Rozdział 12

847 57 0
                                    

           Jenna była padnięta, ich mała misja, której się podjęli wyciskała z niej totalnie rezerwy energii, której zdążyła trochę uzupełnić niezbyt wygodnym snem w samochodzie. Miała wszystkiego dość, choć nie mówiła tego głośno, nie chciała wyjść na tą, której wiecznie nic nie pasowało. Inną sprawą było to, że rzeczywiście najchętniej — gdyby nie tajemnicze morderstwo Fury'ego — rzuciłaby to wszystko w diabły. Cała ta sprawa śmierdziała i nie wiedziała kiedy wszystko to się skończy. O ile w ogóle miało.

Na ich szczęście końcowo udało im się znaleźć budynek, z którego nadano sygnał. Rogers na ich szczęście był byłym wojskowym — gdyby nie to — obie kobiety w życiu nie domyśliłyby się, że jeden budynek nie pasował do otoczenia reszty. Szybko dostali się do środka, co prawda Rogers zmuszony był rozwalić kolejną kłódkę swoją tarczą, jednak cel prześwięcał środkom.  

A gdy już weszli do środka doznali lekkiego szoku, bo to co zastali było raczej niespodziewane — w końcu nie codziennie znajdujesz jedną z pierwszych baz TARCZY, w której tak w zasadzie wszystko się zaczęło. 

Jenna mocno zainteresowana pochłaniała wzrokiem otoczenie, na krótką chwilę zapominając o ich głównym celu odwiedzin. Natasha ze Steve'em odeszli kawałek dalej, lecz Casey zupełnie to zignorowała. Przechadzała się pomiędzy biurkami, na których leżały jeszcze jakieś mocno przedawnione akta solidnie pokryte kurzem. Przejeżdżała opuszkami palców po blatach, nie zwracając uwagi na to, że w ten sposób brudziła sobie dłonie. Zupełnie dała się pochłonąć tej praktycznie wciąż żyjącej historii. 

Bo w istocie, nie licząc kurzu, biuro wyglądało jakby na drugi dzień miało przyjąć pracujących agentów, jak gdyby nigdy nic.

W końcu jednak wyrwała się z tego dziwnego stanu i postanowiła udać się do Rogersa i Romanoff. Ręce schowała do kieszeni bluzy i zwiesiła lekko głowę idąc bardziej na słuch niż wzrok. Słyszała ich rozmowę dosyć niedaleko od siebie.

Doszła do jednej ze ścian, na której wisiały trzy zdjęcia portretowe jakiś ludzi — dokładnie dwóch mężczyzn, z czego jednego zidentyfikowała jako młodego Starka seniora i jakąś kobietę w mundurze. Jenna nie miała pojęcia kim była, tak samo jak jeden z mężczyzn, jednak jak zakładała byli to ludzie, którzy przyczynili się — pośrednio czy nie — do założenia TARCZY.

Uśmiechnęła się lekko do zdjęć i odeszła wzdłuż ściany — dokładnie w stronę swoich towarzyszy.

— Macie coś? — zapytała opierając się ramieniem o betonową powłokę.

— Jeszcze nic. — Mruknęła ruda, przeglądając coś na półkach. Jenna pokręciła głową i dołączyła do koleżanki biorąc do rąk jakieś papiery. 

— Powietrze... — mruknął niespodziewanie Steve, zadziwiony swoim odkryciem. Obie kobiety spojrzały na mężczyznę i podeszły do niego równie zainteresowane. Rogers zmarszczył brwi, aż w końcu wpadł na pomysł rozsunięcia regałów stojących pod ścianą, w ten sposób odkrywając zasłonięte przejście do jakiejś starej windy. — Po co ukrywać przejście w tajnej bazie? — zapytał marszcząc brwi. 

Zielonowłosa kobieta potarła nos przez podniesiony w powietrze kurz i wypuściła powietrze przez nos, chcąc w ten sposób pozbyć się drażniących ją drobinek.

— Przekonajmy się. — Odparła ostatni raz pocierając nos, w duszy dziękując niebiosom o brak jakiegokolwiek uczulenia na pyłki i inne tego typu syfy. Coś czuła, że gdyby było inaczej już dawno wyciągnęłaby kopyta, cała zasmarkana.

Blondyn chwycił za rozsuwane wrota, ukazując w ten sposób wnętrze dźwigu. Weszli nie do końca ufnie do środka, Czarna Wdowa nacisnęła na panelu jeden z przycisków, a winda z ciężkim jękiem ruszyła w dół. 

ELECTRA┃BUCKY BARNESOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz