Rozdział 57

360 47 57
                                    

Otworzyłam drzwi, wiedząc, że to Igor do nich pukał. Zaprosiłam go, bo chciałam z nim porozmawiać. Nie napisałam mu jednak powodu, dla którego chciałam, żeby do mnie przyjechał, dlatego na wejściu zaczął mnie całować, myśląc, że zaraz znów pójdziemy do łóżka.

- Nie - przerwałam pocałunek, odpychając szatyna od siebie.

- Co się stało?

- Nie po to chciałam, żebyś przyjechał - oznajmiłam, patrząc na chłopaka.

- Więc po co? Myślałem, że po to mieliśmy się spotykać...

- Po co dzwoniłeś wtedy do Justina? - przerwałam mu, a on spojrzał na mnie, po czym westchnął.

- Bo wiedziałem, że kłamałaś.

- Mieliśmy jasną zasadę! Zdajesz sobie sprawę z tego, że ją złamałeś?

- Wiem, ale... - zawahał się, zakładając dłonie na biodra - Musiałem wtedy wiedzieć. Przepraszam.

- Za późno na przepraszam, Justin o wszystkim wie.

- Powiedziałaś mu?

- Musiałam! - skrzyżowałam ręce pod piersiami - Domyślił się, że coś ukrywam. Nie odpuścił, dopóki mu o wszystkim nie powiedziałam.

- To twój przyjaciel, przecież chyba nikomu nie powie.

- Nie chciałam go w to wciągać - wyjaśniłam - Nikt miał nie wiedzieć, Igor.

- Dobrze, masz rację - podszedł do mnie i położył dłonie na moich ramionach, lekko je masując - Trochę zjebałem sprawę. To się nie powtórzy.

- Obiecujesz? - spojrzałam w jego oczy.

- Tak, obiecuję - odpowiedział, przenosząc dłonie na moje policzki - Nie denerwuj się.

Przymknęłam oczy oddychając z ulgą. Oparłam swoje czoło na jego ustach, układając dłonie na jego nadgarstkach. Pociągnął moją twarz do góry i złączył nasze wargi ze sobą. Od razu oddałam pocałunek, obejmując go rękami w pasie.  Każdy kolejny był coraz bardziej namiętny. Szatyn przyparł mnie do ściany, przywierając do mnie i nie odrywając swoich ust od moich. Wsunął dłoń w moją dolną bieliznę, dotykając czułego miejsca, na co zrobiło mi się gorąco i natychmiast przez moje ciało przeszedł dreszcz. Wbiłam palce w jego plecy, gdy przyspieszył ruchy dłonią. Wyjął rękę i przycisnął mnie do siebie, odsuwając od ściany. Nie przerywając w dalszym ciągu pocałunków, zaczął kierować nas do mojej sypialni. Położył mnie na łóżku i zawisł nade mną. Zsunęłam dłonie, chcąc rozpiąć spodnie szatyna, ale uniemożliwił mi to.

- O nie - rzucił między pocałunkami, chwytając oba moje nadgarstki w swoją jedną dłoń i położył je nad moją głową - Nie dotykaj.

- Dlaczego? - zapytałam zdziwiona, gdy zaatakował swoimi ustami moją szyję.

- Dzisiaj tylko i wyłącznie ja chcę się tobą zająć.

***

Otworzyłam oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej, zerkając na godzinę w telefonie. Było przed szóstą rano, więc miałam jeszcze trochę czasu do wyjścia do pracy. Po chwili zauważyłam śpiącego obok mnie Igora. Westchnęłam.

No tak... został na noc.

Poprzedniego wieczoru tak polecieliśmy, że wszystko do tej pory mnie bolało. Cicho zaśmiałam się przypominając sobie co wyprawialiśmy. Poczułam się jak nastolatka z liceum, która uprawia seks w tajemnicy przed rodzicami.

Próbowałam znowu się położyć, ale usłyszałam jak Igor zaczął się kręcić. Po chwili otworzył oczy i przetarł twarz dłonią.

- Cholera, zasnąłem, przepraszam - rzucił, poprawiając włosy.

Tajna detektyw / ReToOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz