Levi wyszedł ze swojego gabinetu, zamknął drzwi na klucz, a owe klucze wsunął do kieszeni swojej marynarki. W firmie nie było już nikogo, z pozoru. Upewnił się jeszcze czy aby na pewno wszędzie są wygaszone światła, po czym spokojnym krokiem kierował się do wyjścia.
- SHORTY!~ - uwiesiła mu się na szyi od tyłu.
- Weź mnie puść, dusisz mnie - rzucił zabierając jej ręce. - Ty jeszcze nie w domu?
- Musiałam coś jeszcze załatwić. Zostało mi mało do zrobienia więc wolałam zostać dłużej, a jutro będę mieć mniej do roboty
- Zapomnij, dobrze że mi powiedziałaś o tym, bo nie chciałem się przeciążać, teraz wiem, że mogę
- ... OKRUTNIK - powiedziała po czym zaczęła się śmiać. Wyszli z firmy, a Levi zamknął drzwi. - Masz ochotę na piwko?
- Jadę autem - odparł.
- Ale bezalkoholowe, taka głupia nie jestem
- Polemizowałbym... - dodał ciszej. - Na bezalkoholowe możemy iść, ale nie mam zamiaru z Tobą długo debatować, trzeba się wyspać bo jutro ciężki dzień
- Ciężki? - zapytała.
- Tak, bo mamy nowego - powiedział po czym wsiadł do auta, a brunetka usiadła na miejscu pasażera.
- Może nie będzie tak źle?
- Jasne, zawsze myślisz optymistycznie, ale jak zobaczysz jego CV to się załamiesz
- Na mnie zrobił dobre wrażenie, CV to nie wszystko, liczy się coś więcej Levi - zapięła pas, a auto ruszyło.
Czarnowłosy nie odezwał się na to co powiedziała, dobrze wiedział, że ma rację, sam patrzył też na głębsze wartości, a nie tylko na to co jest napisane na kartce. Jednak jako szef nie mógł kierować się wartościami, szukał kompetentnych pracowników, A fakt, że przyjął Omegę po znajomości, nie dawał mu spokoju i chwili wytchnienia.
Dojechali do baru, usiedli przy stole po czym zamówili piwo. Levi bezalkoholowe, a Hanji oczywiście procentów nie odmówi, jednak twardo zapewniała, że nie weźmie alkoholowego do ust.
- No więc? Powiedz jak przebiegło spotkanie - zapytała trzymając mokry od zimnego napoju kufel.
- Roztrzęsiony, galaretka taka delikatnie zastygnięta, która przy mocniejszym dotknięciu się rozwala, prawie się popłakał siedząc na tym fotelu - napił się.
- Rozuumiem... - pocierała palcem mokry kufel. Levi wyciągnął z torby CV, położył przed nią. - O, zabójczo dużo tego
- Właśnie - powiedział podpierając głowę o rękę.
- Jest po liceum plastycznym... Co? ma tylko 19 lat? Młodzik - spojrzała niżej. - Umiejętności... Współpraca i tworzenie grafik. O sobie napisał tylko, że pracował w aptece dorywczo, no i że wykonuje rysunki na kartkach, grafiki na tabletach, a także dobrze wychodzą mu rysunki techniczne budynków... I ty dałeś go na takie stanowisko... Mógł być grafikiem
- Mamy wystarczająco grafików, kolejny to tylko kasa w błoto, jak się coś dla niego zwolni to go tam wrzucę. Poza tym nie znam jego zdolności, to, że coś napisał nie znaczy zbyt wiele - skomentował trochę uszczypliwie.
Beta oddała mu kartkę, a Alfa schował ją do swojej czarnej skórzanej teczki.
- No racja, zbyt dobrze z nim nie jest, ale to nie znaczy, że nie będzie dobrym pracownikiem
- Tia... - rzucił kręcąc kuflem dookoła, mieszał tym samym piwo, robiąc z niego rozgazowaną chlape.
- Znam Cię. Trapi Cię to, że dałeś mu pracę po znajomości. Weź się nie przejmuj, może uda się poprawić sprzedaż?
- Albo ją pogorszyć - nabąknął pod nosem.
- Ty i te twoje pesymistyczne myślenie...
♤♤♤♤
Kwestia CV niech zostanie pominięta w komentarzach, jest ubogie i na tym zakończmy. Wiem jak wygląda CV.

CZYTASZ
Liście Mięty ~Riren~ ABO ||ZAKOŃCZONE||
RomancePrzezroczysta szklanka leżała na akacjowym blacie. Powoli spływaly z niej małe kropelki wody, a lód wewnątrz strzelał od ciepłego napoju. Mięta unosząca się na wierzchu uwolniła powoli aromat... Korzenie orzeźwienia... Kobaltowe tęczówki zawiesiły s...