Rozdział 3

661 48 23
                                    

Właśnie dotarłam na przyjęcie. Jakaś dziewczyna, której totalnie nie znałam, wprowadziła mnie do środka i zaprowadziła do szwedzkiego stołu. Po chwili podała mi lampkę wina, uśmiechnęła się i odeszła.
Muszę przyznać, że ta...willa robiła wrażenie. Dom był ogromny, a ogród zapierał dech w piersiach. Do tego świetnie przygotowany na to przyjęcie.

Przyglądałam się tym wszystkim ludziom, którzy ubrani byli w jakieś drogie garnitury, smokingi, czy sukienki. Wyglądali naprawdę oszałamiająco. Chyba śpią na kasie.

- Robi wrażenie, prawda? - usłyszałam obok siebie męski głos. Odwróciłam się w stronę dobiegającego dźwięku i zauważyłam chłopaka, którego przed chwilą nie było obok mnie.

- Zależy o czym mówisz - zauważyłam, dokładniej mu się przyglądając.

- O ogrodzie, o tym domu, bogatych ludziach... Ale wyróżniasz się na ich tle. Jesteś tutaj najładniejszą dziewczyną - uśmiechnął się do mnie, po czym napił się szampana ze swojego kieliszka.

Musiałam przyznać - był przystojny i spodobał mi się. I ta jego dość prosta, ale urocza gadka... która zadziałała.

- Dziękuję - poczułam jak się rumienię.

- Jestem Adrian, a ty? - wyciągnął w moją stronę dłoń.

- Oliwia - użyłam swojego fałszywego imienia, ściskając jego dłoń.

- A więc to ty jesteś tą nieznajomą dziewczyną, która w końcu pomogła Amandzie wybrać suknie ślubną?

- Skąd wiesz?

- Przyjaźnię się z Igorem. Wczoraj wrócili do domu i dużo o tobie opowiadali.

- Oni? - zmarszczyłam brwi, przypominając sobie, że raczej Amanda nie chciałaby z nikim rozmawiać na mój temat.

- Szczególnie Igor się chwalił.

- Amanda raczej nie była zachwycona moją obecnością - zauważyłam. 

- Amanda jest specyficzna. Ale nie wiem czy powinienem ci o tym mówić - zażartował.

- No co ty - uśmiechnęłam się - Praktycznie wcale jej nie znam. Dobrze byłoby poznać czyjąś opinie na jej temat.

- Amanda jest...mega wkurzająca. Tak między nami, nie wiem czy powinienem ci się zwierzać, ale mam dziwne wrażenie, że mogę ci zaufać. Uważaj na nią. Bywa naprawdę wredną żmiją - ostrzegł - Nie uważam, aby to była odpowiednia osoba dla Igora.

- Dlaczego?

- Bo to jędza - westchnął - I zależy jej tylko na jego pieniądzach.

- Czemu tak myślisz? - nie dane było mi jednak usłyszeć odpowiedzi, bo w naszym kierunku zmierzali już Amanda i Igor. Adrian uśmiechnął się do mnie, mrugając po czym odszedł.

Uśmiechnęłam się, gdy we dwoje do mnie podeszli, a Igor podobnie jak ostatnio, pocałował moją dłoń na powitanie.

- Oliwio, Amanda chciała coś ci powiedzieć - odezwał się Igor i przeniósł wzrok na swoją narzeczoną, przez co zrobiłam dokładnie to samo.

- Tak - zgodziła się brunetka i zauważyłam, że jest zupełnie inna niż wczoraj, jakaś zdenerwowana - Chciałam cię przeprosić za swoje wczorajsze zachowanie - wyznała, a mnie zaskoczyły jej słowa - Byłam straszna... Przepraszam cię.

Patrzyłam na nią chwilę bez słowa, po czym przeniosłam zdezorientowany wzrok na Igora. Ten uśmiechnął się do mnie jedynie i wyglądał na rozbawionego moją miną.

- W porządku - odezwałam się w końcu i poczułam jak zeszło ze mnie ciśnienie.

- Czyli miedzy nami okej?

- Jasne - posłałam jej uśmiech, co o dziwo odwzajemniła, a to zdziwiło mnie jeszcze bardziej.

- Właściwie, skoro udało ci się pomóc mi z suknią ślubną, może chciałabyś pomóc mi w czymś jeszcze? - zapytała - O ile masz oczywiście ochotę.

- Nie ma problemu - odparłam, a ona znów uśmiechnęła się i poprosiła, bym poszła za nią do willi.

Po chwili weszłyśmy do pomieszczenia, które było przestronne, ale znajdowały się w nim tylko schody, jakaś szafka i sporo kwiatów. Brunetka zaprowadziła mnie do salonu.

- Jak myślisz, które dekoracje najbardziej będą pasować do naszej sali? - zapytała, pokazując mi zdjęcia sali, jak i dekoracji.

- Piękna sala - przyznałam szczerze.

- Wiem, Igor wybierał - uśmiechnęła się - To jak uważasz?

- Myślałaś o tych wysokich wazonach na kwiaty? Będą idealnie pasować do tej sali.

- Prawda? - ucieszyła się - Dokładnie tak samo myślałam! - podekscytowała się.

- W wazonach oczywiście róże, białe i jasnoróżowe?

- Tak! Ty naprawdę znasz się na rzeczy - po raz kolejny dała upust swojemu zadowoleniu.

- Skoro nie mogłaś się zdecydować sama, dlaczego nie wynajęłaś jakiegoś doradcy ślubnego, czy coś w tym stylu?

- Myślisz, że nie próbowałam? Żaden z nich się nie znał. Moja teściowa twierdzi, że to najlepsi specjaliści. Pf, może na ślub dla osoby w jej wieku. Ja nie chcę, aby moje wesele wyglądało jak wesele pięćdziesięciolatki - spojrzałyśmy na siebie i zaśmiałyśmy się w tym samym momencie - Słuchaj tak sobie pomyślałam...

- Tak?

- Nie chciałabyś zostać moją druhną?

Patrzyłam na nią chwilę bez słowa. Druhną? Tego to bym się nie spodziewała. Ale przecież... To idealnie. Nie będzie lepszej okazji, by się do niej zbliżyć.

- Mówisz poważnie? Przecież jeszcze wczoraj...

- Tak, wiem - przerwała mi i westchnęła - Dopiero po powrocie do domu zdałam sobie sprawę z tego jak cię potraktowałam... no i jeszcze Igor mi przemówił do rozumu i... Tak właściwie to dotarło do mnie, że ślub już niedługo, a ja nawet nie mam druhny, więc...

- Zgadzam się - tym razem to ja weszłam jej w zdanie.

- Serio?

- No tak, zostanę twoją druhną - powtórzyłam, a na jej zaskoczonej twarzy pojawił się uśmiech.

- Dzięki. Szczerze to myślałam, że odmówisz, po tym jaka byłam okropna dla ciebie...

Nagle Amanda stała się strasznie miła. I właśnie przez to coś mi tutaj nie grało. Nawet Adrian, którego poznała parę minut temu powiedział, że to straszna żmija i co? Igor jej powiedział parę słów i nagle się zmieniła? Bardzo dziwne. Zamierzałam zbliżyć się do niej jak najbardziej, ale przy okazji mieć na nią oko i uważać.

________________________________

Jeżeli pod tym rozdziałem pojawi się 10 komentarzy, 10 gwiazdek i wystarczająca liczba wyświetleń, zrobię maraton🤪
Wiem, że potraficie 😇
Lovv u all

Tajna detektyw / ReToOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz