Rozdział 15

502 41 41
                                    

Załamana tym, że nic nie udało mi się znaleźć na Amandę, podjechałam pod dom. Na podjeździe jednak zauważyłam czyjeś auto i nie było ono ani moje, ani nikogo kogo znałam. Przynajmniej tak mi się wydawało, dopóki ze środka nie wyszedł ktoś, kogo od razu rozpoznałam.

- Adrian? - spytałam zaskoczona.

- Cześć - przywitał się ze mną - Wiem, że napisałaś, że jesteś zmęczona, ale... - przerwał widząc moje zmartwienie na twarzy - Wszystko w porządku? Coś się stało?

- Nie - westchnęłam, zakrywając twarz dłonią - Po prostu... miałam bardzo ciężki dzień.. Że tak powiem, bez rezultatów.

- Mogę ci jakoś pomóc?

- Raczej nie, muszę odpocząć - wyjaśniłam, chcąc już iść do domu, ale nie chciałam być niegrzeczna.

- Mam nadzieję, że to nic poważnego?

- Problemy w pracy - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- Rozumiem, wiem coś o tym - uśmiechnął się do mnie współczująco - Słuchaj... wiem, jestem nachalny - uniósł ręce w geście obrony - ale może jednak dała byś się gdzieś wyciągnąć? - spojrzał na mnie z nadzieją - Obiecuję, zrobię wszystko, aby poprawić ci humor - położył dłoń na sercu, by wzmocnić swoją obietnicę.

Zareagowałam śmiechem na jego gest. Byłam potwornie zmęczona i przybita tym dniem, ale nie chciałam odprawiać go z kwitkiem. Cholernie się starał o chociaż pięć minut w mojej obecności, do tego był cholernie uroczy i coraz bardziej skłaniałam się do zmiany zdania, i decyzji, by przedłużyć jednak ten wieczór.

- Okej, w porządku. Chyba nie mogę ci odmówić - zgodziłam się w końcu, a na jego twarzy pojawił się szczery uśmiech.

- Nie pożałujesz, zaufaj mi - spojrzał prosto w moje oczy, wyciągając dłoń w moją stronę, a uśmiech nawet na moment nie opuścił jego ust.

- Ufam - odpowiedziałam, odwzajemniając jego uśmiech, który był wręcz zaraźliwy i podałam mu swoją dłoń.

Zaprowadził mnie do swojego samochodu i otworzył drzwi od strony pasażera, abym mogła wejść do środka. Po chwili pojawił się za kierownicą, odpalił silnik i ruszył.

- Dokąd mnie zabierasz? - zapytałam, przenosząc na niego wzrok.

- Do mnie - odpowiedział bez ściemy.

- I co będziemy robić?

- Mam dobre wino, jeśli masz ochotę - posłał mi przelotne spojrzenie.

- W sumie, po takim dniu chętnie się napiję.

- Czyli jednak z nieba ci spadłem - mrugnął w moją stronę - Wcale nie chciałaś spędzić tego wieczoru sama.

- Miałam w planach upić się w samotności - spojrzałam na niego, wyczekując komentarza, którego doczekałam się prawie od razu.

- Po co masz to robić w samotności, skoro możesz zrobić to z kimś, kto szaleje na twoim punkcie - mówiąc to nie oderwał nawet na chwilę wzroku z jezdni, a na jego twarzy pojawił się znaczący uśmiech.

Przyglądałam mu się i poczułam, jak mnie zawstydził. Czy on jest idealny? Może powinnam nawet siłą zapomnieć o Igorze, z którym nigdy nie będę, a skupić się na Adrianie? Przecież to facet doskonały.

Sama już nie wiedziałam. Adrian mi się podobał, ale najgorsze było to, że do Igora żywiłam chyba jakieś silniejsze uczucia. I to psuło wszystko.

Po kilkunastu minutach szatyn zaparkował auto pod swoją willą. Wysiedliśmy z samochodu i już po chwili znaleźliśmy się w środku. Adrian kazał mi rozgościć się w ogromnym salonie, więc tak też zrobiłam, siadając na wygodnej kanapie. Oparłam łokieć o oparcie, a na dłoni głowę i przyglądałam mu się jak nalewa nam alkohol do kieliszków.

- Czemu mi się tak przyglądasz? - zapytał przez śmiech.

- Bo jest na co popatrzeć? - przygryzłam dolną wargę, a on spojrzał na mnie.

- Czy mi się wydaję, czy pani mnie podrywa?

- Możliwe - nie spuściłam z niego wzroku, przytakując - A jeśli tak, to co?

Zaśmiał się cicho, biorąc dwa naczynia z alkoholem i podchodząc do mnie. Podał mi kieliszek z winem i usiadł obok mnie.

- Jeżeli tak, to nie przestawaj - odpowiedział na moje pytanie, a ja zareagowałam śmiechem - Chyba udało mi się dotrzymać obietnicy, a jesteśmy tu dopiero od pięciu minut - zauważył - Już się uśmiechasz.

- Z tobą nie potrafię być smutna - przyznałam, spuszczając wzrok w kieliszek z czerwoną cieczą.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tak mówisz - odpowiedział, po czym przeniósł wzrok przed siebie. Zmarszczyłam lekko brwi, zauważając, że coś chyba go gryzie.

- W porządku? Powiedziałam coś nie tak?

- Nie - zaprzeczył od razu - Nie chodzi o ciebie, mógłbym słuchać cię bez końca - spojrzał w moje oczy.

- Więc o co chodzi?

- Słuchaj, nie wiem z kim innym mógłbym o tym porozmawiać jak nie z tobą - jego głos zrobił się nieco poważniejszy - Ale najpierw musisz odpowiedzieć mi na jedno pytanie, tylko szczerze.

- Tak?

- Uwielbiam cię i chcę tylko wiedzieć, czy mogę ci ufać.

- Oczywiście - odpowiedziałam bez wahania - To o czym rozmawiamy zostaje między nami, przysięgam - zapewniłam go, a on lekko się uśmiechnął, ale na krótko.

- Chodzi o Igora.

No nie. Jeden wieczór. Jeden, kiedy chciałam o nim zapomnieć, a tu wszystkie znaki na niebie mówią mi, że nie ma takiej możliwości.

Dyskretnie zaciągnęłam się powietrzem, spuszczając wzrok na swoje dłonie.

- Co z nim?

- Jesteś druhną i jesteś dość blisko z Amandą - zaczął - Igor to mój przyjaciel i nie chcę, żeby zmarnował sobie życie. Musisz mi w czymś pomóc - spojrzał na mnie, a ja posłałam mu pytające spojrzenie - Nie możemy dopuścić do tego ślubu.

Gdy te słowa opuściły jego usta, miałam wrażenie, jakby ogromny kamień spadł z mojego serca. Moje usta utworzyły się lekko w zaskoczeniu, a ja sama byłam tak zszokowana, że przez chwilę nie wiedziałam co mam powiedzieć. Czyż byśmy bili do tej samej bramki?

- Dlaczego? - zapytałam w końcu.

- Posłuchaj, ten związek to jakaś pomyłka. Nie dość, że to jakaś transakcja biznesowa, to w dodatku ja wierzę w te zdjęcia. Ktokolwiek je zrobił, na pewno wie coś na temat tego chłopaka, z którym się wtedy spotkała. Amanda nie jest szczera wobec Igora tak, jak on wobec niej.

Tutaj się mylił. Choć to Amanda miała coś na sumieniu, Igor próbował mnie pocałować, a potem wymusić ode mnie przyznanie się do tego, że coś do niego czuję. Mimo że oboje nie byli wobec siebie w porządku, to właśnie Amanda z premedytacją zdradzała Igora.

- Gdybym tylko wiedział kto zrobił te zdjęcia - odezwał się ponownie, wyrywając mnie z zamyślenia - Gdybym tylko mógł porozmawiać z tą osobą...

W tym momencie przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Był cholernie ryzykowny, ale to była jedyna szansa, żeby w końcu udowodnić Igorowi, że popełnia błąd.

__________________________________

Zdecydowanie za szybko wam idzie wbijanie gwiazdek i komentarzy🤣
Teraz bym chciała 20 komentarzy i tyle samo gwiazdek? 🤭
Dacie radę? 🤭

Tajna detektyw / ReToOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz