Poranek zastał ich szybciej niżby się spodziewali. Pierwszy obudził się Barnes czując jak całe jego ciało zaczęło drętwieć od wpół leżącej pozycji. Otworzył oczy, niemal od razu je mrużąc z powodu zbyt jasnego światła słonecznego i podniósł głowę z głowy Jenny. Oboje leżeli obok siebie wtuleni, James wyciągnięty po długości kanapy narożnej, a Jenna prawie na nim, mając swoje nogi przeplecione przez te jego. Kobieta wciąż spała, swoją głowę opierając na jego ramieniu, rękoma trzymając go w pasie.
James uśmiechnął się kącikiem ust widząc wciąż śpiącą Casey obok siebie. Przez jego głowę przebiegła głupia myśl, że mógłby się tak budzić codziennie, przez co poczuł przyjemny dreszcz przechodzący przez jego plecy, prowadzący do samych lędźwi, jednak momentalnie odrzucił te głupkowate myśli. Czemu w ogóle o tym pomyślał? Westchnął i odchylił głowę do tyłu. Czuł się zażenowany swoimi myślami jak i samymi reakcjami własnego ciała na obecność Jenny, jednak musiał przyznać, że od dawna nie miał tak spokojnego snu jak tej nocy, a to jeszcze bardziej wprawiło go w zakłopotanie. Wstydził się tego.
Bał się jak ta kobieta na niego wpływała. Co z nim nieświadomie robiła. To było dla Barnes'a przytłaczające, w końcu czy po tym wszystkim co zrobił zasługiwał na całe te szczęście, które Steve wraz z Jenną mu oferowali? Nie wydawało mu się.
Jenna poruszyła się przez sen na tyle by jej koszulka podwinęła się do góry odsłaniając jej bieliznę. Mężczyzna poruszył się delikatnie. W nocy nie zwrócił na to tak uwagi, sądził że pod koszulką nosiła krótkie spodenki. Cóż, mylił się. Ścisnął usta w cienką linię i postanowił obudzić Jennę. Nie chciał wykorzystywać w ten sposób sytuacji. Spróbował się podciągnąć lekko do góry, jednak z jedną ręką oraz z kobietą na nim leżącą marnie mu to wyszło. Prychnął cichym śmiechem i pokręcił głową. Jak Casey mogła mieć tak twardy sen? Już za pierwszym razem, gdy na nim przysnęła, zastanawiał się jakim cudem była w stanie spać spokojnie na jego metalowej protezie w jadącym aucie. W trakcie podróży nie obudziła się wtedy ani razu.
— Jenna. — Mężczyzna wyszeptał tuż nad jej głową, jednak kobieta nie zareagowała, więc ponownie wymówił jej imię. Za drugim razem mruknęła coś niezrozumiale i podniosła lekko powieki.
Casey poczuła jak jej kark zaczął wołać o pomstę do nieba. Jęknęła i nieporadnie podniosła się z klatki piersiowej Jamesa. Rozmasowała bolący kark i zmarszczyła twarz w bólu.
— C-co? Gdzie my... — Sapnęła i rozejrzała się po otoczeniu. Spojrzała na Jamesa marszcząc brwi. — Ja... My tak spaliśmy? Kurczę nie przypominam sobie momentu, w którym zasnęłam. — Przetarła twarz ręką, którą do tej pory trzymała na pasie Bucky'iego. Słońce raziło ja po oczach przez co wciąż je mrużyła.
— Też nie wiem. — Odezwał się James. Widząc jej skrzywioną minę i to jak ciągle rozmasowywała swój obolały kark prychnął śmiechem. — Czyli nie tylko ja zdrętwiałem.
— Oh, to trzeba było mnie zrzucić James, kurczę piórkiem to ja też nie jestem. — Mruknęła wciąż lekko zaspanym głosem. James przewrócił rozbawiony oczami.
— Możesz mi mówić Bucky Jenna, przecież już ci mówiłem. I też nie gadaj takich głupot, wcale nie jesteś ciężka. Bardziej jesteś przylepą. — Zaśmiał się. Jenna zrobiła duże oczy.
— Osz ty, wcale nie! — prychnęła oburzona przez śmiech. — I tak wiem Buck. Po prostu lubię twoje pierwsze imię. James, ładnie brzmi. — Powiedziała lekko pod nosem, jednak ze względu na odległość dzielącą ją od Barnes'a ten wszystko idealnie usłyszał. Speszył się, i posłał jej lekki uśmiech.
CZYTASZ
ELECTRA┃BUCKY BARNES
Fanfiction❝Wilson przysięgam, jeżeli się nie zamkniesz zajebie ci z pioruna w ten głupi czerep.❞ A to wszystko zaczęło się od głupiego dnia, w którym kobieta miała mieć wolne.