Rozdział 36

490 53 69
                                    

Gdy wróciłam do swojego mieszkania, w środku był już Justin. Zauważyłam przyjaciela w salonie i ruszyłam w jego stronę. Usiadłam obok niego na kanapie, ciężko wzdychając.

- Nie odzywałaś się przez kilka dni - Justin przerwał ciszę, przełączając kanał w tv.

- Miałam mnóstwo spraw na głowie - oparłam głowę o oparcie kanapy.

- Co jest?

- Co byś zrobił na moim miejscu, gdyby dwóch mężczyzn powiedziało ci, że cię kocha?

- Trójkąt? - zapytał, poważnym tonem.

Przeniosłam na niego wzrok, unosząc jedną brew. Szatyn także spojrzał na mnie w tym samym czasie. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie, po czym wybuchnęliśmy śmiechem.

- Justin, pytam serio...

- Więc Igor i Adrian? Nie możesz się zdecydować?

- Mogę, to znaczy... Mogłam - poprawiłam się.

- Jakby odpowiedź jest banalnie prosta - wzruszył ramionami, wyłączając tv i odwracając się w moją stronę - Zapytaj siebie, którego z nich kochasz.

- Wiem, którego kocham, Justin, ale... Igor jest strasznie toksyczny - schowałam twarz w dłoniach, a do oczu napłynęły mi łzy, gdy przypomniałam sobie naszą dzisiejszą kłótnie.

- Co masz na myśli mówiąc, że jest toksyczny?

Westchnęłam i zaczęłam wszystko opowiadać przyjacielowi, zaczynając od powodu, dla którego pojechałam do Igora, kończąc na naszej dzisiejszej awanturze.

- Auć, chyba jest jakiś niestabilny emocjonalnie - wykrzywił twarz w grymasie - Najpierw się pieprzycie, mówi, że cię kocha, a później niedosłownie nazywa cię dziwką? Ten seksowny idiota ma nierówno pod sufitem.

- Powinnam odpuścić?

- Nigdy nie wolno odpuszczać, skarbie - uśmiechnął się do mnie pocieszająco.

- Masz rację. Muszę odpocząć od tego. Pójdę się położyć.

Dwa dni później

Tego dnia kończyłam już powoli pracę, tak więc zaczęłam zbierać swoje rzeczy. Igor nie odezwał się ani słowem od ostatniej kłótni. Ja też nie zamierzałam tego robić. Nie czułam się niczemu winna.

- Mam propozycję - odezwała się Zuza, wyrywając mnie z zamyślenia - Dawno nie byłam w klubie, może wybierzemy się dzisiaj razem? Co ty na to?

- No, sama nie wiem... - nie byłam przekonana co do tego pomysłu.

- Oj, no weź - uśmiechnęła się lekko - Cały dzień jesteś jakaś nieobecna. Przyda ci się trochę rozrywki, jestem pewna.

- W sumie, może i masz rację - zastanowiłam się chwilę - Okej, chodźmy.

- Super! Babski wieczór, shoty, przystojni kolesie... Rozerwiemy się - stuknęła mnie lekko łokciem - Wpadnę po ciebie o dwudziestej.

- To do zobaczenia - odpowiedziałam i opuściłam biuro.

Wróciłam do domu i postanowiłam zacząć się szykować. Wzięłam prysznic, umyłam włosy, zjadłam coś, aż w końcu przystąpiłam do makijażu. Następnie stanęłam przed szafą w celu wybrania sukienki na dzisiejszy wieczór. Postawiłam na dość krótką, czarną sukienkę, przyozdobioną koronką. Nałożyłam czerwone szpilki i spojrzałam na siebie w lustrze. Musiałam przyznać - całkiem niezła laska.
Gdy wybiła dwudziesta usłyszałam pukanie do drzwi. Przed nimi znajdowała się Zuza.

Tajna detektyw / ReToOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz