Rozdział 22

2.3K 179 13
                                    

                                                        Rozdział 22

"Ludzie którzy twierdzą,

że czegoś nie da się zrobić,

nie powinni przeskadzać tym,

którzy właśnie to robią."

-Jack Canfield

 

                                                         Kate 

Stałam za Archerem i obserwowałam dookoła czy napewno nić mu nie grozi, kiedy usłyszałam tak dobrze znany mi głos. Ale to nie możliwe. Zaczełam się oglądać po twarzach, kiedy zobaczyłam twarz Jordana, potem jak zawsze uśmiechniętą twarz Nigela obok niego stało podpierając się na mieczu Peter, nagle straciłam nadzieje która pojawiła się minutę temu z Archerem rozmawiał Hugh syn Gerarda, najlepszego przyjaciela ojca a zarazem jego zaufany człowiek. Oboje mieli bardzo podobne głosy a już się łudziłam ze może jednak ojciec i jego ludzie żyją. 

Miałam już podejść i przywitać się z chłopakami, cała czwórka byli synami ludzi ojca ale wtedy w oczy rzuciła się tak dobrze znana mi jasno brązowa czupryna. 

- Chris !!!

Stało do mnie plecami, ale gdy tylko usłyszał swoje imie odwrócił się w moją stronę, nawet nie wiem jak tak szybko znalazłam się w jego ramionach, miałam ochotę płakać pachniał jak zawsze tym sosnowym zapachem, tak bardzo mi brakowało. Ale czułam jak łzy napływają mi do oczu, chłopcy tu byli jak mogłam ich wcześniej nie zauważyć, chciałam płakać i powiedzieć Chrisowi wszystko dlaczego musiałam uciekać, o tym ze w zamku mieszka zabójca mojej matki i ojca. Ale on nie wiedział kim był ojciec. Nawet chłopcy nie wiedzieli czym zajmowali się naprawde ich ojczowie. Byli przekonani ze nasi ojcowie byli handlarzami, jezdzącymi na długie podróże handlowe a nie, że walczyli. 

O boże oni pewnie nie mają pojęcia co się stało z ich ojcami. Oni może nadal się łudzą, ze wrócą z ich "podróży handlowych". Szybko wysłobodziłam się z objęc Chrisa i popatrzyłam w stronę chłopców. W ich oczach widziałam błysk, nadzieje ze jak coś wiem. 

- Kate gdzie oni są ? 

Nie mogłam im powiedziec prawdy, ze zabito łowece i jego ludzi którzy byli naszymi ojcami. Ale nie mogłam kazać im żyć w nieprawdziwej nadziei ze wrócą. Teraz już nie dałam rady pochamować łez. Czułam jak spływają mi po policzkach. Ale musiałam ich powiedzieć.

- Oni ... już .. n.. nie .... wrócą.

- Cholera Kate co ty gadasz ?! 

Pokręciłam tylko głowa aby odpiędzić łzy ale to nie pomogło. 

- Nie .. wrócą. 

- Kłamiesz ! 

Miałam chęć wykrzyczeć w im w twarz, ze tak bardzo bym chciała zeby to było kłamstwem ale nie było. Zamiast tego tylko znów pokręciłam głową. 

Upadłam bym na kolana gdyby nie silne ramiona Archera. Archer musiał słyszeć i widzieć całą tą scene, nie to słyszeli wszyscy. 

- Idioci, ona tak jak wy strciła ojca, nie macie prawa się na niej wyżywać !

- Ona coś wie ale nie chce nam powiedzieć a mamy prawo wiedzieć co się stało ! 

Popatrzyłam błagalnie na Archera, zrozumiał. 

Do celuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz