Rozdział 66

347 42 53
                                    

Od prawie godziny siedziałam sama w salonie Bugajczyka. Chłopak tyle czasu zajmował łazienkę, a ja nie mogłam zapomnieć o tym wszystkim co dzisiaj powiedział. Nie znałam tego człowieka. Igora, którego poznałam już nie było. I właśnie z tego powodu, uroniłam nie jedną łzę przez ostatnie sześćdziesiąt minut.

Szatyn pojawił się nagle w pomieszczeniu. Zignorowałam to, patrząc w okno i zachowując się jak by go tu nie było. Kątem oka zauważyłam jedynie, że się przebrał. Usiadł na kanapie naprzeciwko mnie, przecierając ręcznikiem mokre włosy. W pokoju rozszedł się zapach jego perfum, przez co nie było już czuć wszędzie alkoholu.

Przez kilka minut siedzieliśmy w totalnej ciszy, nie zamieniając ze sobą nawet pół słowa. Nie zamierzałam pierwsza się do niego odzywać. Marzyłam o powrocie do domu, ale wiem jak by się to skończyło. A ja naprawdę nie chciałam, by skończył kolejny dzień, upijając się.

- Elena... - przerwał ciszę między nami jako pierwszy.

- Naprawdę wystarczająco dużo już dziś powiedziałeś - przerwałam mu, nie odrywając wzroku zza okna - Nie chcę już nic więcej słyszeć, ani wiedzieć, ani tym bardziej o tym wszystkim rozmawiać - dodałam i usłyszałam jak szatyn jedynie ciężko westchnął - Zostanę tu do niedzieli, aż przyjedzie Nela. Potem zniknę z twojego życia, tak jak sobie zażyczyłeś.

Wstałam z miejsca i nie czekając, czy cokolwiek powie, ale chyba nie zamierzał, ruszyłam na schody. Weszłam do jednych z drzwi na piętrze, wiedząc, że to pokój gościnny.

Wyszłam na balkon, na którym znalazłam papierosy. Miałam ogromną ochotę zapalić, ale wiedziałam, że nie mogę. Oparłam się o barierki, a w tym momencie zadzwonił mój telefon. To Adrian dzwonił.

- No halo - odebrałam.

- Jestem na miejscu, jak się czujesz? - zapytał, a ja uśmiechnęłam się, zamykając oczy i wystawiając twarz do słońca, które mnie oświetlało.

- Wszystko w porządku - zapewniłam go - O której zaczynasz szkolenie?

- Za dwie godziny. Jesteś w domu?

Lekko mnie zamurowało słysząc to pytanie, ale przecież nie mogłam powiedzieć mu, że jestem u Igora i zostanę tu dwie noce, i to jeszcze w czasie, gdy on wyjechał służbowo. Nie chciałam, by coś złego sobie pomyślał. Za bardzo zależało mi na tej relacji.

- Tak - skłamałam nie zastanawiając się nad tym zbyt długo.

- Okej. Z tego co wiem, to szkolenie ma trochę trwać - westchnął niezadowolony - Odezwę się jutro, żeby później cię nie budzić, dobrze?

- Jasne.

- Kocham cię, wiesz? - wyczułam, że się uśmiechnął.

- Wiem - odparłam, też się uśmiechając - Też cię kocham.

- Wiem, chciałem to usłyszeć - dodał, na co automatycznie poszerzył się mój uśmiech - Pa.

- Pa - odpowiedziałam i rozłączyłam się.

Wróciłam do pokoju i położyłam się na łóżku, zamykając oczy. Może to dziwne, ale mimo wszystko dobrze się tu czułam.

***

W porze wieczornej zeszłam na dół. Gdy znalazłam się w salonie i zauważyłam Igora na kanapie, przystanęłam w miejscu, patrząc na niego i marszcząc zdziwiona brwi. Szatyn siedział oparty łokciami o kolana, którymi cały czas trząsł. Wyglądało to, jak by całe jego ciało się trzęsło.

- Dobrze się czujesz? - zapytałam niepewnie, ale nie usłyszałam odpowiedzi - Igor?

Podeszłam do niego i usiadłam obok na kanapie. Trochę się zaczęłam naprawdę martwić. Zachowywał się co najmniej dziwnie.

Tajna detektyw / ReToOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz