19

1.3K 97 13
                                    

Levi stał przy oknie w swoim gabinecie, na zewnątrz lał dżdżysty deszcz, a mgła coraz bardziej utrudniała dobrą widoczność. Dzisiejszy dzień nie należał do najlepszych przez swoją depresyjną aure, której czarnowłosy wręcz nienawidził... Jesień stanowczo nie należała do jego ulubionych pór roku, ten czas zawsze kojarzył mu się z płaczącym niebem, naturą, która z dnia na dzień umiera coraz bardziej, wiatrem, który jest zdradliwy i szybko prowadzi do chorób, błota, które jest zawsze nawet gdy nie leje i ogólnej szarówki, która przyprawia o mdłości...

- Dzień dobry szefie - wszedł do pomieszczenia uśmiechnięty, ocieplił sobą szary dzień Ackermann'a. - Piękny dziś dzień, prawda?

- Paskudny... - odparł markotnie, mruknął pod nosem z niezadowolenia.

- Nie prawda, każdy dzień jest piękny - schował swoje rzeczy do szafki. - Najbardziej w jesieni kocham te kolorowe liście

- Zdychają... Nie widzę ich bo jest ciągle mgła i deszcz

- Mgła jest piękna, daje taki tajemniczy klimat, a deszcz bardzo odpręża... Uwielbiam wieczory albo poranki przy otwartym oknie z ciekawą lekturą w ręku

- Jest błoto... Jest brudno, szaro i nudno... Chyba się nabawiłem depresji

- Niech Pan nawet nie żartuje z takich poważnych chorób - skarcił go podchodząc. Oparł się o ścianę spoglądając na zamglony krajobraz. - Błoto wcale nie jest takie złe, może i brudzi buty i ubrania, samochody i tak dalej... Ale błoto to jest ważny element jesieni. Wszystko jest piękne i wszystko jest potrzebne, ja to widzę w ten sposób

Kobaltooki spojrzał na niego z niemałym zdziwieniem, znowu poczuł to dziwne mrowienie w brzuchu, tym razem było ono o wiele silniejsze, a towarzyszyło temu dziwne ciepło, które rozchodziło się po całym jego ciele, nie pominąwszy nawet najmniejszej jego części. 

- Skąd... skąd ty bierze tyle entuzjazmu do życia?

- To znaczy? - spojrzał na niego, ich oczy spotkały się i przyciągnęły jak dwa ogromne magnesy, których nie da się odczepić żadną siłą tego świata... No chyba, że tą siłą miała być Hanji, to wtedy wszystko zostałoby przerwane. Na szczęście w tym wypadku nie przeszkodziła.

- Ja jak pewnie zauważyłeś jestem dość negatywnie nastawiony do całego świata... A Ty to chodzące szczęście i entuzjazm

- Nie powiedziałbym że jestem chodzącym szczęściem... Po prostu nie patrzę na świat tak czarno i pesymistycznie. We wszystkim staram się wyszukać pozytywy, w ten sposób po prostu żyje mi się lepiej

- Chyba będę musiał się od Ciebie uczyć... - przyznał po czym dodał. - Mów mi po imieniu

- Nie powinienem

- Przecież ci pozwoliłem

- Jeśli chcesz - uśmiechnął się, znowu poczuli ciepło, a Eren poczuł nie tylko to, znowu miał wrażenie, że przekroczył kolejną granicę niedostępności, którą wyznaczył czarnowłosy...

Liście Mięty ~Riren~ ABO ||ZAKOŃCZONE||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz