a zadać kilka pytań — rozbrzmiał ponownie głos lekarza. — Czy wiesz gdzie się znajdujesz James? — Bucky jednak milczał. — Nie pomogę ci jeśli będziesz milczał. — Westchnął.
— Na imię mam Bucky — postanowił w końcu się odezwać. Jego głos był z lekka zachrypnięty.
— To jest bez sensu. Przecież to nie on jest tu przestępcą. Jest ofiarą, czemu my pozwalamy aby traktowano go jak zamachowca. — Wybuchła w końcu kobieta. Już od dłuższego czasu te słowa cisnęły jej się na język. Czemu nie mogą, nie chcą, zauważyć że James jest niewinny? Jak można osądzić i skazać osobę, która nawet nie miała kontroli nad własnym ciałem? Nad własną głową do cholery?
— Mamy jego zdjęcia z dnia zamachu Jenna. — Odezwała się Sharon. Kobieta spojrzała na Carter i niemal prychnęła jej bezbarwnym śmiechem prosto w twarz. Jak cholera macie.
— Sharon proszę cię, myślałam że ty masz więcej własnego rozumu. — Jęknęła zrezygnowana. Carter na te zarzuty, jedynie podała jej jakieś rozpikselizowane zdjęcia, na których w domniemaniu znajdował się Bucky.
Jenna zmarszczyła brwi patrząc na jego twarz. Był podobny do Barnesa, to fakt. Jednak kobieta doskonale wiedziała gdzie James był, a gdzie nie. A Wiedeń nie był na planie wycieczkowym bruneta.
Zrezygnowana podała zdjęcia Steve'owi. Nie będzie się kłóciła. I tak nie przyznaliby jej racji, im wystarczyły zdjęcia, wątpliwego pochodzenia według Casey, ale wciąż. A nawet jeśli, tak czy inaczej znaleźliby powód do zamknięcia go z dala od świata.
— Po co w ogóle opublikowaliście te zdjęcia — zapytał Rogers.
— To jest jak list gończy, chodziło ot o żeby go szybko znaleźć. — Machnęła zrezygnowana kobieta.
Jenna aż za mocno skubnęła się w dolną wargę.
— Świetny sposób by zrobić sztuczny zamęt — prychnęła zdegustowana Casey opuszczając energicznie dłoń na swoje biodro.
CZYTASZ
ELECTRA┃BUCKY BARNES
Fanfiction❝Wilson przysięgam, jeżeli się nie zamkniesz zajebie ci z pioruna w ten głupi czerep.❞ A to wszystko zaczęło się od głupiego dnia, w którym kobieta miała mieć wolne.