Już dawno nie czuła takiego stresu przed zbliżającą się możliwą walką. Nawet wtedy gdy miała ostatni raz tą wątpliwą przyjemność stoczyć się z brunetem idącym teraz obok niej ramię w ramię. Wiedziała, że to co nieuchronnie się zbliżało, miało w jakimś sensie zakończyć daną erę. Bo starcie, pomiędzy dwoma głównymi członkami Avengers, pomiędzy dwoma przyjaciółmi, na pewno nie miało skończyć się pokojowo.
Steve tak samo jak Stark mieli swoje własne stanowisko na temat Protokołu jak i samej przyszłości Avengers, która się z tym wiązała. I każdy z nich był co do tego stanowczy, sprawy nie ułatwiał również tajemniczy doktor mający podejrzanie zbyt dokładne dane na temat upadłej już HYDRY, jak i samego Jamesa. Bo jednak jakimś cudem dostał się w posiadanie dzienniku, w którym został zapisany kod aktywujący Zimowego Żołnierza w głowie Barnesa.
To wszystko było trudne i niemiłosiernie niepokojące. Jenna obawiała się jak na Steve'a wpłynie rozłam mścicieli, których był poniekąd niesłownym liderem. Bała się również jak to wpłynie na resztę świata. Bo kiedy ludzie widzą, że coś zaczyna się sypać zaczynają wariować. Nie była pewna czy po tym jak dopną swego i jak media okrzykną ich przestępcami, a to z całą pewnością się stanie, na skalę światową czy ludzie nie stwierdzą, że teraz nie ma kto ich powstrzymać przed zbrodniami.
W tym wszystkim było zbyt wiele niepewności, na które kobieta nie była w stanie sobie sama odpowiedzieć. Jedyne czego była pewna to tego, że nie opuści Steve'a, nie ważne co by się nie wydarzyło. Czuła to już od momentu, w którym zaczęli swoją ściślejszą współpracę. Za nim była gotowa wskoczyć choćby w ogień. Pozostawała też kwestia Barnesa. Studiując jego życie, słuchając opowieści blondyna o ich wspólnych przygodach podczas ich wspólnych poszukiwań, jak i późniejszej jego obserwacji, czuła jakby znała go osobiście. Wiedziała jaki troskliwy był względem Steve'a, jak pomagał mu w trudnych chwilach. Jak dzielny i wytrwały potrafił wtedy być. Te wszystkie informacje, emocje które wywoływały, liczne uśmiechy tak wpłynęły na kobietę, że była skłonna zasłonić własną piersią mężczyznę przed złem całego świata. Było to dla niej niebywale niezrozumiałe, jednak wiedziała, że to co czuła było czystą prawdą.
Poprawiła zmierzwione włosy za uszy. Odsłoniła w ten sposób swoją szyję jednak zignorowała to. Nie miała zamiaru się tego wstydzić.
Zbliżali się na pas przeznaczony dla samolotów pasażerskich. Na przodzie szedł Steve dzielnie dzierżąc swoją tarczę. Reszta ich ekipy miała czekać na jego sygnał. Mężczyzna zaczął biec w stronę obiecanego helikoptera jednak przeszkodził mu w tym wysłany w jego kierunku mały ładunek, który usmażył w nim elektronikę. Chwilę po tym na asfalcie wylądował Iron Man a zaraz za nim Rhodes w zbroi War Machine.
Stark odsłonił swoją maskę i odezwał się do Kapitana:
— Pacz na lotnisku to zawsze spotka się kogoś znajomego, dziwne prawda? — zapytał.
— Prawda. — Odparł mu mężczyzna po jego lewej.
— Posłuchaj, Tony — zaczął. — Ten lekarz, psychiatra, to on za tym wszystkim stoi. — Ten moment wyznaczył sobie T'Challa na wkroczenie.
— Kapitanie — przywitał się. Steve spojrzał się na władcę Wakandy.
— Wasza Wysokość — skinął mu głową.
— Wszystko jedno. Ross dał mi trzydzieści sześć godzin na złapanie was. — Twoje niedoczekanie blaszany łbie, pomyślała blondynka. — Jakąś dobę temu. Poddajcie się.
— Pomyliły ci się cele.
— To tobie coś się pomyliło. Twój kumpel pozabijał wczoraj niewinnych ludzi. — Casey miała ochotę trzasnąć tego buca w ten jego nadęty łeb. Czemu wszyscy uparli się na faceta, który nie miał wpływu na swoje działania? Jak łatwo przychodzi im ukrzyżowanie kogoś kto nie wiedział co robi, podczas gdy to facet w złoto-czerwonej zbroi, który świadomie stworzył coś co zmiotło całe miasto z powierzchni Ziemi, zabijając przy tym tysiące jego mieszkańców, nie dostał nawet medialnego linczu? Nie mogła pojąć ogromu hipokryzji wydostającej się z jego ust. Jedyną osobą w tym towarzystwie, która zasługiwała na karę był sam Stark.
CZYTASZ
ELECTRA┃BUCKY BARNES
Fanfiction❝Wilson przysięgam, jeżeli się nie zamkniesz zajebie ci z pioruna w ten głupi czerep.❞ A to wszystko zaczęło się od głupiego dnia, w którym kobieta miała mieć wolne.